Ustawa antysuszowa, która podwyższa podatek od deszczu może wydawać się skomplikowana. Wody Polskie wyjaśniają więc, jak to wszystko w praktyce ma działać. I dobrze, bo przepisy nie są na pierwszy rzut oka zrozumiałe.
Kogo obejmie podatek od deszczu?
Wody Polskie wyjaśniają, kogo obejmie podatek od deszczu. Pisaliśmy jakiś czas temu o tym, że Polska jest krajem, w którym zagrożenie suszą jest ogromne. Rządzący powzięli pewne działania, a „oczko wodne plus” częściej było obiektem żartów, niż przyjętym z uznaniem społecznym, adekwatnym rozwiązaniem.
Sam podatek od deszczu to de facto opłata od utraconej retencji wody, a samo rozwiązanie już istnieje. Tam, gdzie np. zabudowania i inne konstrukcje ograniczają retencję (zdolność gromadzenia wody np. w glebie), co do zasady właściciel będzie musiał z tego tytułu uiścić stosowną opłatę. Teraz przepisy będą zaostrzone.
Ma to być rozwiązanie zachęcające do takiego gospodarowania nieruchomościami, by obieg wody nie był zaburzony. Przewidywany dochód z podatku od deszczu to 180 mln złotych rocznie, jednakże jest to założenie, które zakłada, iż właściciele nieruchomości nie zareagują na zmianę prawa poprzez zwiększanie zdolności retencyjnej gruntów.
Powyższa kwota w praktyce będzie pewnie niższa, bo właściciele w odpowiedzi na wdrożenie opłaty na przykład zainstalują urządzenia do zatrzymywania wody opadowej. Oznaczałoby to mniejszą opłatę, a także poprawę sytuacji wodno-retencyjnej w kraju.
Opłata – jak ma wyglądać?
Liczba działek w Polsce, w których zabudowa stanowi więcej niż 50% powierzchni, jest relatywnie niewielka. W większości większość powierzchni nieruchomości stanowią obszary niezabudowane, w dużej mierze zdolne do przechowywania wody opadowej.
Analizując powyższe dane, zarówno w kontekście nieruchomości dużej mierze zabudowanych, jak niezbyt niezabudowanych – zarówno tych o małej powierzchni, jak i tych o dużej powierzchni – wyliczono, że liczba działek zabudowanych, która dzisiaj podlega opłacie, wynosi ok. 6900. Średnia opłata za działkę to dzisiaj 900 zł.
Po zmianie przepisów opłata wynosiłaby średnio 1350 złotych rocznie. Co istotne, przy nowych przepisach obowiązek uiszczenia podatku od deszczu dotyczyłby już nie ok. 7 tys, a ok. 15 tys gruntów. Jak można zauważyć, zwiększa się – względem aktualnego stanu prawnego – zarówno liczba gruntów objętych opłatą, jak i średnia kwota.
Kto zapłaci więcej, a kto mniej?
Sama wysokość opłaty zależna będzie od wielkości (powierzchni) nieruchomości, a także stopnia zabudowy. Co najistotniejsze, opłata będzie zależna od stopnia zatrzymania wody opadowej na posesji, co nazywane jest współczynnikiem zatrzymania. Im więcej wody uda się zatrzymać, tym mniej – odpowiednio – wynosić będzie opłata. Zasadą byłoby 1,5 zł/mkw.
Na zmniejszenie opłaty wpływają takie rozwiązania, jak
- przepuszczalne powierzchnie chłonne porośnięte roślinnością (na przykład trawą)
- oczka wodne
- stawy
- dachy zielone
- ogrody deszczowe (rośliny, które „zatrzymują” wodę)
- zbiorniki na wody opadowe et cetera
Nowe przepisy oznaczałyby, że obowiązek uiszczenia opłaty deszczowej pojawiłby się w odniesieniu do gruntów, które w myśl jeszcze obowiązujących przepisów w owy reżim nie wpadają. Obecnie obowiązek uiszczenia opłaty dotyczy nieruchomości o pow. 3,5 tys. metrów kwadratowych, w których powierzchnia biologicznie czynna (poprzez zabudowę) wynosi 70% nieruchomości.
Według propozycji obowiązek uiszczenia opłaty dotyczyłby właścicieli nieruchomości o pow. już 600 metrów kwadratowych, w których zabudowa zajmuje co najmniej 50%. Co istotne, w zabudowę wlicza się nawet kostka brukowa (stanowiąca jednolitą, nieprzepuszczalną powierzchnię).
Wysokość opłat zależna jest od wielu czynników. No i warto dodać, że ustawa nie będzie dotyczyć np. Kościoła Katolickiego i innych związków wyznaniowych.
Więcej szczegółów można znaleźć na stronie internetowej Wód Polskich. Projekt ustawy jest na etapie uzgodnień międzyresortowych i sam w sobie zawiera dużo innych, równie ciekawych zmian.