Kryptowaluty wciąż rozpalają wyobraźnię. Wiele osób wierzy, że może zbić fortunę na wirtualnej walucie. Być może z tego samego założenia wyszedł informatyk w jednej ze szkół w Skierniewicach. Koparka bitcoinów w szkole miała zostać wykryta przy okazji strajku nauczycieli, chociaż dyrektorka nadal ma wątpliwości, czy to, o czym donieśli jej uczniowie, faktycznie jest prawdą.
Komputery zbyt wolno działały. Przyczyną prawdopodobnie koparka bitcoinów
Jak donosi tygodnik „ITS”, cała sprawa rozpoczęła się jeszcze przy okazji strajku nauczycieli. Komputery bardzo wolno pracowały; różnica była zauważalna i nie ulegało wątpliwości, że coś musiało się stać. Zwłaszcza, że rzecz dotyczyła wszystkich komputerów w klasie informatycznej, a nie tylko jednego. Dyrektorka szkoły – naturalnie – poprosiła szkolnego informatyka o sprawdzenie, co się dzieje. Ten jednak stwierdził, że wszystko jest w porządku i nie wykrył żadnych nieprawidłowości.
O tym, że koparka bitcoinów w szkole istnieje, donieśli sami uczniowie klasy informatycznej, którzy mieli wykryć oprogramowanie na szkolnym sprzęcie. Ich podejrzenia potwierdził zresztą inny informatyk, który również sprawdził komputery. Dyrektorka jednak zdaje się wypierać ten fakt ze świadomości, bo zapytana o całą sprawę stwierdziła, że owszem, taka sytuacja miała miejsce, ale… ona nie ma tego na piśmie. Dyrektorka stwierdziła również, że teraz klasowe komputery sprawdzi administrator szkolnej sieci, który właśnie wrócił z sanatorium. Inna sprawa, że zrozumiałe jest, że bez „twardych dowodów” w postaci „ekspertyzy” kobieta nie chce nikogo oskarżać. Problem polega jednak na tym, że właściwie i tak będzie trudno oskarżyć kogokolwiek, bo jak udowodnić, że to ta konkretna osoba uznała, że koparka bitcoinów w szkole to dobry pomysł? W końcu dostęp do komputerów – już nie licząc uczniów – miało przynajmniej kilka osób.
Co interesujące, informatyk, który „niczego nie stwierdził”, złożył wypowiedzenie. Nic dziwnego zatem, że podejrzenia padły głównie na niego. Udowodnić jednak cokolwiek będzie niezwykle trudno.
Kopalnia kryptowalut w miejscu pracy? To nie pierwszy taki przypadek
Jeśli faktycznie okazałoby się, że koparka bitcoinów w szkole w Skierniewicach nie tylko została uruchomiona, ale stało się to wskutek działań pracownika, to mimo wszystko… nie byłby to pierwszy przypadek tego rodzaju. Mogą coś o tym powiedzieć Urząd Gminy w Polkowicach.
Należy pamiętać, że działanie takiej koparki w miejscu pracy można uznać za kradzież energii elektrycznej. Z kolei wielbiciele domowego miningu powinni zdawać sobie sprawę, że właściwie kopanie kryptowalut spełnia przesłanki prowadzenia działalności gospodarczej. Co oznacza, że należałoby to zarejestrować.