Salwador – kraj, który w szerszej świadomości słynie z gangów i prześladowania kobiet – stawia na kryptowaluty. Bitcoin ma być legalną walutą tego kraju. Pomysł brzmi rewolucyjnie, szkoda tylko, że dla obywateli nie zrobi to większej różnicy. 70 procent z nich nie ma w ogóle konta w banku, ale władza tego kraju mimo to nie traci nadziei, że waluta wzbogaci cały kraj.
Legalizacja bitcoina w Salwadorze
Konserwatywny prezydent Salwadoru zapowiedział w weekend, że kraj wprowadzi bitcoina jako oficjalną i legalną walutę tego kraju. Stosowne przepisy mają zostać ujawnione już w tym tygodniu. W najbliższych dniach prezydent ma przedstawić projekt ustawy Zgromadzeniu Ustawodawczemu. Wiadomość jest dość rewolucyjna, bo jeśli Nayib Bukele zrealizuje swoje zapowiedzi, Salwador będzie pierwszym krajem, w którym bitcoin stanie się legalnym środkiem płatniczym.
Informacje z Ameryki nie wpłynęły oczywiście znacząco na kurs waluty, który od tego czasu praktycznie nie uległ zmianie. Nic raczej nie zapowiada również pójścia w ślady Salwadoru innych krajów. Prawdopodobnie legalizacja będzie więc raczej ciekawostką niż krokiem milowym dla wirtualnych walut. Dla wielu krajów Bitcoin jest wysoce ryzykowny i raczej nic nie zapowiada zmiany tego stanowiska.
Kryptowalutowe tax haven
Prezydent Salwadoru pomysł reklamuje natomiast jako ograniczenie negatywnego wpływu na stabilność gospodarczą państwa oraz ograniczenie działalność banków centralnych. Całość wygląda dość ciekawie, bo Salwador od 2001 roku obok własnej waluty korzysta również z dolara. W odniesieniu do tego kraju nie można więc mówić o zrzeczeniu się władzy nad własną polityką pieniężną, bo miało to już miejsce wiele lat temu.
Oczywiście ogólna sytuacja finansowa kraju nie jest kolorowa. Kraj zmaga się z biedą i przestępczością. 1/4 obywateli tego kraju mieszka w USA i to właśnie duża liczba emigrantów oraz przesyłanych przez nich pieniędzy ma ogromny wpływ na politykę kraju. Z tego powodu wprowadzenie bitcoina ma umożliwić szybkie przesyłanie pieniędzy, również za sprawą aplikacji firmy Strike. Ograniczyłoby to przekazywanie pieniędzy „z ręki do ręki” za pomocą przekazów pocztowych.