Jakiś czas temu informowaliśmy o tym, że UOKiK przyjrzy się influencerom – i temu, czy właściwie oznaczają płatne współprace z markami. Teraz influencerzy znaleźli się także na celowniku ZUS-u. A właściwie dokładniej – firmy, które z nimi współpracują, chociaż skutki kontroli mogą być niekorzystne również dla samych twórców.
Influencerzy znaleźli się na celowniku ZUS-u. Zakład może chcieć oskładkować ich umowy
Do „Rz” z prośbą o interwencję miał zwrócić się jeden z przedsiębiorców, który swoją działalność prowadzi na Facebooku, Instagramie, Twitterze i TikToku i jednocześnie jest prezesem jednej ze spółek. Jak poinformował dziennik, kilka tygodni temu ZUS miał rozpocząć w spółce kontrolę umów o dzieło, jakie ta spółka zawiera z influencerami. Wszystko wskazuje na to, że ZUS będzie chciał oskładkować te umowy – co będzie wiązało się dla firmy z obowiązkiem zapłaty zaległych kwot. Zdaniem przedsiębiorcy to „niebezpieczny precedens”, mogący zagrozić całej branży reklamowej i kreatywnej. Jak twierdzi, tworzenie przez influencerów wpisów na blogi czy do social media lub nagrywanie filmów to „najczystszy możliwy efekt umowy o dzieło”. Jego zdaniem głównie dlatego, że twórcy nie są zobowiązani do wykonywania pracy w określony sposób, w podanym czasie czy w konkretnym miejscu. Tym samym, jak utrzymuje, taka umowa nie wyczerpuje przesłanek umowy o dzieło.
Czy jednak tak jest faktycznie? Często twórcy muszą opublikować lub przesłać stworzone materiały w konkretnym momencie, z konkretnych miejsc. Wydaje się wprawdzie, że to za mało, by uznać, że w tym przypadku powinna zostać zawarta umowa o pracę – zwłaszcza, że zazwyczaj umowa dotyczy jednego konkretnego zlecenia promocyjnego. Z drugiej strony – są to bardzo często umowy wielokrotne, cykliczne, zawierane z tymi samymi osobami. To już z kolei może być argument dla ZUS-u, by takie umowy oskładkować.
Kontrole z ZUS a rejestr umów o dzieło
„Rz” zwróciła się do ZUS z pytaniem o to, czy kontrola w spółce to efekt – obowiązkowego od niedawna – rejestru umów o dzieło. Rzecznik Zakładu, Paweł Żebrowski, stwierdził jednak, że Zakład nie może udzielać informacji o płatnikach składek i podejmowanych kontrolach. Jednocześnie zaznaczył, że jednym z zadań ZUS-u jest sprawdzanie, czy płatnik dokonał prawidłowo zgłoszeń do ubezpieczeń społecznych lub czy prawidłowo obliczył składki. Zapowiedział również, że jeżeli w wyniku kontroli zostanie stwierdzone, że przedsiębiorca nie określił prawidłowo obowiązku ubezpieczeń społecznych (czyli że zamiast umowy o dzieło w rzeczywistości powinna być zawarta umowa zlecenia lub nawet umowa o pracę), to ZUS „podejmuje odpowiednie działania celem ustalenia takiego obowiązku”. Czyli de facto – oskładkowania tych umów. Rzecznik dodaje również, że rejestr umów o dzieło nie powstał z myślą o kontrolach.
Nie ma jednak wątpliwości, że jeżeli ZUS chce kontrolować agencje współpracujące z influencerami, to może również przeprowadzać częściej kontrole w innych podmiotach, które zawierają dużo umów o dzieło.
Influencerzy znaleźli się nie tylko na celowniku ZUS-u, ale również UOKiK
Już wcześniej przyjrzenie się działalności influencerów zapowiedział także UOKiK. Chodzi o kryptoreklamy, m.in. w social media – czyli płatne współprace, które nie są oznaczone. Odbiorcy nie wiedzą tym samym, że np. za pokazanie jakiegoś produktu twórca otrzymał wynagrodzenie od danej agencji czy bezpośrednio od marki. Wezwanie do przesłania wszystkich zawartych z markami i agencjami umów otrzymać miał już m.in. założyciel Ekipy – Friz – a także kilka dużych agencji reklamowych współpracujących z influencerami.