Mandaty za nielegalne parkowanie są niższe niż legalne w śródmiejskiej strefie płatnego parkowania

Moto Środowisko Dołącz do dyskusji
Mandaty za nielegalne parkowanie są niższe niż legalne w śródmiejskiej strefie płatnego parkowania

Śródmiejskie strefy płatnego parkowania mają wypychać kierowców z centrów miast. Na szczęście ustawodawca przez swoje legislacyjne niedbalstwo zostawił im pewną furtkę. Zawsze mogą zaparkować auto gdzieś poza wyznaczonym miejscem, na przykład na trawniku albo chodniku. Mandaty za nielegalne parkowanie są po prostu niższe od opłat dodatkowych za naruszenie regulaminu takiej strefy.

Okazuje się, że uczciwi kierowcy płacą więcej od tych, którzy kombinują

Indywidualny transport samochodowy od jakiegoś czasu staje się coraz mniej mile widziany w większych miastach. Co jakiś czas samorządy otrzymują do ręki kolejne narzędzie, które pozwala na wypchnięcie aut poza centrum polskich metropolii. Siłą rzeczy ani strefy czystego powietrza, ani śródmiejskie strefy płatnego parkowania nie są czymś, co cieszy się uznaniem kierowców. Mechanizm jest w końcu prosty: w pierwszym przypadku mamy do czynienia z twardymi obostrzeniami, w drugim zaś z drastycznym wzrostem opłat.

Na pierwszy rzut oka nie jest wcale tak strasznie. Godzina parkowania kosztuje kilka złotych, najczęściej gdzieś w okolicach siedmiu. Następne godziny potrafią być droższe. Nawet w stosunkowo łagodnej pod tym względem Warszawie trzy godziny postoju w takiej strefie to już wydatek 16,30 zł. Mogło być gorzej? Jak najbardziej. Nie chodzi mi wcale o postój na prywatnym płatnym parkingu. Wystarczy, że naruszymy regulamin strefy płatnego parkowania. Przykładem może być tutaj spóźnienie się z zapłatą za postój. Wtedy w grę wchodzi naliczenie nam opłaty dodatkowej.

Zgodnie z art. 13f ust. 2 ustawy o drogach publicznych, jej wysokość ustala rada gminy. Nie może ona jednak przekroczyć 10 proc. najniższej krajowej. W przyszłym roku będzie to maksymalnie 466,60 zł. Jak się łatwo domyślić, wysokość opłaty dodatkowej zależy od polityki danego samorządu. Przywołana przed chwilą Warszawa stosuje stawkę 300 zł, którą można obniżyć do 200 zł, płacąc w ciągu 7 dni. We Włocławku będzie to odpowiednio 225 i 110 zł, w Poznaniu zaś 250 i 150 zł.

Okazuje się jednak, że naliczenia nam opłaty dodatkowej można bardzo łatwo uniknąć. Dzięki niedbalstwu ustawodawcy wystarczy, że zaparkujemy poza wyznaczonym miejscem. Wtedy grożą nam co najwyżej mandaty za nielegalne parkowanie, o ile oczywiście zostaniemy przyłapani i ukarani.

Mandaty za nielegalne parkowanie nie są czymś pewnym, więc zaoszczędzone pieniądze mogą być warte ryzyka

Powyższy „sprytny sposób” brzmi jak czyste szaleństwo, ale obowiązujący taryfikator podpowiada, że jak najbardziej jest w nim metoda. Mandaty za nielegalne parkowanie wahają się w zależności od stopnia zawinienia od 100 do 300 zł. Więcej zapłacimy w naprawdę skrajnych przypadkach, takich jak zaparkowanie na miejscu dla niepełnosprawnych. Zatrzymanie się na chodniku to zazwyczaj wydatek raptem 100 zł. Wychodzi korzystniej, niż szybkie zapłacenie opłaty dodatkowej w „tanich” miastach. Warto także wspomnieć, że parkując niewłaściwie, nie zapłacimy także podstawowej opłaty.

Taki stan rzeczy wynika z konstrukcji kluczowych przepisów dotyczących pobierania opłat za korzystanie ze śródmiejskiej strefy płatnego parkowania oraz stref płatnego parkowania. Mowa o art. 13b ust 1 oraz 1a przywołanej wyżej ustawy o drogach publicznych.

1. Opłatę, o której mowa w art. 13 ust. 1 pkt 1 lit. a, pobiera się za postój pojazdów samochodowych w strefie płatnego parkowania, w wyznaczonym miejscu, w określone dni robocze, w określonych godzinach lub całodobowo.
1a. Opłatę, o której mowa w art. 13 ust. 1 pkt 1 lit. b, pobiera się za postój pojazdów samochodowych w śródmiejskiej strefie płatnego parkowania, w wyznaczonym miejscu, w określone dni lub codziennie, w określonych godzinach lub całodobowo.

Podstawową opłatę pobiera się jedynie od aut zaparkowanych w wyznaczonym miejscu. Ta dodatkowa dotyczy wyłącznie kierowców, którzy nie uiścili swoich należności. Miejsca nieprzeznaczone do parkowania siłą rzeczy nie są „wyznaczonym miejscem”. Bez tego jednego niefortunnego sformułowania w treści przepisów taki paradoks prawny nie mógłby zaistnieć. Nie ma się więc co dziwić, że powstały już inicjatywy wzywające do jego wyeliminowania.

Przy okazji autorzy najnowszej petycji w tej sprawie proponują wyraźne umożliwienie pobierania opłat dodatkowych od nieprawidłowo zaparkowanych samochodów. Chcą także wpisania do celów istnienia śródmiejskich stref płatnego parkowania przeciwdziałania tego typu zachowaniu ze strony kierowców. Sugerują także, by mandaty za nielegalne parkowanie były wyższe dla recydywistów. Od strony czysto legislacyjnej są to słuszne postulaty. Prawdę mówiąc, aż dziwne, że autorzy przepisów zdecydowali się na takie rozwiązania od razu. Obywatele nie musieliby po nich niczego poprawiać.