Nie pisałem matury z matematyki i jakoś żyję. Dzisiaj też nie jest potrzebna

Edukacja Dołącz do dyskusji
Nie pisałem matury z matematyki i jakoś żyję. Dzisiaj też nie jest potrzebna

MEN zadecydowało: matura z matematyki pozostanie obowiązkowa. Chyba nikt nie spodziewał się innej reakcji na kolejną już petycję o rezygnację z tego rozwiązania. Pytanie jednak brzmi: po co nam ono tak właściwie? Obowiązkowy przedmiot na maturze nie wyhoduje nam armii inżynierów i programistów.

Obowiązkowa matura z matematyki to narzędzie segregacji? Tak twierdzi autor ostatniej petycji w jej sprawie

Co jakiś czas do Ministerstwa Edukacji Narodowej trafiają petycje, których autorzy apelują o likwidację obowiązkowej matury z matematyki. Ostatnim razem pisaliśmy o takiej w styczniu tego roku. Odpowiedź MEN zawsze jest taka sama: odmowna. Nie ma więc żadnego zaskoczenia, że gdy kilka tygodni temu pojawiła się nowa taka petycja, ministerstwo również stwierdziło, że nie zamierza niczego w tej kwestii zmieniać.

Najczęściej padają argumenty natury psychologicznej. Obowiązkowa matura z matematyki jest stosunkowo trudna dla osób, które nie mają predyspozycji do nauk ścisłych. Konieczność jej zdawania wraz z całkiem realną perspektywą porażki naraża dzieci na niepotrzebny stres. Tym razem autor propozycji, którego nazwisko zostało zanonimizowane, podszedł do sprawy od nieco innej strony. Trzeba też przyznać, że nie przebierał w słowach.

Zwracam się z żądaniem zniesienia obowiązkowej, pisemnej matury z matematyki. Obecny system edukacyjny, który wymaga od każdego ucznia przystąpienia do egzaminu z tego przedmiotu, nie odpowiada różnorodnym potrzebom, talentom, możliwościom intelektualnym młodych ludzi w Polsce.

Stwierdził również, że to niebywałe, że dorośli ludzie, jakimi są abiturienci, nie mogą samodzielnie wybrać przedmiotów maturalnych. Równocześnie mogą w pełni legalnie pić alkohol, kupować papierosy i uprawiać hazard. Sam proponuje, by zostawić obowiązkowy język polski oraz język obcy. Reszta powinna być uzależniona od preferencji, zainteresowań i potrzeb danego ucznia.

Nie będę ukrywać, że ten sposób myślenia o egzaminie dojrzałości jest mi bliski. Pytanie jednak brzmi: jakie argumenty ma po swojej stronie MEN? Prawdę mówiąc, jestem nimi zawiedziony. Przede wszystkim resort edukacji twierdzi, że podstawowa matura z matematyki to „jedyne rzetelne narzędzie służące weryfikacji poziomu wiadomości, a także umiejętności uczniów, m.in. w zakresie kompetencji matematycznych”. Dlaczego więc skupiamy się na matematyce, a nie na wszystkich przedmiotach szkolnych po równo?

Nie można się wiecznie zasłaniać tytułem „królowej nauk”. Dla osób, które upatrzył sobie humanistyczną albo społeczną ścieżkę kariery, matura z matematyki pozostaje całkowicie bezużyteczna. Sam jestem przedstawicielem jednego z ostatnich roczników, gdy takiego obowiązku nie było. Uprzedzając pytanie: z matematyką radziłem sobie w liceum całkiem nieźle. Nawet przez moment nie przeszło mi do głowy, że może jednak do czegoś by mi się taki zdany egzamin przydał.

Zmuszanie niechętnych abiturientów do zdawania matematyki nie przynosi pożytku ani im, ani Polsce, ani systemowi

Nie sądzę, bym był w takim przekonaniu odosobniony. Obowiązujący w Polsce system edukacji nieodmiennie opiera się na schemacie „zakuj – zdaj – zapomnij”. Jeżeli w dorosłym życiu nie będziemy mieli do czynienia z matematyką, to najzwyczajniej w świecie większość wiedzy przekazanej nam w szkole zniknie. By dostać się na kierunki humanistyczne matura z matematyki nie będzie nam w ogóle potrzebna ani pomocna. W przypadku kierunków okołoprawniczych możemy ją z powodzeniem zastąpić innym przedmiotem, na przykład historią albo WOS. Aspekt praktyczny również wydaje się wątpliwy.

MEN twierdzi również, że bez obowiązkowej matury z matematyki „nie będzie żadnej możliwości wyciągnięcia jakichkolwiek wniosków służących kształceniu”. Tylko jakie wnioski władze oświatowe chcą wyciągać w momencie, gdy kształcenie w szkole średniej już się skończyło? To koniec, absolwent później idzie na studia, albo od razu trafia na rynek pracy. Już mu nie pomożemy ani nie zaszkodzimy. Jeśli zaś chodzi o wnioski wewnętrzne, to moglibyśmy się zastanowić, po co w takim razie jest cała ta szkolna biurokracja narzucana nauczycielom. Kolejny argument MEN woła niemalże o pomstę u nieba.

W opinii Ministerstwa Edukacji Narodowej matematyka jest i powinna być przedmiotem obowiązkowym na egzaminie maturalnym, tak jak w większości krajów europejskich.

Całkiem możliwe, że to nieprawda. Dane z roku 2019 sugerują, że państw Unii Europejskiej z bezwzględnie obowiązkową maturą z matematyki jest około dziesięciu. W pozostałych jest przedmiotem do wyboru albo może być obowiązkowa w zależności od profilu szkoły. Być może od tego czasu coś się zmieniło. Nie ulega przy tym wątpliwości, że samo bezmyślne powoływanie się na inne państwa jest czymś słabym. Przynajmniej tym razem nikt nie odwołuje się do dwudziestolecia międzywojennego.

Na szczęście nikt nie próbuje sugerować, że obowiązkowa matura z matematyki miałaby zachęcać jakoś do tego przedmiotu. Zmuszanie uczniów do zdawania przedmiotu, z którym sobie nie radzili przez cały proces edukacji, nie służy niczemu pożytecznemu. Im szybciej z tego zrezygnujemy, tym lepiej. Niestety władze musiałyby na moment przestać myśleć utartymi schematami z czasów młodości decydentów.