Wyobraźcie sobie następującą sytuację. Młody mężczyzna ulega poważnemu wypadkowi. Wiem, nie zaczęłam zbytnio optymistycznie, ale jak się pisze o transplantologii, to trudno inaczej. No dobrze. Nasz prawie-denat trafia na Szpitalny Oddział Intensywnej Opieki Medycznej, aby już za moment padły słowa „śmierć mózgowa”. Może zostać dawcą.
Mózg mężczyzny nieodwracalnie utracił swoje funkcje. Serce, nerki, wątroba, czy inne organy jeszcze działają. Jeśli natomiast lekarze szybko nie podejmą decyzji o sztucznym utrzymaniu krążenia krwi w organizmie, też zaczną obumierać. A przecież mogą komuś uratować życie.
Czy bliscy mają coś do powiedzenia?
W tym momencie, większości z nas przychodzi do głowy obraz lekarza, który – najprościej mówiąc – pyta bliskich zmarłego, czy zgodnie z ich wolą, ten może zostać dawcą.
Nasze wyobrażenia są w pewnym sensie zgodne z rzeczywistością. Medycy zazwyczaj faktycznie proszą rodzinę o wyrażenie zgody na pobranie narządów, czy tkanek zmarłego. Jednak, zgodnie z polskim prawem, nie muszą tego robić.
Model zgody domniemanej
Kwestię „dawstwa” reguluje w Polsce ustawa z 2005 roku o pobieraniu, przechowywaniu i przeszczepianiu komórek, tkanek i narządów. Właśnie ten akt prawny wprowadza w naszym kraju tzw. model zgody domniemanej.
Ten, kto nie wyraził za życia sprzeciwu, po śmierci może zostać dawcą, ponieważ istnieje domniemanie, że się na to zgodził. Mniej więcej tak właśnie brzmi art. 5 ust. 1 ustawy, o której wspomniałam wyżej. Dokładnie cytując:
Pobrania komórek, tkanek lub narządów ze zwłok ludzkich w celu ich przeszczepienia lub pobrania komórek lub tkanek w celu ich zastosowania u ludzi można dokonać, jeżeli osoba zmarła nie wyraziła za życia sprzeciwu.
Czy dziecko lub osoba ubezwłasnowolniona może zostać dawcą?
Kolejne ustępy ustawy są równie ważne. Odnoszą się do tego jak sytuacja wygląda w przypadku osób, które nie mają pełnej zdolności do czynności prawnych. Mówimy tu więc o dzieciach, czy też osobach ubezwłasnowolnionych.
W przypadku małoletniego lub innej osoby, która nie ma pełnej zdolności do czynności prawnych, sprzeciw może wyrazić za ich życia przedstawiciel ustawowy.
W przypadku małoletniego powyżej lat szesnastu sprzeciw może wyrazić również ten małoletni.
Czyli – o czym wiele osób nie wie – jeśli rodzic nie wyrazi za życia dziecka sprzeciwu wobec potencjalnej możliwości, że zostanie ono dawcą, to w razie śmierci dziecka, teoretycznie nie będzie miał już nic do powiedzenia.
Z punktu widzenia zdrowia publicznego to dobre rozwiązanie.
Model zgody domniemanej może być przez niektórych postrzegany jako ograniczający autonomię woli. W zasadzie, nie ma co się dziwić. Ludzie mają większą skłonność do bierności względem działania. Jeśli rządzący preferują podjęcie przez nas jakiejś decyzji, zazwyczaj uregulowanie prawne polega na tym, że jeśli nie wyrazimy sprzeciwu, to ona będzie nas obowiązywać niejako „automatycznie”.
W przypadku dawstwa organów, uważam jednak rozwiązanie za słuszne. Pomimo znacznego rozwoju medycyny i co za tym idzie transplantologii, nadal dużym problemem jest brak organów do przeszczepów. Oczywiście zdaję sobie sprawę, że temat jest kontrowersyjny. Każdy człowiek ma prawo do tego, żeby podejmować decyzje w zgodzie z własnymi przekonaniami. Polityka państwa powinna jednak moim zdaniem chronić przede wszystkim interes ogółu społeczności.
Lekarze i tak pytają o zgodę.
Jak już wcześniej wspomniałam, lekarze w większości przypadków mimo wszystko proszą bliskich pacjenta o zgodę na bycie dawcą. Skoro nie muszą, to dlaczego to robią? Nie znają przepisów?
Znają aż za dobrze. Kluczowy jest tutaj artykuł o formach, w jakich można wyrazić sprzeciw wobec oddania po śmierci komórek, tkanek i narządów. Jest to art. 6 ustawy o pobieraniu, przechowywaniu i przeszczepianiu komórek, tkanek i narządów.
Przepis mówi, że sprzeciw może być wyrażony: wpisem w centralnym rejestrze sprzeciwów, oświadczeniem pisemnym własnoręcznie podpisanym lub oświadczeniem ustnym złożonym wobec co najmniej dwóch świadków i pisemnie przez nich potwierdzonym.
Wobec istnienia tej ostatniej opcji, członkowie rodziny zmarłego, którzy nie chcą aby ich bliski został dawcą, mogą w nietrudny sposób sfabrykować oświadczenie na okoliczność złożenia w ich obecności sprzeciwu.
Myślę, że niektórzy medycy boją się, że będą niesłusznie pozywani. Inni prawdopodobnie postępują z szacunku do rodziny zmarłego, zwłaszcza uwzględniając niezwykle trudne okoliczności.
Przepisy są nieidealne. Osobiście uważam, że niezależnie od tego, czy ktoś ma wolę, aby po śmierci zostać dawcą, czy też nie, powinien ją wyrazić. Chociażby oświadczeniem spisanym na kartce i schowanym w bezpiecznym miejscu.