Kończy się wolność w szkołach. Ostatecznie stanie się to wraz z wejściem życie przygotowanego przez Przemysława Czarnka nowego prawa oświatowego. Ale rządy ministra edukacji i nauki już doprowadzają do efektu mrożącego, który jest zwiastunem przyszłości. Przykład? Dyrektorkę jednej ze szkół zawieszono w obowiązkach za wysłanie dzieci na… lekcje z Konstytucji RP.
Kończy się wolność w szkołach
W sprawie dyrektorki Szkoły Podstawowej numer 1 w Dobczycach w województwie małopolskim chodzi o Tour De Konstytucja. To zorganizowana przez stowarzyszenia sędziowskie akcja polegająca na objeździe po Polsce i organizacji serii eventów popularyzujących wiedzę o prawie. Oczywiście prawnicy na tych spotkaniach mówili o rzeczach, które nie podobają się rządzącym, między innymi o niezawisłości sędziowskiej czy zasadzie praworządności. Dlatego też udział nastolatków w tych spotkaniach trafił pod lupę co bardziej gorliwych, podległych Czarnkowi, kuratorów oświaty.
Jak pisze Gazeta Wyborcza, burmistrz Tomasz Suś podjął właśnie decyzję o zawieszeniu dyrektorki SP1 w Dobczycach. Do tego ruchu samorządowca zainspirowała między innymi małopolska kurator oświaty Barbara Nowak oraz Rzecznik Praw Dziecka Mikołaj Pawlak. Uznali oni bowiem, że uczniowie mieli zostać… narażeni na treści niedostosowane do ich wieku rozwojowego. No nie wiem, chyba prędzej tego typu treści mogliby dostrzec oglądając konferencję szefa MSWiA, uzasadniającego przedłużenie stanu wyjątkowego… wiadomo czym. Tymczasem sędziowie chcieli rozmawiać z dziećmi o Konstytucji. I za pozwolenie na to to dyrektorkę spotkały konsekwencje.
Podobnych konsekwencji zapewne obawiała się dyrektorka liceum w Giżycku. Iwona Rosa, jak podaje Tok FM, zdecydowała się w ostatniej chwili odwołać organizowane przez samorząd uczniowski spotkanie z Waldemarem Żurkiem. Sędzia i były rzecznik KRS jest jednym z wrogów obecnej władzy, dlatego pani dyrektor uznała, że wniesie on do jej szkoły polityczne treści. Do tej decyzji mieli ją skłonić niektórzy nauczyciele, sugerujący że po takim spotkaniu mogą pojawić się reperkusje ze strony ministerstwa.
Czarnek nie potrzebuje swojego lex
To wszystko dzieje się w czasie, gdy zmiany w prawie oświatowym nie zostały jeszcze nawet poddane głosowaniu w Sejmie. A przypomnijmy – to one zakładają możliwość ręcznego odwołania dyrektora przez ministra, oczywiście poprzez usłużnego mu kuratora. Co jednak z tego, skoro już po opublikowaniu założeń projektu w głowach wielu dyrektorów zakorzeniła się myśl: wszystko, co robię, będzie liczyło się do oceny mojego postępowania. Myślicie, że czarnkowa inkwizycja będzie rozliczała dyrektorów tylko z tego, co zrobili od momentu wejścia w życie nowego prawa oświatowego? Wolne żarty.
Smutna prawda jest taka, że Przemysław Czarnek już teraz zasiewa w dyrektorach i nauczycielach uzasadniony strach. Sam krzyczy o festiwalu wolności, jaki czeka polską oświatę i przekonuje, że do tej pory w swojej kadencji nie popełnił ani jednego błędu. Ale w istocie swoją postawą dusi wolność w szkołach i wywołuje efekt mrożący, jaki sprawdził się już chociażby w wielu przejętych przez PiS mediach. Ustawa dająca mu możliwość ciągnięcia za sznurki decydujące o tym, kto będzie zarządzał daną szkołą, będzie dla niego tylko wisienką na torcie.
(zdjęcie pochodzi ze strony Ministerstwa Edukacji i Nauki)