Mandat z fotoradaru — ciężko jest uniknąć odpowiedzialności
Jeżeli przyjeżdżamy w okolicy fotoradaru i zapomnimy zdjęć nogach z gazu, a nie mamy swojego anioła stróża, w postaci przelatującego akurat ptaka, prędzej czy później listonosz przyniesie właścicielowi pojazdu pismo, w którym m.in. wzywa się do wskazania, kto w czasie, gdy wykonane zostało zdjęcie, był w posiadaniu pojazdu. Kierowca zwykle Rozważa dostępne opcje i decyduje się albo na wskazanie komu powierzył samochód (o ile to nie on sam kierował), albo na przyjęcie mandatu za brak wskazania, kto pojazdem w tym czasie kierował.
Swojego rodzaju ciekawostką jest fakt, że właściciel pojazdu, mając te dwie opcje do wyboru, wybiera pomiędzy wyższą karą finansową i brakiem punktów karnych a punktami karnymi i niższą karą finansową. Oczywiście zdarzają się próby całkowitego uniknięcia odpowiedzialności, jednak zwykle wiąże się to z dużą ilością formalności i nie daje pewności, że faktycznie kary unikniemy. Kierowcy więc bardzo często decydują się jednak zapłacić. O tym, którą opcję wybierają, decyduje po pierwsze ich zasobność portfela, a po drugie - ilość posiadanych punktów karnych — jeżeli kierowca ma czyste konto, najczęściej decyduje się przyjąć punkty karne oraz niższy mandat, jeżeli jednak punktów karnych ma sporo, zwykle decyduje się zapłacić więcej i nie ryzykować utratą prawa jazdy.
Jak jednak wskazuje Rzecznik Praw Obywatelskich, sama konieczność dokonania takiego wyboru może być zaprzeczeniem obowiązujących zasad prawa. Jedną z podstawowych zasad prawa jest możliwość odmowę złożenia zeznań, jeżeli mogłyby one narazić nas (lub osoby dla nas najbliższe) na odpowiedzialność karną (a także w sytuacji, gdy wiązałoby się to na przykład z ujawnieniem informacji prawnie chronionych). Zgodnie ze stanowiskiem RPO:
Sprawdź polecane oferty
Allegro 1200 - Wyciągnij nawet 1200 zł do Allegro!
Citi Handlowy
IDŹ DO STRONYTelewizor - Z kartą Simplicity możesz zyskać telewizor LG!
Citi Handlowy
IDŹ DO STRONYRRSO 20,77%
Nie wskazałeś, komu powierzyłeś pojazd? Będzie mandat!
Całe zamieszanie związane z naruszaniem możliwości skorzystania z prawa do milczenia jest związane z art. 96 § 3 kodeksu wykroczeń. Zgodnie z brzmieniem tego przepisu karze podlega ten, kto wbrew obowiązkowi, nie wskaże na żądanie uprawnionego organu, komu powierzył pojazd do kierowania albo używania w oznaczonym czasie. Przewidywana kara to kara grzywny, a samo wykroczenie polegające na nieujawnieniu informacji jest zrównane z wykroczeniami takimi, jak korzystanie z pojazdu samochodowego w sposób niezgodny z jego przeznaczeniem, czy prowadzenie pojazdu przez osobę niemającą wymaganych uprawnień.
Regulacja ta jest wyrażona dosyć jasno i kodeks nie przewiduje od niej żadnego odstępstwa. I gdzie tu miejsca ma prawo do milczenia, które teoretycznie jest jednym z fundamentów polskiego systemu prawnego?
Chociaż te rozważenia na pierwszy rzut oka mogą wydawać się nieco na wyrost prawo do milczenia, jest jednym z podstawowych praw związanych z możliwością obrony. Sprawca przestępstwa czy też w tym przypadku wykroczenia może milczeć. A to organ, który chce doprowadzić do ukarania sprawcy danego czynu, powinien w sposób niebudzący wątpliwości, dowieść jego winy. Z prawa do milczenia można skorzystać, jeżeli swoimi zeznaniami moglibyśmy obciążyć siebie lub osobę dla nas najbliższą. Jeżeli więc samochodem w tym czasie kierowała żona właściciela pojazdu, teoretycznie nie powinien on być zobowiązany do informowania. O tym, ponieważ jest dla niego osobą najbliższą. Z kolei, jeżeli kierowca np. poinformowałby odpowiedni organ, że nie udostępniał pojazdu osobom trzecim, w rzeczywistości obciąża sam siebie. A nie powinien być do tego zmuszony. RPO widzi jednak możliwość rozwiązania tej sytuacji i zagwarantowania obywatelom należytego prawa do obrony. Wystarczy niewielka nowelizacją kodeksu wykroczeń:
Pomysł dobry i zgodny z ideą polskiego prawodawstwa, jednak wtedy nikt mandatów by nie płacił
W tym momencie stajemy jednak w obliczu jednego z większych kryzysów moralnych. Postępowanie zgodne z ideą realizowania prawa do obrony z pewnością dobrze wpłynie na Polską praworządność. Jednak czy z pewnością dobrze wpłynie na poczucie społecznej sprawiedliwości? W sytuacji, gdy faktycznie nie byłoby obowiązku wskazywania, komu powierzyło się auto w danym czasie, praktycznie nikt nie przejmowałby się fotoradarami. W rzadko, w którym przypadku fotoradar wykona. Zdjęcia na tyle dobre, że można bez wątpienia określić, kto był kierowcą, a jeżeli zdjęcie jest nawet dobrej jakości, a kierowcą nie był właściciel pojazdu, szukanie sprawcy drogowego wykroczenia można porównać z szukaniem igły w stogu siana.
Z drugiej jednak strony określone prawa i wolności można wyłączyć tylko i wyłącznie w określonych przypadkach i to w dodatku w przypadkach na tyle istotnych, że nie budzi to żadnych wątpliwości. Z pewnością wystawienie mandatów z fotoradarów nie jest kwestią aż tak ważną. Owszem bezpieczeństwo ruchu drogowego jest kluczowe i wszyscy chcemy czuć się na drodze bezpiecznie, jednak zasadność funkcjonowania fotoradarów i regulacje prawne z nimi związane od początku budziły wątpliwości. W dodatku prawo do obrony, a co za tym idzie, również prawo do zachowania milczenia jest jednym z fundamentów polskiego systemu prawnego, w związku z czym nie powinno być w żaden sposób ograniczane, w dodatku z błahych powodów.
Zmiany prawne będą, być może więc fotoradary przestaną być postrachem kierowców
Rzecznik Praw Obywatelskich ze swoją propozycją dotyczącą zmian legislacyjnych zwrócił się do Ministerstwa Sprawiedliwości. W odpowiedzi na pismo Rzecznika możemy przeczytać, że sugestia została poważnie potraktowana, a Ministerstwo poddało pomysł analizie specjalnego zespołu. Jak podkreśla Arkadiusz Myrchy, sekretarz stanu w MS:
Jak widać, szykują się zmiany w prawie, choć możemy tylko podejrzewać, jak będą wyglądały i czy faktycznie prawodawca przychyli się do stanowiska rzecznika praw obywatelskich, wprowadzając w opisywanym wcześniej przepisie dodatkowy paragraf czwarty. Jeżeli Jednak Faktycznie zostałby on dodany i to w takim brzmieniu, to już wkrótce kierowcy przestaną bać się fotoradarów. Aby uniknąć odpowiedzialności wystarczy wtedy jedynie nie wskazywać, kto był w tym czasie kierowcą nieuprawniony, organ zwyczajnie nie będzie miał na kogo nałożyć kary grzywny.