Czy niedługo powstanie swoiste ministerstwo cenzury po to, by skutecznie walczyć z fake news? Minister tego nie wyklucza, przypominając – a jakże – że „podobne rozwiązania funkcjonują za granicą”.
Ministerstwo cenzury i walka z fake news
Serwis internetowy „RMF24” powołując się na wywiad ministra cyfryzacji Marka Zagórskiego, który ukazał się na łamach „Dziennika Gazety Prawnej”, zasygnalizował dosyć ciekawą opinię ministra cyfryzacji co do stworzenia swoistego unijnego, ale nie do końca ponadnarodowego ministerstwa cenzury, oczywiście w imię walki z fake newsami.
W rzeczonym wywiadzie ministra zapytano o działania Unii Europejskiej w odniesieniu do ewentualnej reorganizacji obowiązków dużych platform internetowych w kontekście – między innymi, ale nie tylko – walki z fake newsami. Minister stwierdził, że będzie to część składowa dużego projektu, który dzisiaj nazywa się roboczo „Digital Services Act” – jest to de facto projekt wspólnotowego kodeksu usług cyfrowych.
Według zapowiedzi Komisji Europejskiej projekt dokumentu będzie gotowy jeszcze w 2020 roku, a minister jak najbardziej pochwalił kierunek i zakres procedowanych zmian. Zapytany jednak o walkę z fake newsami, odpowiedział, iż jest to inny temat, wymagający odrębnych regulacji. I o te odrębne regulację się – kolokwialnie mówiąc – rozchodzi.
Walka z fake news
Minister wskazał na rozwiązanie – a jakże – francuskie, zgodnie z którym treści, które uznać można za fake newsy, muszą zostać zlikwidowane przez operatora w ciągu godziny. Jest to zarazem kierunek dyskusji w Unii Europejskiej. Wszystko wydawałoby się całkowicie niegroźne, gdyby nie subtelna sugestia ministra Zagórskiego, co do procesu weryfikacji.
Minister chciałby, by treści nie były sprawdzane (fact checking) przez – przykładowo – sztuczną inteligencję, a przez człowieka. I to nie byle jakiego, bo kogoś z Polskiej Agencji Prasowej. I tutaj zaczynają się kontrowersje, bo Polska Agencja Prasowa jest spółką akcyjną Skarbu Państwa, co – szczególnie w obliczu nadzwyczajnej jednomyślności wszelkich instytucji państwowych – mogłoby rzutować na wiarygodność „ministerstwa cenzury”.
Wszelkie działania mające na celu filtrowanie internetowych przekazów są wyjątkowo kontrowersyjne. Wydaje się nawet, że bardziej pożądane byłoby dopuszczenie do obiegu kilku wiadomości nieprawdziwych, aniżeli filtrowanie newsów, szczególnie przez zależną od państwowych władz spółkę.
Wprowadzenie swoistej cenzury mogłoby sprowadzić wszelkie publiczne media do roli – na przykład – TVP, która to jest de facto rządową tubą propagandową, której działalność relatywizowana jest tym, że „przecież zawsze tak było”.