KNF szykuje zmiany w kredytach hipotecznych. Banki mogą próbować przenieść koszty na kredytobiorców

Finanse Dołącz do dyskusji
KNF szykuje zmiany w kredytach hipotecznych. Banki mogą próbować przenieść koszty na kredytobiorców

Z perspektywy kredytobiorców największe zmiany w kredytach hipotecznych następują na skutek zmiany poziomu stóp procentowych i oprocentowania hipotek. Rzadziej pamięta się o wpływie Komisji Nadzoru Finansowego na sytuację na rynku kredytowym. Teraz KNF może namieszać w hipotekach rekomendacją dotyczącą Wskaźnika Długoterminowego Finansowania. Sektor bankowy ma zastrzeżenia co do możliwe reformy, a jej koszty mogą zostać przerzucone na kredytobiorców.

KNF szykuje zmiany w kredytach hipotecznych. Teoretycznie niezbyt istotne z punktu widzenia kredytobiorców

Część kredytobiorców może kojarzyć rekomendacje KNF ze zmianami w zdolności kredytowej – taki był skutek np. rekomendacji S. Tym razem jednak najnowsza rekomendacja, którą chce przyjąć nadzór, dotyczy Wskaźnika Długoterminowego Finansowania (WFD).

Dlaczego KNF chce zmian i na czym miałyby polegać? Wszystko ze względu na fakt, że rosnącą popularnością cieszą się w Polsce kredyty hipoteczne z okresowo stałym oprocentowaniem. W momencie, gdy przeważały kredyty ze zmienną stopą procentową, większość ryzyka kredytowego ponosili klienci; w przypadku kredytu ze stałą stopą procentową ulega to zmianie, a wyższe ryzyko ponoszą banki. Rosnący udział kredytów hipotecznych ze stałym lub okresowo stałym oprocentowaniem wpływa na wrażliwość wartości ekonomicznej kapitału.

Mając na uwadze zwiększone ryzyko banków, KNF ma wątpliwości co do struktury finansowania kredytów hipotecznych. Obecnie długoterminowe kredyty mieszkaniowe są finansowane krótkoterminowymi depozytami. Nadzór jest zaniepokojony brakiem finansowania długoterminowego, ponieważ zwiększa ryzyko problemów z płynnością w sytuacji, gdyby banki musiały zmierzyć się ze zwiększonym odpływem depozytów.

Co zatem proponuje KNF? Oparcie struktury finansowania na długoterminowych instrumentach dłużnych – listach zastawnych – tak jak ma to miejsce w wysoko rozwiniętych krajach Unii. Nadzór proponuje też wprowadzenie wspomnianego Wskaźnika Finansowania Długoterminowego.

Banki nie są jednak zachwycone planami KNF. Jak informuje Wyborcza.biz, zdaniem bankowców zyskają jedynie (albo przynajmniej głównie) główni nabywcy instrumentów dłużnych emitowanych, czyli de facto duże europejskie fundusze inwestycyjne. Popyt na krajowym rynku nie będzie prawdopodobnie na tyle duży, by zaspokoić potrzeby sektora bankowego (i utrzymać wskaźnik WFD na poziomie wskazanym przez KNF – czyli najpierw 40, a potem 50 proc.). To z kolei oznacza, że spora część emisji listów zastawnych trafi na rynki zagraniczne. A to już nie podoba się bankom – i może mieć wpływ na kredytobiorców.

Listy zastawne na rynkach zagranicznych to niższa marża odsetkowa. A to banki mogą próbować odbić sobie na kredytobiorcach

Jak podaje Wyborcza.biz, emisja listów zastawnych na rynki zagraniczne na dużą skalę spowoduje wzrost kosztu pozyskania takiego finansowania; w perspektywie 2029 r. obniży marżę odsetkową banków o ponad 40 punktów bazowych, zyski natomiast – o ok. 13 proc. Nic więc dziwnego, że bankom niespecjalnie podoba się koncepcja KNF.

Jeśli jednak rekomendacja wejdzie w życie i będzie wiążąca, banki najpewniej przerzucą część kosztów na kredytobiorców. To oznacza nie tylko droższy kredyt, ale prawdopodobnie też obniżenie atrakcyjności ofert kredytów ze stałą stopą procentową.