Nowa inicjatywa resortu to tzw. „lustracja karna kierowców”, czyli przegląd spraw dotyczących łamania sądowych zakazów prowadzenia pojazdów. To nie tylko urzędniczy raport, ale też próba przywrócenia powagi sądowym wyrokom. Bo choć kodeks karny przewiduje za to nawet pięć lat więzienia, w praktyce kary bywają symboliczne, a egzekucja przepisów iluzoryczna.
Jazda mimo zakazu
Wystarczy kilka przypadków, by zrozumieć, jak niebezpieczne może być lekceważenie sądowych zakazów. W Lublinie w 2023 roku, 33-latek z czterema aktywnymi zakazami prowadzenia pojazdów wsiadł za kierownicę i spowodował wypadek i tylko szczęście sprawiło, że nikt nie zginął. W tym samym mieście, rok później, 39-latek z dożywotnim zakazem prowadzenia i ponad dwoma promilami alkoholu we krwi doprowadził do śmiertelnego wypadku, w którym zginęła jego pasażerka. Z kolei w 2024 roku pod Warszawą policjanci zatrzymali kierowcę z dziesięcioma wcześniejszymi wyrokami i dożywotnim zakazem prowadzenia pojazdów, który uciekał przed drogówką. Każdy z tych przypadków pokazuje, że nawet najbardziej oczywiste zakazy nie zawsze powstrzymują kierowców przed ponownym łamaniem prawa, a skutki bywają tragiczne.
Resort przyznaje wprost, że przez lata system nadzoru nad takimi kierowcami nie działał. Dane o zakazach trafiały do rejestrów, ale nie łączyły się z systemami policji czy wydziałów komunikacji. W efekcie osoba z aktywnym zakazem mogła kupić lub wypożyczyć samochód i dalej jeździć, dopóki nie została przypadkiem zatrzymana.
Sprawdź polecane oferty
RRSO 20,77%
Lustracja kierowców
Rozpoczęta przez resort lustracja ma to uporządkować. Urzędnicy planują przejrzeć tysiące akt sądowych, sprawdzić, jak zakazy są egzekwowane i stworzyć jednolity system nadzoru nad kierowcami, którzy nie powinni prowadzić. Dane mają trafić do wspólnej bazy, z której korzystać będzie policja i sądy rejonowe.
Celem lustracji jest nie tylko wykrycie nadużyć, ale także wskazanie luk prawnych. Pomysł Ministerstwa nie jest oderwany od rzeczywistości, ponieważ liczby mówią same za siebie. W 2024 roku policja ujawniła 16 534 przypadki łamania sądowego zakazu prowadzenia pojazdów. W pierwszej połowie tego roku takich naruszeń było już 7260. Oczywiście to tylko wierzchołek góry lodowej bo wielu sprawców nie zostaje złapanych, więc rzeczywista skala może być znacznie wyższa.
W planach resortu pojawiają się konkretne rozwiązania, powiązanie baz danych kierowców z systemem CEPiK, automatyczne alerty dla policji, a nawet elektroniczne nadzory dla recydywistów. Ministerstwo zapowiada, że jeśli analiza potwierdzi nieprawidłowości, zaproponuje zmiany legislacyjne jeszcze w tym roku.
Dlaczego zakaz nie działa
Z pozoru prawo jest jasne i zakaz to zakaz. W praktyce jednak system jego egzekwowania działa tak, że wszystko jest wyłącznie na papierze. Kierowca, któremu zatrzymano prawo jazdy, może nadal wsiąść do auta, bo żaden urzędnik nie stoi obok, a dane nie są weryfikowane w czasie rzeczywistym. Dopiero przy kontroli drogowej policjant może sprawdzić w systemie, czy zakaz obowiązuje.
Brak aktualnych baz danych, długie procedury i niedostateczna współpraca między sądami a policją powodują, że wiele wyroków istnieje tylko w teorii. Lustracja kierowców ma więc dać odpowiedź także na pytanie, czy polskie instytucje w ogóle potrafią skutecznie egzekwować przepisy, które same tworzą.
Symboliczny zwrot w stronę odpowiedzialności
Eksperci z zakresu prawa karnego i bezpieczeństwa ruchu drogowego widzą w inicjatywie resortu szansę na coś więcej niż tylko nowy raport. Ich zdaniem może to być pierwszy krok do realnej zmiany podejścia, od reakcji po tragedii do prewencji, zanim do niej dojdzie.
Bo zakaz prowadzenia pojazdu to nie tylko kara, ale też ostrzeżenie. Jeśli osoba, która spowodowała wypadek, po kilku tygodniach znowu prowadzi, to znaczy, że system nie działa. Ministerstwo zapowiada, że pierwsze wyniki lustracji będą znane jeszcze przed końcem roku. Jeśli potwierdzą skalę problemu, możliwe są surowsze kary i nowoczesne metody monitorowania zakazów.
Jednym z rozważanych pomysłów jest cyfrowe powiązanie wyroków z bazą ubezpieczycieli tak, by osoby z zakazem nie mogły rejestrować pojazdu ani wykupić polisy OC. To rozwiązanie stosowane już w niektórych krajach Europy, które skutecznie zniechęca recydywistów.
Czy to się uda?
Lustracja kierowców to krok we właściwym kierunku – pytanie, czy nie za późno. Przez lata problem ignorowano, a liczba kierowców, którzy uważają, że zakaz to tylko formalność, rosła z roku na rok. Teraz państwo musi pokazać, że potrafi egzekwować własne prawo.
Jeśli projekt Ministerstwa zakończy się realnymi zmianami, może stać się jednym z najważniejszych działań na rzecz bezpieczeństwa na polskich drogach. Jeśli nie to za rok znów będziemy liczyć ofiary wypadków spowodowanych przez kierowców z zakazem w kieszeni i przekonaniem, że wolno im więcej niż innym.