Kradzież wózka sklepowego nie jest tylko przejawem paskudnego charakteru. To również wykroczenie, za które można zapłacić karę. Niestety, niektórzy w dalszym ciągu są zdania, że wózek jest ich, skoro wsadzili do środka złotówkę.
Szczególny problem z amatorami cudzej własności ma Tesco przy ulicy Górczewskiej w Warszawie. Jak donosi portal Warszawa Nasze Miasto, klienci często zabierają je na przejażdżki po okolicznych osiedlach, by wypakować sobie zakupy pod domem. Niestety, „zapominają” o odwiezieniu ich z powrotem. Taka praktyka jest nie tylko niegrzeczna, ale również stanowi kradzież, o czym przypomina nam artykuł 278 § KK (grozi nam od trzech miesięcy do pięciu lat więzienia). Rzeczony sklep postanowił o tym przypomnieć swoim klientom, ale czy to pomoże w czymkolwiek?
Kradzież wózka sklepowego, czyli co człowiek ma w głowie
Kradnący wózek sklepowy często robi to ze zwykłego gapiostwa. Faktycznie zawiezie sobie zakupy pod dom, a później nie będzie chciało mu się tego wózka odprowadzić do Tesco. Niektórzy wychodzą z kolei z założenia, że zapłacili już za niego, wtykając do środka monetę (co z tego, że ona ciągle tam jest, gdy zabierają wózek). Jeszcze inni, pod wpływem alkoholu czy innych środków odurzających uważają to za doskonały żart i urządzają sobie wyścigi.
W wielu ludziach nadal pokutuje przekonanie, że jeśli coś jest do użytku publicznego, to oznacza, że mogą sobie zabrać taki przedmiot. Część społeczeństwa nie dorosła jeszcze do swoistej odpowiedzialności za to, że jeśli coś jest wspólne, to nie znaczy, że jest niczyje. To ten typ ludzi, którzy potrafią ukraść rower tylko dlatego, że był nieprzypięty.
Co robić, kiedy wózek jest nam potrzebny na dłuższą chwilę?
Wyobraźmy sobie sytuację, w której mieszkamy niedaleko, zakupy są bardzo ciężkie, a my mamy tylko dwie ręce. Nie zabraliśmy nikogo ze sobą do pomocy, wokół ciemno zaś i zimno. Co robić w takiej sytuacji? Okazuje się, że wózek możemy pożyczyć. Musimy to tylko ustalić z kierownikiem zmiany w sklepie. Może nas poprosić o dane kontaktowe. Nie należy wtedy wykręcać się sianem. Jeszcze lepiej jest wtedy, kiedy wszyscy w sklepie nas znają, bo robimy tam często zakupy. Z pewnością nie będą robić żadnych trudności. W przeciwnym razie spacer z wózkiem może zakończyć się zatrzymaniem przez policję. Mandaty za taki proceder mogą oscylować na różne kwoty, zazwyczaj jest to kilkaset złotych (tyle, podobno, warty jest sam wózek).
Warto o tym pamiętać następnym razem. Polecamy taką metodę wszystkim, którzy obawiają się, że policja złapie ich z nie do końca legalnie nabytym wózkiem. Problem znika, a i wszyscy są zadowoleni.