Czy mamy już w Polsce rząd mniejszościowy? Poseł PiS Marek Suski (ten od carycy Katarzyny) twierdzi, że doszło do zerwania koalicji. Wszystko przez „piątkę dla zwierząt” – posłowie Solidarnej Polski – i nie tylko oni – postanowili zagłosować przeciw ustawie. To z kolei ma pociągnąć za sobą ogromne konsekwencje polityczne.
Mamy rząd mniejszościowy? Od różnych polityków PiS możemy usłyszeć, że to koniec koalicji
Być może Polacy obudzili się dziś już w nowej rzeczywistości – rzeczywistości, w której koalicja Porozumienia, PiS i Solidarnej Polski odeszła w niepamięć. Tak przynajmniej wynikałoby ze słów różnych polityków PiS chętnie komentujących sprawę w mediach. W praktyce jednak warto wstrzymać się z pochopnym osądzaniem sytuacji – póki nie ma jasnych decyzji, za którymi pójdą też czyny, to nie można twierdzić, że mamy rząd mniejszościowy lub że koalicja ostatecznie się rozpadła. Należy zresztą też zwrócić uwagę na słowa szefa klubu PiS, Ryszarda Terleckiego:
Wygląda na to, oczywiście nie przesądzajmy, w polityce różne rzeczy są możliwe i wiele się może jeszcze zdarzyć, ale w tej chwili sytuacja jest taka, że praktycznie koalicja nie istnieje i konsekwencje tego będą oczywiście, także jeśli chodzi o stanowiska w rządzie.
Nie ma jednak wątpliwości, że doszło do eskalacji konfliktu w Zjednoczonej Prawicy. Jest bardzo prawdopodobne, że w pierwszej kolejności konsekwencje poniesie Zbigniew Ziobro, który najpewniej straci stanowisko. Czy jednak wszyscy posłowie głosujący przeciw „piątce dla zwierząt” faktycznie zostaną wykluczeni, nie jest jeszcze pewne. Zdaniem polityków PiS Jarosław Kaczyński jeszcze dzisiaj ma ogłosić pierwsze decyzje.
Ewentualny koniec koalicji to przyspieszone wybory?
Jeśli faktycznie dojdzie do rozpadu koalicji rządzącej, to pytanie brzmi, czy oznacza to przyspieszone wybory. Na razie politycy PiS twierdzą, że nie, a Marek Suski, że „rządy w dwóch wypadkach dotrwały do końca kadencji”. Rzecznik rządu mu wtóruje, twierdząc, że scenariusz rządu mniejszościowego powinien być brany pod uwagę.
Na ten moment faktycznie ciężko uwierzyć, że PiS samodzielnie zdołałoby osiągnąć w wyborach wynik gwarantujący im samodzielne rządy. Przyspieszone wybory jeszcze gorzej mogłyby zresztą skończyć się dla opozycji (może z wyjątkiem Konfederacji, która mogłaby próbować przejąć część elektoratu osób, którym było bliżej do ziobrystów).
Teoretycznie rządzenie przy pomocy rządu mniejszościowego mogłoby być dla PiS-u drogą przez mękę. W praktyce jednak PiS mógłby faktycznie dalej rządzić. Warunek? Ziobryści – po zrozumieniu, że „żarty się skończyły” – milcząco wspieraliby PiS w kluczowych głosowaniach. Być może byłaby to dla nich szansa na „odkupienie win”. Prawie na pewno Prawo i Sprawiedliwość kusiłoby PSL-Kukiz’15, by zajęli miejsce SP w koalicji rządzącej. Na razie PSL skutecznie opiera się pomysłowi wchodzenia w jakąkolwiek koalicję z PiS-em, ale nie wiadomo na jak długo.
Na ten moment wydaje się jednak, że wbrew słowom polityków PiS jeszcze nic nie jest ostatecznie rozstrzygnięte – i nie warto spieszyć się z pochopnymi osądami.
Źródło fot. głównej: PAP/Darek Delmanowicz