Inflacja za październik 2022 wyniosła 17,9%. To najnowsze dane, jakie zaprezentował Główny Urząd Statystyczny. Jesteśmy więc cały czas na fali wznoszącej, która w żaden sposób nie chce się zatrzymać. Czy wkrótce dojdziemy do bariery 20%? Nie jest wykluczone, że stanie się to jeszcze w tym roku.
Inflacja za październik 2022
Sierpień, w którym na moment wydawało się, że inflacja stanęła, okazał się tylko anomalią. Już we wrześniu wzrost był potężny, bo aż o 1,6% (do poziomu 17,2%), teraz mamy do czynienia z kolejnym. Trudno się dziwić – walka polskiego rządu z inflacją przypomina gaszenie pożaru benzyną. Wysoka inflacja w Polsce jest między innymi efektem tego, że Rada Polityki Pieniężnej przestała podwyższać stopy procentowe. Poza tym rząd nie ustaje w rozdawnictwie, które oczywiście jest potrzebne, ale wciąż nie jest wycelowane w najbardziej potrzebujące grupy społeczne. Jeśli połączyć to z podstawowymi czynnikami składającymi się na inflację, czyli wojną w Ukrainie i pandemią Covid-19, to wychodzi z tego przepis na długi, poważny w skutkach kryzys.
Dzisiejsze dane GUS, jak zawsze pod koniec miesiąca, są jedynie szacunkowe. Te bardziej precyzyjne poznamy dopiero w połowie miesiąca. Z ostatnich takich danych – za wrzesień – wynika że najbardziej drożeje użytkowanie mieszkania lub domu, bo aż o blisko 30%. O 19,3% zdrożała rok do roku żywność, a o blisko 18% restauracje i hotele. Relatywnie wolno drożeją z kolei odzież (o 7% r/r), usługi zdrowotne (7,6%) oraz alkohol i wybory tytoniowe (9%).
Kiedy szczyt?
Z całą pewnością nie możemy wciąż mówić, że właśnie teraz jest szczyt inflacji w Polsce. Paliwo znowu zaczęło drożeć i wracać do stanu z marca/kwietnia 2022 roku. Drożeją rachunki za prąd i ciepło, nawet jeśli są częściowo łagodzone przez kolejne działania osłonowe rządu. W dodatku nie ustaje pierwotna przyczyna światowego kryzysu, jaką jest rosyjska inwazja na Ukrainę. Trudno więc w tej sytuacji o jakiekolwiek dobre wieści, nawet jeśli w swoim kolejnym wystąpieniu Adam Glapiński będzie przekonywał, że sytuacja w Polsce jest znakomita. No nie jest. Inflacja zjada wynagrodzenia, kolejne biznesy się zamykają, duże firmy planują zwolnienia grupowe.
Jeśli w tej sytuacji można mówić o jakiejkolwiek nadziei, to jest nią perspektywa relatywnie ciepłej zimy, przez którą Europie być może uda się przejść w miarę suchą stopą. A każdy miesiąc intensywnej pracy nad uniezależnieniem się od Rosji przybliża nas do tego, by stać się bardziej odpornymi na kryzys. Gdyby jeszcze PiS zachował się rozsądnie i dogadał się z Brukselą w sprawie środków z KPO, to moglibyśmy mówić o nie jednej, a dwóch jaskółkach nadziei. Ale na razie polski rząd woli zbijać polityczny kapitał na walce z Brukselą niż wyciągnąć rękę po należne nam pieniądze.