Lotnisko w Radomiu nie składa broni i chce zawalczyć o przewoźników

Biznes Transport Dołącz do dyskusji
Lotnisko w Radomiu nie składa broni i chce zawalczyć o przewoźników

Radomskie lotnisko nie może pochwalić się oszałamiającymi wynikami. Mimo szumnych zapowiedzi w ubiegłym roku obsłużyło tylko 112 tysięcy pasażerów. To znacznie niej niż zakładano. Według pierwszych założeń rocznie z lotniska imienia Bohaterów Radomskiego Czerwca 1976 skorzystać miało nawet 450 tysięcy podróżnych. Jednak zdaniem wiceministra infrastruktury i pełnomocnika rządu ds. CPK Macieja Laska wszystko może się jeszcze zmienić. Jak lotnisko w Radomiu może zawalczyć o przewoźników?  

Pustki na radomskim lotnisku

Obecnie z Radomia trudno jest w ogóle gdziekolwiek polecieć. W styczniu poinformowano, że lotnisko traci jedno z dwóch połączeń – loty WizzAir do cypryjskiej Larnaki. Potem będzie można udać się stamtąd jedynie do Rzymu za pośrednictwem PLL LOT. Trudno więc dziwić się temu, że radomskie lotnisko generuje ogromne straty finansowe, a jego dalszy rozwój staje pod znakiem zapytania, jeśli nie uda się przywrócić utraconych połączeń i pozyskać nowych przewoźników.

Radomskie lotnisko wcale nie jest takie nowe

Nie wszyscy wiedzą o tym, że port lotniczy w Radomiu zaczął działalność już w roku 2014. Dolecieć można było wówczas do Lwowa czy Berlina. Niestety w 2018 roku sytuacja stała się na tyle trudna, że spółka Port Lotniczy Radom została zmuszona ogłosić upadłość. Potem infrastrukturę przejęły Polskie Porty Lotnicze i zdecydowały się na przebudowę lotniska, której celem było dostosowanie go do współczesnych standardów. Ponownie zostało ono otworzone w kwietniu 2023 roku. 

Port lotniczy w Radomiu nie składa broni

Mimo kiepskich danych napływających z lotniska w Radomiu, Maciej Lasek wcale go nie skreśla:

Dzisiaj cała nadzieja w touroperatorach, którzy mogliby z tego lotniska operować. To lotnisko ma swoje atuty. Ma przede wszystkim doskonałą sieć parkingów, gdzie można byłoby na długi czas zostawić samochód. Ma niezły sposób dojazdu w tym momencie, niekoniecznie dla aglomeracji warszawskiej, ale może radomsko-kieleckiej. Czyli dobrze by było, by ten obszar ciążenia przesunął się na tamtą stronę; to można zrobić wspólnie z touroperatorami. I to jest ten kierunek, w którym chcemy dążyć (…) Mamy lotnisko przygotowane na przepustowość 1,5 mln pasażerów, w tej chwili jest nieco ponad 100 tysięcy rocznie, więc mamy spory zapas.

Port lotniczy w Radomiu mógłby też na większą skalę współpracować z tzw. tanimi liniami lotniczymi. Zdaniem wielu ekspertów jego największą nadzieją jest obecna sytuacja na warszawskim lotnisku Chopina związana z kończącą się przepustowością. 

Plany są śmiałe – efekty już niebawem

PPL postanowiły nie czekać na cud i opracowały prosty plan. Będą dopłacały przewoźnikom, którzy zdecydują się na uruchomienie lotów z Radomia. Tym samym lotnisko to ma stać się ciekawą alternatywą dla Modlina i portu lotniczego im. Fryderyka Chopina. 

W wakacje z Radomia dolecimy m.in. do tureckiego kurortu Antalya czy stolicy Albanii Tirany. Kuszącym kierunkiem może być również słoneczny Egipt. Polskie Porty Lotnicze nie chcą jednak kończyć oferty na lotach wakacyjnych. Docelowo z radomskiego lotniska odlatywać mają samoloty przez cały rok np. do Niemiec i Wielkiej Brytanii. 

Członek zarządu PPL Marcin Danił deklaruje:

Widzimy, że Lotnisko Chopina zapycha się i w przyszłym roku może nie być tu już wolnych slotów. Dlatego otwarcie mówimy przewoźnikom, że chcemy, aby Radom był przez nich traktowany jako lotnisko komplementarne i port drugiego wyboru dla rynku Warszawy i Mazowsza. Na równi z Modlinem (…) Chcielibyśmy, żeby w Radomiu pojawiły się wyczekiwane kierunki emigracyjno-pracownicze, aby zwiększyć wolumen ruchu regularnego w ciągu całego roku.

Czas pokaże, czy Radom zrealizuje swój lotniczy potencjał. Jednak jedno jest pewne – lotnisko nie składa broni i walczy o swoją przyszłość.