Pijany kierowca zapłaci alimenty rodzinom ofiar wypadków. Premier zapowiada, że te przepisy powstaną błyskawicznie

Moto Prawo Dołącz do dyskusji (2)
Pijany kierowca zapłaci alimenty rodzinom ofiar wypadków. Premier zapowiada, że te przepisy powstaną błyskawicznie

Nie milkną echa tragicznego wypadku pod Stalową Wolą, spowodowanego w sobotę przez pijanego kierowcę. Dziś premier zapowiedział zaostrzenie sankcji wobec nietrzeźwych siadających za kółko i doprowadzających do tragedii na drodze. Będą to specjalne alimenty dla rodzin ofiar wypadków, które mają obciążać sprawcę.

Alimenty dla rodzin ofiar wypadków

Nie lubię pisania prawa pod wpływem emocji. Często kończy się to regulacjami nieprecyzyjnymi i nieprzemyślanymi. W zapowiedzi premiera takie działanie pod wpływem społecznego oburzenia zdecydowanie da się wyczuć. Propozycja Mateusza Morawieckiego jednak mnie nie oburza, bo jest po prostu zrobieniem kroku, o jakim mówiono się od lat. Przecież plaga pijanych kierowców nie ustępuje, a działające na wyobraźnię zdarzenie ze Stalowej Woli jest jednym z setek podobnych. Skoro więc śmierć rodziców 2,5-rocznego chłopca (oraz dwójki pozostałych dzieci, które nie jechały wtedy autem) może, przy całym swoim tragizmie, zostawić choć to jedno małe dobro dla naszego wspólnego bezpieczeństwa, to należy przyjąć to pozytywnie.

Premier Mateusz Morawiecki nie zdradził na razie szczegółów nowej regulacji. Powiedział jedynie hasłowo o tym, że:

Przystąpimy bardzo szybko do prac legislacyjnych, które będą bardzo jasno określały odpowiedzialność osób prowadzących pojazd pod wpływem alkoholu. To będzie odpowiedzialność nie tylko karna, ale to będzie odpowiedzialność polegająca na tym, że takie osoby będą zobowiązane do płacenia alimentów osobom, które pozostały przy życiu, osobom z rodziny, osobom poszkodowanym.

Dziś szef rządu przyznał trójce osieroconych dzieci renty specjalne. To środek stosowany od lat, który ma pomóc w tak niespodziewanych sytuacjach. Problem w tym, że w tej sytuacji to państwo bierze na siebie zadośćuczynienie szkody, zwalniając z takiego obowiązku tego, który cały dramat wywołał. Dlatego czas na zmiany. Oczywiście pozostaje wiele pytań – o wysokość alimentów, czas ich przekazywania, określenie winy kierowcy i tego czy będą one uzależnione od poziomu alkoholu. I wreszcie – czy chodzi tylko o członków rodzin osób, które zginęły, czy też o pomoc tym, którzy w wyniku wypadku stracili sprawność ruchową. To wszystko, miejmy nadzieję, poznamy w szczegółach jak najszybciej.

Zero tolerancji, czyli jedyna słuszna zasada

Trudno o bardziej oczywiste stwierdzenie jak to, że kierowanie pod wpływem jest czymś absolutnie nagannym i niedopuszczalnym. Polskie prawo rozróżnia to kiedy jazda po alkoholu to przestępstwo, a kiedy wykroczenie (mowa o granicy stanu po spożyciu alkoholu i stanu nietrzeźwości wynoszącej pół promila w wydychanym powietrzu). Nie ma jednak wątpliwości, że jakakolwiek ilość w naszym organizmie zwiększa ryzyko dramatu na drodze. A już decyzja o prowadzeniu w stanie upojenia alkoholowego jest de facto proszeniem się o tragedię. I często nie swoją, tylko innych, niewinnych ludzi. Tak też stało się w Stalowej Woli, gdzie pijany kierowca (1,7 promila) pędził po mieście 120 kilometrów na godzinę i w trakcie wyprzedzania uderzył w audi, którym jechała trzyosobowa rodzina.

Do tego kierowcy ewidentnie nie trafiła żadna kampania społeczna, pokazująca strasznie skutki jazdy po alkoholu. Nie obawiał się też najwidoczniej więzienia, do którego z całą pewnością trafi po procesie sądowym. Czy zatem perspektywa alimentów dla członków rodziny, która ucierpiała w wypadku, powstrzymałaby go, gdyby dziś obowiązywała? Czy fakt obciążenia jego budżetu przez kilkanaście lat sprawiłby, że zapaliłoby mu się zielone światło? Być może w przypadku szaleńców żaden środek nie zadziała. Ale jeśli za sprawą nowych przepisów choć kilka procent osób przemyśli swoją decyzję o wzięciu do ręki kluczyków w nieodpowiednim momencie, to zdecydowanie warto.

Wierzę więc w to, że zapowiedzi premiera szybko się zmaterializują. Obecny rząd już zrobił ważną rzecz dla bezpieczeństwa ruchu drogowego: sprawił, że pieszy ma pierwszeństwo podchodząc do przejścia dla pieszych. Nowy przepis już działa całkiem nieźle. Czas na kolejne zmiany. Tym bardziej, że tu nie będzie mowy o buncie przeciw nowym przepisom.