Składka zdrowotna to naprawdę składka, czy jednak dodatkowy podatek dochodowy? Nasze państwo od lat uważa, że odpowiedź na tak postawione pytanie brzmi „tak” i z obydwu bierze najgorsze elementy. Żywym dowodem na poparcie tej tezy są przedsiębiorcy na etacie. Płacą dwie składki zdrowotne pomimo posiadania dwóch różnych tytułów do ubezpieczenia.
System ubezpieczeń zdrowotnych w Polsce jest tak naprawdę do napisania od zera
Od dłuższego czasu sugeruję na łamach Bezprawnika, że z systemem ubezpieczeń zdrowotnych w Polsce jest coś mocno nie tak. Dotyczy to także konstrukcji samej składki zdrowotnej. Po rewolucjach wprowadzonych przez Polski Ład coraz trudniej dostrzec składkowy charakter tej daniny. Część ekspertów jest nawet przekonana, że spokojnie możemy już mówić o dodatkowej części składowej podatku dochodowego od osób fizycznych.
Skąd takie przypuszczenie? Z koncepcji jednolitej stawki 9 proc. dla wszystkich, którą można odliczać tylko w wyjątkowych przypadkach. Część z nich wzięła się zresztą z oporu społeczeństwa przed fiskalną opresją. Pozostałe to sytuacje, w których na co dzień nie opodatkowujemy dochodu danej osoby. Tutaj przykładem może być ryczałt ewidencjonowany i karta podatkowa.
Nie byłoby w tym właściwie nic nieuczciwego, gdybyśmy uczciwie przyznali, że składka zdrowotna to teraz pełnoprawny podatek dochodowy. Wtedy jednak mielibyśmy do czynienia z tymi wszystkimi problematycznymi dla fiskusa rozwiązaniami jak na przykład kwota wolna od podatku, ulgi i zwolnienia. Co więcej: nie moglibyśmy wówczas ograniczać prawa do korzystania z ubezpieczenia zdrowotnego wyłącznie do osób, które faktycznie coś odprowadzają wraz z małżonkiem i dziećmi.
Państwo z jakichś zrozumiałych dla siebie powodów cały czas stawia na dualizm. Składkę zdrowotną płacimy w zasadzie jak każdy inny podatek, ale już samo przydzielanie tytułów do ubezpieczenia ma charakter typowo składkowy. Takie rozwiązanie moglibyśmy nazwać „jakoś działającym”, gdyby nie jeden konkretny przypadek, który niweczy sens całej koncepcji. Chodzi o podwójne składki, jaką płacą przedsiębiorcy na etacie. To rezultat specyficznego przypadku zbiegu tytułów do ubezpieczenia. Ostrzega o tym nawet rządowy portal gov.pl:
Niezależnie od wysokości wynagrodzenia, które otrzymujesz z tytułu pracy na etacie, składki na ubezpieczenie zdrowotne płacisz zarówno od wynagrodzenia otrzymywanego z etatu, jak i z działalności.
Przedsiębiorcy na etacie często nie rozumieją, dlaczego muszą płacić drugą składkę zdrowotną
Czy powyższa konstrukcja ma coś wspólnego z konstytucyjną zasadą sprawiedliwości społecznej? Z czysto podatkowego punktu widzenia: jak najbardziej. Przedsiębiorca osiąga w końcu dochód z wynagrodzenia ze stosunku pracy oraz ze swojej działalności gospodarczej. Skoro chcemy opodatkować dochód danej osoby, to cały. Pozostaje oczywiście wspomniana wyżej kwestia kwoty wolnej w podatku dochodowym oraz zabranie przez Polski Ład możliwości odliczenia składki zdrowotnej od „prawdziwego” podatku dochodowego w większości przypadków. To podpowiada, że idziemy raczej w złym kierunku.
Sam fakt płacenia państwu dwa razy za to samo jest ze swej natury czymś niesprawiedliwym. Jeżeli odrzucimy myślenie o składce zdrowotnej jak o podatku dochodowym, to nieuchronnie dojdziemy do wniosku, że przedsiębiorcy na etacie są właśnie do tego zmuszeni.
Warto także zauważyć, że przyjęte rozwiązania są trudne do zrozumienia z punktu widzenia większości obywateli. Dla nich składka zdrowotna jest trochę niczym subskrypcja, którą odprowadza się, by mieć prawo do bezpłatnego leczenia. Utwierdza ich w tym przekonaniu to, że mogą objąć swoim ubezpieczeniem także członków swojej rodziny. Równoczesna niemożliwość zastosowania mechanizmów typowych dla podatków tylko to zamieszanie pogłębia. Nic dziwnego, że przedsiębiorcy na etacie dość często uskarżają się na konieczność odprowadzania podwójnej składki zdrowotnej.
Z punktu widzenia równości wobec prawa wcale nie jest lepiej. Prawdę mówiąc, to nigdy nie była mocna karta polskiego ustawodawcy. W tym przypadku wystarczy porównać sytuację osób o zbliżonej sytuacji. Przedsiębiorca zatrudniony na umowie o dzieło może się cieszyć wszystkimi korzyściami posiadania tytułu do ubezpieczenia zdrowotnego. Nie odprowadza przy tym nawet złotówki od dochodów uzyskiwanych z tej umowy cywilnoprawnej. W podobnej sytuacji do przedsiębiorców-etatowców są za to ci zatrudnieni na umowie zlecenia. Wynik jest więc niejednoznaczny.
Wygląda na to, że całego problemu można by uniknąć, gdyby system ubezpieczenia zdrowotnego w Polsce był prosty i przejrzysty. Uczciwy podatek zdrowotny przy jednoczesnym powszechnym ubezpieczeniu obywateli byłby całkiem niezłym punktem wyjścia.