Jak zlikwidować jeden z większych, o ile nie największych problemów polskiej gospodarki, czyli zatory płatnicze? To proste – wystarczy wprowadzić ustawowy termin na zapłatę faktur. Podmioty publiczne mają mieć na to 30 dni, a duże firmy będą musiały płacić mniejszym w ciągu maksymalnie 60 dni.
Zatory płatnicze to problem, który w naszej gospodarce jest obecny od dawna. Niemniej jednak żadna władza nie zrobiła praktycznie nic, aby przeciwdziałać się jego pogłębianiu. Pojawiające się raz na jakiś pomysły na likwidację zatorów płatniczych skupiają się nie na tym, co trzeba. W efekcie jedynie 20% faktur w naszym kraju jest regulowanych w terminie. To skandaliczny wynik i absolutnie nic nie usprawiedliwia takich opóźnień. Niezapłacona faktura jest czymś absolutnie normalnym i nikt się temu specjalnie nie dziwi, chociaż każdy przedsiębiorca przeklina to zjawisko niemiłosiernie.
Rzeczpospolita Gazeta Prawna donosi, że w rządzie trwają prace nad nowym prawem, którego celem jest likwidacja zatorów płatniczych. Jedną z motywacji mają być powszechnie znane kłopoty budowlanki. W jaki sposób rząd chce likwidować opóźnienia w płatnościach faktur? Bardzo prosto. Otóż zostaną wprowadzone ustawowe terminy płatności faktur. Podmioty publiczne będą miały maksymalnie 30 dni na opłacenie faktury. Autorzy projektu nie zapominają również o prywatnych podmiotach. Duże przedsiębiorstwa będą miały 60 dni na zapłatę swoim partnerom z sektora małych i średnich przedsiębiorców.
Likwidacja zatorów płatniczych
Oczywiście każda inicjatywa, której celem jest likwidacja zatorów płatniczych, zasługuje na uznanie. Warto jednak się zastanowić, czy wprowadzenie takich dodatkowych terminów będzie wystarczające do walki z tym patologicznym zjawiskiem. W końcu sam fakt nieotrzymania zapłaty w terminie nie sprawi, że na koncie wierzyciela magicznie pojawią się pieniądze. W dalszym ciągu wierzyciel musi uzyskać w sądzie tytuł wykonawczy, a następnie skierować sprawę do komornika.
Problem zatorów płatniczych urósł do tak monstrualnych rozmiarów dlatego, że w naszym społeczeństwie istnieje przyzwolenie na niepłacenie długów. To jest oczywiście wspierane przez czasochłonne i skomplikowane procedury sądowe. W trakcie ich trwania dłużnik może kilka razy uciec z majątkiem, którego odzyskanie może okazać się zupełnie nieopłacalne lub wręcz niemożliwe. Dlatego uzdrawianie gospodarki warto byłoby zacząć właśnie od uproszczenia procedur i egzekucji sądowej. Niestety wszystko wskazuje na to, że od nowego roku egzekucja sądowa będzie jeszcze bardziej skomplikowana i nieefektywna. Wszystko oczywiście w imię ochrony praw dłużnika. W końcu nie tak dawno przedstawiciel Ministerstwa Sprawiedliwości twierdził, że egzekucja należności wcale nie musi być szybka.