Pod kampanią Ministerstwa Zdrowia „Nie serwuj sobie choroby” rozgorzała pewna cicha burza. Nie sposób nie odnieść wrażenia, że otyłość jest w Polsce problemem niemal systemowym. Koszty odchudzania są jednak dość wysokie.
Pojęcie fat-shaming powoli pojawia się również i w polskiej rzeczywistości. Zazwyczaj w naszym kraju (jak i w każdym innym) aż roi się od „zatroskanych”, którzy pod płaszczykiem martwienia się o osoby otyłe, wyrzucają im, że pewnie są leniwe i nieporadne życiowo. Zasadniczym błędem popełnianym w takiej narracji jest to, iż przyjęło się, że otyłość faktycznie wynika z zaniedbania, nie z chorób. Niemniej, przypominanie społeczeństwu o tym, że zdrowe odżywianie jest dobre, stanowi zarówno pewną wartość, jak i punkt sporny. Dlaczego? Bo ceny jedzenia dalej zmuszają osoby mniej zamożne do wybierania tych gorszych jakościowo, tuczących produktów.
Koszty odchudzania
Spróbujmy to sobie wizualizować: chcemy się odchudzić, mądre strony internetowe pokazują nam więc wszelkiego rodzaju diety. Wybrałam pierwszy jadłospis z brzegu:
Śniadanie: 4 łyżki muesli wielozbożowego z mlekiem, kiwi
II śniadanie: 2 kromki pełnoziarnistego pieczywa z łyżeczką masła, plastrem polędwicy sopockiej i cykorią, pomidor
Obiad: talerz zupy pomidorowej z makaronem, plaster duszonej polędwicy wołowej (100 g), 100 g brokułów z wody
Podwieczorek: duże jabłko, 2 mandarynki
Kolacja: sałatka z piersi kurczaka (100 g) z pomidorem i sałatą
Trzeba kupić muesli, kiwi, pieczywo pełnoziarnistwe, polędwicę sopocką, cykorię, pomidora, przecier pomidorowy i składniki do zupy, polędwicę wołową (bardzo drogą), brokuły, jabłka, mandarynki i sałatę.
Drugi dzień:
Śniadanie: omlet z 2 jajek z marchewką i szczypiorkiem, 2 mandarynki
II śniadanie: 2 kromki chleba chrupkiego, twarożek z pomidorem
Obiad: talerz zupy jarzynowej na wywarze warzywnym, 3 łyżki ryżu, pieczona pierś indyka (150 g), surówka z pora, marchewki i jabłka
Podwieczorek: salaterka galaretki pomarańczowej
Kolacja: 2 kromki chleba pełnoziarnistego, sałatka z tuńczyka z wody (150 g) z pomidorem i sałatą lodową
Trzeba kupić jajka i mąkę, chleb chrupki, twaróg, ryż, pierś z indyka, dodatkowe warzywa niezużyte z poprzedniego dnia, galaretkę pomarańczową, sałatę lodową i tuńczyka. Dodajmy do tego, że dobrze byłoby iść na siłownię i ćwiczyć pod okiem profesjonalnego trenera, żeby przypadkiem nie zepsuć sobie kręgosłupa.
I tak dalej, i tak dalej. Tymczasem tani zamiennik w postaci ziemniaków i mięsa jest chętniej i częściej wybierany. Do tego jakaś surówka czy ogórek kiszony. Żeby zabić głód, przegryza się słone przekąski, które są reklamowane w każdych możliwych mediach.
Wybaczcie, że to powiem, ale na odchudzanie nas po prostu nie stać.
No przestań być gruby
Część osób otyłych nic nie może zrobić ze swoją figurą, bo – przykładowo – cierpi na Hashimoto i siłą rzeczy bardzo tyje. Wprowadzenie diety niejednokrotnie wiąże się z bardzo poważnymi wyrzeczeniami, a i to nie daje stuprocentowej pewności, że uda się nam schudnąć. Taka osoba, kiedy słyszy, że jest leniwa i to wszystko jej wina, nie wie do końca, co ma powiedzieć. „No przestań być gruby, przestań mieć to Hashimoto”?
Dopóki media będą zachwalać, ile to dobra znajduje się w chipsach, frytkach smażonych w głębokim tłuszczu, ile tylko razy usłyszymy, że ta konkretna czekolada ma mnóstwo wapnia, dopóty będziemy mieli problem społeczny z otyłością. A i warto dodać, że nasz rząd dopłaca do produkcji mięsa. To czerwone, zwłaszcza wieprzowe i wołowe, nie sprzyja zdrowemu chudnięciu, a w połączeniu w smażeniu go na margarynie tworzy istną bombę tłuszczową.
Oczywiście zawsze można jeść po prostu mniej, częściej, więcej ćwiczyć. Zachęt do ćwiczenia mamy stosunkowo niewiele, Polacy oglądają co najwyżej Chodakowską, a pójść w jej ślady chce bardzo niewiele osób. Takie kampanie są potrzebne i, chociaż czasami trafiają na bardzo grząski grunt, to jednak uświadomią przynajmniej część społeczeństwa o trudnościach, z jakimi mierzyć się będą, jeśli nie zrobią czegoś ze swoją dietą.
Z drugiej strony, jeśli nie będzie ich stać, to nadal będą kupować to, co widzą.