Kupując nowe, pozbywamy się starego. Przy okazji odświeżania szaf, pozbywania się kolekcji książek czy płyt, często odwiedzamy bazary czy Allegro. Uważajmy jednak, aby nie narazić się fiskusowi!
W naszym kraju wciąż jeszcze nie zagościła jeszcze na dobre kultura wyprzedaży garażowych. Coraz częściej jednak przekonujemy się do tego, że nie warto „chomikować” staroci po piwnicach, a ich pozbycie się może przynieść ładnych kilka groszy. Ma na to wpływ też fakt, że np. raz kupiony telewizor nie starcza już na całe życie. Nawet jeśli się nie zepsuje, to chcielibyśmy go zmienić na opcję z Full HD czy zakrzywioną matrycą. A stary model pewnie chętnie ktoś odkupi po niższej cenie. Nieważne czy sprzedamy używaną rzecz za pośrednictwem giełdy czy Allegro. W każdym z przypadków musimy zwracać uwagę, czy nie dokonujemy handlu w taki sposób, że należy od niego odprowadzić należny podatek. Jeśli tego nie zrobiliśmy, a powinniśmy, możemy liczyć się z surowymi konsekwencjami.
Jak więc należy sprzedawać, aby urząd skarbowy nie uznał, że jest to wzbogacenie na tyle duże, że powinniśmy się z niego rozliczyć i oddać jego część? Przede wszystkim, nasze wyprzedaże nie mogą być uznane za mające charakter działalności gospodarczej. Nie mogę więc nosić znamion zawodowego handlu, nastawionego na zysk. O tym może świadczyć chociażby fakt robienia tego w sposób ciągły. Przykładowo, jeśli mamy rodzinę w Anglii, która kupuje tanią odzież i przesyła nam ją w paczkach na sprzedaż, nie liczmy na to, że sprzedając 10 sztuk dziennie przez 2 miesiące, przekonamy urzędników że pozbywamy się tylko zawartości „naszej garderoby”. Tylko osoby, które nie mają zysku z handlu (tzn. nie sprzedają drożej, niż kupili) i robią to sporadycznie, mają prawo do nie opłacania z tego tytułu podatku.
Dodatkowo, mówimy tu o rzeczach używanych, jednak i ten termin w kontekście podatkowym ma swoje ścisłe wytyczne. Gdy np. dostaniemy w umowie z operatorem telefonicznym nowy smartfon, po czym wystawimy go od razu na aukcji pisząc „nowiutki, w folii, używany tylko do sprawdzenia działania”, nie spełnimy jednego istotnego warunku. Mowa tu o konieczności użytkowania rzeczy przez okres sześciu miesięcy od końca miesiąca, w którym nastąpił zakup. Dla potwierdzenia takiego stanu, warto dla tych najnowszych sprzedawanych przedmiotów zachowywać paragon, wtedy łatwo udowodnimy jego wiek „wysłużenia”. Warto zapoznać się z ustawą o podatku dochodowym od osób fizycznych. W szczególności jej art. 10 pkt 8 lit. d) mówi o tym, co jest źródłem przychodu i odpowiada naszej konkretnej sytuacji. Działania nie spełniające opisywanych tam warunków nie są więc uznawane jako przychód i nie ma konieczności odprowadzania od nich podatków:
Źródłami przychodów są: (…) odpłatne zbycie (…) jeżeli odpłatne zbycie nie następuje w wykonaniu działalności gospodarczej i zostało dokonane w przypadku odpłatnego zbycia nieruchomości i praw majątkowych określonych w lit. a–c – przed upływem pięciu lat, licząc od końca roku kalendarzowego, w którym nastąpiło nabycie lub wybudowanie, a innych rzeczy – przed upływem pół roku, licząc od końca miesiąca, w którym nastąpiło nabycie;
Jeżeli więc macie w planach dorobić trochę do pensji przy okazji wiosennych porządków, warto najpierw rozważyć kwestie prawne. Nierzadko sprzedając domowe kolekcje można zyskać nawet tysiące złotych, a to przyciągnie uwagę urzędu skarbowego. Wtedy dobrze, jeśli zadbaliśmy o opłacenie podatku, gdy okazało się to konieczne. W przypadku wątpliwości czy jesteśmy zwolnieni od kosztów, warto skorzystać z porady prawnika. Specjaliści współpracujący z naszym serwisem z chęcią rozwieją wszelkie wątpliwości na temat prawa podatkowego i podpowiedzą jak i ile można sprzedać, aby nie narazić się fiskusowi. Czekamy na pytania zadane pod adresem kontakt@bezprawnik.pl – zobowiązujemy się do odpowiedzi w możliwie najkrótszym terminie.