List polecony z sądu nie zawsze zwiastuje dobre informacje. Chowanie głowy w piasek jednak nie pomoże, a może tylko zaszkodzić. W społeczeństwie pokutuje błędne przekonanie, że nieodebranie sądowej przesyłki uniemożliwia prowadzenie postępowania. Po części faktycznie – brak kontaktu z pozwanym opóźnia rozstrzygnięcie sporu, jednak na dłuższą metę szkodzi osobie, która unika odebrania przesyłki.
Przewlekłość postępowania to często wina stron
Skierowanie sprawy do sądu często kojarzy się z odległymi terminami rozpraw i długimi postępowaniami. Poniekąd faktycznie tak jest – sądy są obciążone dużą ilością spraw, więc często nie wyrabiają i faktycznie na pierwszą rozprawę (a czasem również na kolejne) musimy trochę poczekać. Jednak przewlekłość postępowań często jest winą samych stron – niekompletne pisma procesowe, wskazywanie niewłaściwego adresu, czy wreszcie unikanie odbioru sądowych przesyłek prowadzą do opóźnień w procesie.
Problem z brakiem prawidłowego adresu do stron postępowania potrafi sporo namieszać. Przede wszystkim, postępowanie nie może się toczyć, jeżeli dana strona nie została o sprawie prawidłowo powiadomiona, ponieważ nie może należycie reprezentować swoich interesów. I to jest właśnie sposób na unikanie odpowiedzialności – pozwani (najczęściej dłużnicy) unikają odbierania sądowych pism i w ten sposób znacznie opóźniają wydanie wyroku.
List polecony z sądu często zwiastuje kłopoty, ale lepiej go odebrać
Jeżeli strona nie odbiera przesyłek sądowych, może mieć poczucie, że uniknie odpowiedzialności. Jednak to tak nie działa – w praktyce unikając odbioru przesyłki, sami sobie szkodzimy. Owszem, opóźniamy wydanie wyroku (co w przypadku, gdy dłużnik nie ma pieniędzy na spłatę wierzyciela, wydaje się rozsądnym rozwiązaniem, jednak i tak prowadzi do nawarstwienia problemu), jednak również sobie szkodzimy.
Unikanie odbioru przesyłek sądowych najczęściej wiąże się z niechęcią do zapłaty zaległości, więc na tych sprawach się skupimy. Przede wszystkim należy pamiętać, że jeżeli do sądu trafił pozew, bieg przedawnienia roszczenia zostaje przerwany. Dłużnik nie może liczyć na ukrywanie się przed listonoszem tak długo, aż termin przedawnienia upłynie. To się nie stanie, więc zdecydowanie lepiej stawić czoła sytuacji i reprezentować swoje interesy.
Brak możliwości prawidłowego zawiadomienia strony o stanie sprawy przerywa bieg przedawnienia, ale odsetki z roszczenia wciąż są naliczane. Im później zdecydujemy się na zapłatę, tym gorzej dla naszego portfela. A nie można unikać odpowiedzialności w nieskończoność, ponieważ sąd może w końcu postanowić o ustanowieniu kuratora dla nieznanego z miejsca pobytu.
Kurator nie zna sprawy, ale podejmuje czynności
Kuratora dla osoby nieznanej z miejsca pobytu zwykle ustanawia się na wniosek (poza sytuacjami, gdy egzekucja jest wszczynana z urzędu), w momencie, gdy nie da się ustalić adresu zainteresowanego (czyli najczęściej w momencie, kiedy z uporem maniaka unika on odebrania przesyłki). A z chwilą ustanowienia kuratora, wszystkie pisma procesowe i zawiadomienia trafiają do niego. I uznaje się, że nieznany z miejsca pobytu został o sprawie prawidłowo zawiadomiony.
Unikający przesyłek sporo na tym wszystkim traci. Oczywiście, kurator w jego imieniu podejmuje wszystkie niezbędne czynności, jednak nie zna określonych faktów (które zna tylko dłużnik), tak więc wszelkie podejmowane przez niego czynności (sprzeciw od nakazu zapłaty, zaprzeczenie twierdzeniom, odpowiedź na pisma itp.) nie mają za bardzo racji bytu – są podejmowane dla zasady i nie przynoszą rezultatów.
Inaczej sytuacja wyglądałaby w momencie, gdyby strona sama reprezentowała swoje interesy – przedstawiając określone fakty (na przykład wadliwość dostarczonego towaru, brak złożenia stosownego zamówienia, będącego podstawą do wystawienia faktury itp.) sprawa mogłaby się potoczyć inaczej. Wreszcie można by było próbować porozumieć się z drugą stroną i dążyć do ugody, a także wnioskować o dogodne dla siebie rozłożenie roszczenia na raty. W przypadku, gdy działa kurator, wszystkie niezbędne działania są podejmowane, jednak jest to działanie „na ślepo”. Wyrok zostaje wydane a u dłużnika i tak może pojawić się komornik (i zapewne tak się stanie). Egzekucja jednak będzie opóźniona (ze względu na poszukiwanie strony i proces ustanowienia kuratora), co wiąże się z dalszym narastaniem odsetek.