O problemach i patologiach polskiego rynku mieszkaniowego napisano już pewnie dziesiątki (setki?) tysięcy artykułów. Ale jest problem, który jest stosunkowo kiepsko opisany – a jednocześnie dotyczy nawet 35 proc. mieszkańców naszego kraju. Czym jest luka czynszowa?
Kwestia braku dostępności wielu osób do mieszkań rozpala naszą debatę publiczną, a politycy mają co chwila nowe – lepsze lub gorsze – pomysły na rozwiązanie problemów. To nie zmienia faktu, że 1/3 Polaków trafia w lukę czynszową – wynika z raportu PFR Nieruchomości i Polityki Insight.
Czym jest luka czynszowa? „To problem, który dotyczy osób mających dochody zbyt niskie, aby kupić lub wynająć odpowiednie dla siebie mieszkanie po cenie rynkowej, a równocześnie zbyt wysokie, aby uzyskać mieszkanie dotowane przez państwo” – wyjaśniają autorzy opracowania.
Można powiedzieć, że nie mówimy tu o jakichś wielkich dramatach – chodzi w końcu o osoby, które przecież nie najgorzej zarabiają i mają gdzie mieszkać. Ale jednocześnie mieszkają po prostu w za małych lokalach jak na ich potrzeby. Jednocześnie państwo czy samorządy nie mają dla nich odpowiedniej oferty. Bo przecież kolejne „wakacje kredytowe” wyglądały politycznie lepiej niż wzięcie się za walkę z realnymi problemami.
Kto wpada w lukę czynszową?
Jak czytamy w opracowaniu, zjawisko najczęściej występuje wśród rodziców samotnie wychowujących dzieci, a także rodzin wielodzietnych. W takich przypadkach ponad 60 proc. gospodarstw boryka się z brakiem odpowiednich warunków mieszkaniowych.
Czy da się rozwiązać problemy tych, którzy nie mają szans na zakup kilkupokojowego mieszkania (odpowiedniego dla swojej rodziny), ale jednocześnie zarabiają zbyt dobrze, by np. samorząd wyciągnął do nich jakoś rękę? Na razie programy typu „Mieszkanie plus” nie osiągnęły sukcesu. Państwowe pomaganie ludziom w „luce czynszowej” może i miałoby sens – ale trudno to politycznie sprzedać. Ale eksperci uważają, że warto wziąć się za problem – bo inaczej 1/3 Polaków będzie mieszkać na zawsze w klitkach. Pewnie sporo pracy jest przed samorządami, które mogą na przykład rozszerzać ofertę TBS-ów czy mieszkań komunalnych.
Ale i państwo może mieć swoją rolę. Cytowani w komunikacie PFR Nieruchomości i Polityki Insight eksperci sugerują, że niezbędne jest stworzenie centralnej agencji wspierającej koordynację prowadzenia polityki mieszkaniowej przez samorządy, która uwzględnia zróżnicowanie budżetów, problemów i sposobów działania samorządów w różnych regionach kraju.
Być może państwo mogłoby też jakoś wspierać budowę dużych mieszkań dla rodzin wielodzietnych. Buduje się ich relatywnie mało, bo nabywcy – zwłaszcza ci „inwestycyjni” – wolą jednak mniejsze metraże. W efekcie zakup cztero- czy pięciopokojowego lokum staje się ostatnio niezwykle trudny.