Polska 2050 chce uniemożliwić Skarbówce kontrolowanie kont bankowych Polaków bez przesłanek w postaci podejrzenia popełnienia przestępstwa. Prezentujący projekt ustawy w tej sprawie Ryszard Petru stawia sprawę jasno: „Albo jesteśmy w wolnym kraju, albo jest pełna inwigilacja”. Ja ująłbym to nieco inaczej: czas wreszcie skończyć z wszechobecną opresją fiskalną i traktowaniem obywateli jak jeszcze niezłapanych oszustów podatkowych.
Właściwie po co Skarbówce kontrolowanie kont bankowych poza przypadkami uzasadnionego podejrzenia przestępstwa?
Kontrolowanie kont bankowych Polaków przez organy podatkowe poszło w ostatnich dwóch latach za daleko. Do takiego wniosku doszli politycy Polski 2050, którzy przedstawili niedawno założenia projektu ustawy, która ma przywrócić normalność. W tym przypadku chodzi przede wszystkim o poważne traktowanie tajemnicy bankowej.
Obowiązująca od 2022 r. wersja ustawy o Krajowej Administracji Skarbowej nakłada na banki bardzo konkretny obowiązek. Na życzenie naczelnika urzędu skarbowego muszą one przekazać informacje o posiadanych lub współposiadanych rachunków bankowych, lub posiadanych pełnomocnictw do dysponowania rachunkami bankowym. W grę wchodzi także ich liczba, obroty i stany poszczególnych rachunków. Banki muszą także podać ich obroty i stany, wpływy, obciążenia oraz nadawców i odbiorców. Innymi słowy: nasze konta bankowe są dla organów podatkowych praktycznie transparentne.
Nie byłoby to być może takim problemem, gdyby nie praktyczna dowolność wnoszenia o wspomniane informacje. Właśnie to zamierza zmienić projekt Polski 2050. Jego kluczowe założenie wyjaśniał w trakcie środowej konferencji prasowej poseł tej partii Ryszard Petru.
Sprawa jest bardzo krótka, tak naprawdę chodzi o to, aby skończyć taką nadmierną inwigilację Polaków. Niestety jest tak, że urzędy wykorzystując zapis, wiedzą wszystko o nas, gdzie robimy zakupy, jak spędzamy czas. co robimy w weekendy, ile wydajemy w tygodniu komu przelewamy pieniądze (…) Chcemy, żeby to było tak, jak było przed 2022 r. Taką możliwość kontroli urzędy będą miały tylko wtedy, kiedy istnieje ryzyko popełnienia przestępstwa wtedy jak najbardziej, taka kontrola musi mieć miejsce.
Petru uważa, że obecne rozwiązania stanowią nadmierną ingerencję w prywatność Polaków. Trudno się nie zgodzić. Nie ma praktycznie żadnej potrzeby, by Skarbówka sprawdzała nasze rachunki bankowe prewencyjnie, albo w ogóle bez konkretnego powodu. Jest jednak jeszcze jedna kwestia, o której w tym kontekście warto wspomnieć.
W Polsce podatnik jest wciąż traktowany jako winny, który jeszcze nie został złapany na uchylaniu się od obowiązków
Od dłuższego czasu przedsiębiorcy i zwykli obywatele narzekają w Polsce na to, co ja określam mianem „opresji fiskalnej”. Kontrolowanie kont bankowych wciąż zupełnie niewinnych i niepodejrzewanych na razie o nic osób to wierzchołek góry lodowej. Organy podatkowe starają się skrupulatnie kontrolować praktycznie każdy aspekt naszego życia. Dotyczy to nie tylko prowadzenia działalności gospodarczej, ale nawet transferów pieniężnych w obrębie rodziny.
W ramach uszczelniania luk w VAT i CIT państwo z roku na rok wprowadza coraz to bardziej restrykcyjne przepisy dotyczące przedsiębiorców. Skarbówce marzy się kontrolowanie także platform zakupowych i innych większych podmiotów działających w internecie. Doszliśmy nawet do absurdu w postaci obowiązku raportowania schematów optymalizacyjnych przez doradców podatkowych. Skądinąd został on niedawno uznany za częściowo niekonstytucyjny.
Wszystkie te instrumenty opresji fiskalnej opierają się na założeniu, że obywatel może uchylać się od obowiązków podatkowych albo coś kombinować. Tym samym wszystkie chwyty wydają się dozwolone. Przed obroną interesów Fiskusa muszą ustąpić różnego rodzaju konstytucyjne prawa i wolności. Dotyczy to przede wszystkim wspomnianej już prywatności, ale także na przykład swobody wykonywania działalności gospodarczej. Do tego dochodzi codzienna praktyka traktowania podatnika, niczym myśliwy podchodzi do zwierzyny. Nie da się ukryć, że często wynika to z presji na samych urzędników, by wyrobili „targety” nałożonych kar.
Nic dziwnego, że jakiś czas temu w Polsce głośno się zrobiło o przedsiębiorcach, którzy mieliby przenieść firmy do Czech. Wcale nie chodzi o to, że u naszych południowych sąsiadów podatki są jakoś dużo niższe. Po prostu tam podatnika traktuje się jak człowieka, któremu organ ma pomóc. Nad Wisłą jest to po prostu oszust albo przestępca, którego jeszcze nie udało się złapać za rękę. Przywrócenie normalności zaczyna się właśnie od pozbawienia Skarbówki zbyt daleko idących uprawnień. Kontrolowanie kont bankowych bez powodu to jedno z nich.