Komisja Europejska skierowała do Trybunału Sprawiedliwości sprawę przeprowadzanej w Polsce reformy w Sądzie Najwyższym. Zdaniem tegoż organu, wdrażane przez Prawo i Sprawiedliwość zmiany w sądownictwie stanowić mogą naruszenie fundamentalnej dla Wspólnoty zasady rządów prawa. Brzmi znajomo, prawda?
Komisja Europejska skierowała do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej pozew przeciwko Polsce
Już to przerabialiśmy. Organy unijne są zaniepokojone poczynaniami polskiego rządu w sprawie kolejnych elementów władzy sądowniczej w naszym kraju. Przestrzeganie zasady rządów prawa w Polsce jest raz za razem otwarcie kwestionowane. Sprawa Trybunału Konstytucyjnego, oraz upartego ignorowania przez rząd wszelkich możliwych uwag, zaleceń i sugestii z Brukseli czy Wenecji, zaowocowała uruchomieniem przewidzianej przez art. 7 Traktatu o Unii Europejskiej. Chęć bardzo dogłębnego, przynajmniej pod względem personalnym, zreformowania Sądu Najwyższego kosztować nas będzie pozew do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej.
Trzeba zauważyć, że skierowanie pozwu przeciwko Polsce to dość radykalne posunięcie ze strony Komisji. Nie należy się jednak dziwić, biorąc pod uwagę jak bardzo nieskuteczne były wszystkie dotychczasowe próby wywarciu nacisku na rząd Prawa i Sprawiedliwości. Do tej pory przerabialiśmy już chyba wszystko. Ignorowanie zaleceń zaproszonej przez siebie Komisji Weneckiej już było. Podobnie jak odmawianie publikowania wyroków Trybunału Konstytucyjnego. Były również próby dogadania się z Brukselą. Niestety dla naszego rządu, okazało się, że ewentualny kompromis, jak sama nazwa wskazuje, wymagał jakichś ustępstw. Nie wspominając już nawet o przepychankach prawnych z samym Sądem Najwyższym.
Prawo i Sprawiedliwość nie boi się traktatowego art. 7, bo doskonale wie, że w razie czego jednomyślności państw członkowskich Komisja nie uzyska. Będące w takiej samej sytuacji Węgry już zapowiedziały weto. Kontynuowanie reformy wymiaru sprawiedliwości w kierunku wymiany sporej części składu Sądu Najwyższego najwyraźniej zmusiło Komisję do wykorzystania innych form nacisku na Warszawę. Pytanie brzmi, czy będą one skuteczne?
Ciężko o bardziej rażący przykład lekceważenia zasady rządów prawa, niż próby obchodzenia Konstytucji zwykłą ustawą
Na oficjalnym portalu Unii Europejskiej można dogłębnie zapoznać się z powodami, dla których Komisja Europejska skierowała do Trybunału Sprawiedliwości pozew w sprawie polskiego Sądu Najwyższego. Z nieukrywaną przykrością trzeba zauważyć, że nasz rząd zwyczajnie się Komisji wystawił. Kością niezgody jest obniżenie wieku emerytalnego sędziów Sądu Najwyższego z 70 do 65 lat. Sędziowie, którzy tą granicę przekroczyli mają możliwość skierowania do Prezydenta wniosku o umożliwienie dalszego orzekania, wraz z badaniami lekarskimi. Prezydent taki wniosek może przyjąć, może go jednak odrzucić. Największym problemem jest jednak skrócenie kadencji Pierwszego Prezesa Sądu Najwyższego. Takiej możliwości nie przewiduje polska Konstytucja, której art. 183 ust. 3 wyraźnie stanowi, że Pierwszy Prezes Sądu Najwyższego powoływany jest przez prezydenta na sześcioletnią kadencję. Próżno szukać w tym wypadku jakiegoś odesłania ustawowego, które do tej pory stanowiły dla rządzących wygodne wytrychy, bądź przynajmniej jakąś formę usprawiedliwienia.
Komisja Europejska jest zdania, że taki sposób przeprowadzenia reformy nie tylko stanowi naruszenie zasady rządów prawa, ale również ryzyko poczynania nieodwracalnych szkód dla niezawisłości sędziowskiej w Polsce. Założenie to jest o tyle słuszne, że przeprowadzenie zmian personalnych w Trybunale Konstytucyjnym takimi szkodami z całą pewnością zaowocowało. Dotychczasowy prestiż i zaufanie społeczne, jakim cieszył się Trybunał Konstytucyjny, zostały zmarnowane. W przypadku „zreformowanego” Sądu Najwyższego sytuacja najpewniej się powtórzy. Wszystko dlatego, że rządzący najwyraźniej nie lubią być skrępowani przez przepisy prawa. Nie jest tajemnicą, że Prawo i Sprawiedliwość za swój ostateczny cel obrało sobie zmianę Konstytucji tak, by móc po swojemu ułożyć na nowo ustrój Polski. Niestety, do większości konstytucyjnej sporo tej partii brakuje a do wyborów parlamentarnych jeszcze trochę brakuje. Stąd właśnie ta próba obejścia zapisów Konstytucji przy pomocy zwykłej ustawy.
Komisja Europejska skierowała pozew do Trybunału w imieniu prawdziwego suwerena naszego kraju – nas wszystkich
Należałoby w tym momencie zadać pytanie: co właściwie Brukselę obchodzi to, jak sobie rząd w Polsce urządza państwo? Podstawą prawną takiego zainteresowania jest art. 2 Traktatu o Unii Europejskiej. Wymienia on wartości, jakimi kieruje się Wspólnota. Obok poszanowania godności osoby ludzkiej, wolności, demokracji, równości i praw człowieka, artykuł ten wskazuje również na poszanowanie państwa prawnego. Nawiasem mówiąc, ten sam artykuł zobowiązuje państwa członkowskie do realizowania tych wszystkich wartości, które składają się niejako na tzw. „liberalną demokrację”.
Działania Komisji Europejskiej są przede wszystkim w interesie wszystkich obywateli Rzeczypospolitej, także zwolenników „obozu Dobrej Zmiany”. Komisja Europejska skierowała do Trybunału Sprawiedliwości pozew w naszym imieniu. Nie ulega wątpliwości, że reformy opierające się w dużej mierze o „zastąpienie ichnich swojakami” nie mają zbyt wiele wspólnego ani z wysoko rozwiniętą kulturą polityczną, ani z działaniami na rzecz państwa jako takiego. Szczególnie dobrze widać prawdziwe intencje poszczególnych rządów przy kolejnych roszadach w spółkach Skarbu Państwa. Istotą rozdziału władz nie jest podporządkowanie ich wszystkich jednemu ośrodkowi. Taki model już w przerabialiśmy, w okresie Polski Ludowej.
Co więcej, jeżeli Prawu i Sprawiedliwości powinie się w przyszłości noga, to stworzone przez tą partię mechanizmy na pewno zostaną przez jej następców wykorzystane przeciwko tej partii. To z kolei doprowadzić może tylko do postępującej barbaryzacji naszej sceny politycznej. Niestety, prawdziwy suweren w Polsce nie ma realnych możliwości obrony przed zakusami polityków. Na szczęście, takie możliwości mają organy Unii Europejskiej. Tym bardziej przykre są sugestie polityków obozu rządzącego, że nawet jeśli zapadnie niekorzystny dla Prawa i Sprawiedliwości wyrok przed Trybunałem, to rząd i tak dalej będzie robić swoje.