Małżeństwa homoseksualne a konstytucja. Czy ustawa zasadnicza naprawdę zabrania związków jednopłciowych? Odpowiedź jest prosta.
Dosyć niespodziewanie kampania prezydencka orbituje nie wokół takich kwestii jak odbudowa gospodarki po jej zamrożeniu, przeciwdziałaniu galopującemu bezrobociu czy coraz bardziej widocznym skutkom globalnego ocieplenia. Gorącym tematem stała się kwestia „ideologii LGBT” (cokolwiek ten zwrot ma oznaczać), a przy okazji – związków homoseksualnych. Jedni kandydaci na prezydenta są za legalizacją małżeństw jednopłciowych, inni (tych jest zresztą więcej) się temu sprzeciwiają. Oponenci wprowadzenia do polskiego porządku prawnego związków osób tej samej płci często powołują się na konstytucję. Jej przepisy mają uniemożliwiać takie zmiany. Czy faktycznie tak jest?
Małżeństwa homoseksualne a konstytucja. Jak to jest naprawdę?
Zajrzyjmy zatem do polskiej konstytucji. W art. 18 czytamy:
Małżeństwo jako związek kobiety i mężczyzny, rodzina, macierzyństwo i rodzicielstwo znajdują się pod ochroną i opieką Rzeczypospolitej Polskiej.
To jedyny przepis, w którym pojawia się słowo „małżeństwo”. Twórcy konstytucji nie rozwodzą się więcej na ten temat. Oznacza to, że szczegółowe rozwiązania regulujące kwestie związków międzyludzkich określają ustawy. Te muszą być oczywiście zgodne z treścią ustawy zasadniczej (w przeciwnym wypadku Trybunał Konstytucyjny takie niesforne przepisy uchyli). A także, co warte podkreślenia, ratyfikowanymi przez Polskę umowami międzynarodowymi, takimi jak Konwencja o ochronie praw człowieka i podstawowych wolności, która w art. 12 stanowi:
Mężczyźni i kobiety w wieku małżeńskim mają prawo do zawarcia małżeństwa i założenia rodziny, zgodnie z ustawami krajowymi regulującymi korzystanie z tego prawa.
Oba dokumenty w bardzo podobny sposób odnoszą się do kwestii małżeństwa. Jeden i drugi przepis głoszą, że państwo powinno zapewnić kobietom i mężczyznom możliwość zawierania legalnych związków. Konstytucja wskazuje przy tym, że małżeństwo znajduje się pod „ochroną i opieką” państwa.
Przeciwnicy legalizacji małżeństw homoseksualnych podnoszą argument, że twórcy konstytucji posłużyli się zwrotem „małżeństwo jako związek kobiety i mężczyzny”. Ma to podobno wykluczać inne rodzaje związków, które korzystałyby z takiej samej jak małżeństwo heteroseksualne ochrony. Przy czym, co warto zauważyć, takie poglądy głoszą nie tylko politycy (którzy zawsze mają tendencję do instrumentalnego traktowania prawa), ale i uznani polscy konstytucjonaliści. Nie powinno się zatem takiej argumentacji odrzucać bez zastanowienia się.
Małżeństwa homoseksualne nielegalne, bo legalne mogą być tylko hetero?
Problem w tym, że argument ten oparty jest na bardzo zawodnym wnioskowaniu a contrario. „Skoro małżeństwo ma być związkiem takim, to nie może być innym”. Takie myślenie łatwo jednak doprowadzić do absurdu. Przykładowo, w art. 17 czytamy, że „Rzeczpospolita Polska specjalną opieką otacza weteranów walk o niepodległość, zwłaszcza inwalidów wojennych”. Czy można ten przepis zrozumieć w ten sposób, że Polska NIE OTACZA specjalną opieką innych grup społecznych, np. niepełnosprawnych? Nie trzeba być absolwentem studiów prawniczych, aby przyznać, że to byłaby niezbyt mądra interpretacja.
Co więcej, należy pamiętać, że konstytucja jest aktem szczególnego rodzaju. Jako najważniejsza ustawa w kraju, o zarazem dosyć ogólnym charakterze, powinna być interpretowana tak, aby jej przepisy tworzyły harmonijną, spójną całość. Można się zatem zastanowić, czy zakaz związków lub małżeństw homoseksualnych nie narusza godności osób, które chciałyby w takim związku żyć. Homoseksualizm, jak jasno wynika z licznych badań naukowych, jest cechą wrodzoną, nie nabytą. Skoro wszyscy są wobec prawa równi (art. 32 ust 1 konstytucji), to czemu homoseksualiści nie mieliby prawa żyć ze sobą tak, jak robi to heteroseksualna większość?
Nie ma zatem żadnych przeszkód do uznania, że art. 18 konstytucji z jednej strony nakazuje państwu otoczyć heteroseksualne małżeństwa opieką i ochroną, ale zarazem w żaden sposób nie zakazuje wprowadzenia tożsamej bądź zbliżonej formy związków osób tej samej płci. A skoro małżeństwa jednopłciowe mają pozytywny wpływ na gospodarkę, to może warto je wprowadzić w tarczy ileś.tam.zero?