Cały czas narzekamy na zużycie plastiku. Lamentujemy – bardzo zresztą słusznie – nad stanem wód oceanicznych i wciąż wymyślamy substytuty oraz zamienniki dla plastikowych przedmiotów. Stąd należy pochwalić Lewicę za przypomnienie nieco zapomnianego pomysłu. Kaucja za każdą butelkę to bardzo słuszna koncepcja.
Kaucja za każdą butelkę? Nie w Polsce
O pomyśle przypomnieli parlamentarzyści reprezentujący Lewicę, Anita Sowińska oraz Przemysław Koperski. Domagają się wprowadzenia systemu kaucyjnego na wszystkie opakowania po napojach. Nie tylko na te z plastiku, lecz również szklane oraz plastikowe, a nawet aluminiowe puszki. Tak jak wspomniałem na wstępie, pomysł został nieco odkurzony. Premier Mateusz Morawiecki już w 2019 roku podkreślał, iż konieczne jest uruchomienie krajowego systemu kaucyjnego. Stało się tak za sprawą otwartej w Sejmie wystawy poświęconej gospodarowaniu odpadami. Posłanka Sowińska podkreśliła, że opakowania po napojach stanowią 80 proc. wszystkich śmieci, które są w środowisku.
Dopiero w 2024 roku w Polsce ma wystartować system kaucyjny na butelki. Przy marketach powyżej 300 mkw. mają stanąć automaty. Maszyny mają wydawać paragony, zaś kwoty te będziemy mogli następnie odliczyć od zakupów. Podobne systemy działają od lat w krajach zachodnioeuropejskich. Lecz nie tylko – na Litwie system kaucyjny działa już bowiem od 4 lat i z roku na jest coraz bardziej skuteczny.
Prace już trwają, ale o optymizm trudno
W Sejmie od jakiegoś czasu trwają prace nad polską wersją systemu kaucyjnego. Aktywiści oraz ekolodzy podchodzą do nich jednak wyjątkowo sceptycznie. Przyczyna jest jednak zrozumiała. W Europie aktualnie funkcjonuje 18 systemów kaucyjnych. Zakres każdego z nich obejmuje opakowania z tworzyw sztucznych oraz aluminium. Ponad 70 proc. uwzględnia również szkło. Natomiast krajowy projekt ustawy ma uwzględniać wyłącznie tworzywa sztuczne. Dlaczego w Polsce ma być inaczej? Cóż, prawdopodobnie taka jest właśnie dola Chrystusa Narodów.
Warto jednak podkreślić, że koncepcja systemu kaucyjnego jest bardzo sensowna. Co prawda wszelkie postulaty, aby kosztami utylizacji zostali objęci producenci oraz importerzy należy włożyć między bajki. Finalnie bowiem ponieść będzie je musiał konsument, a ewentualne dodatkowe koszty zostaną z pewnością wkalkulowane w cenę towaru.