Policjant to nie chłopiec do bicia i również ma swoje prawa. Przekonał się o tym pewien mieszkaniec Elbląga, który opublikował fragment (wyjęty z kontekstu) interwencji policyjnej, na którym widać było twarze funkcjonariuszy. Na policję wylała się fala hejtu, jednak to osoba udostępniająca nagranie ma prawdziwy problem. Musi zapłacić każdemu z poszkodowanych funkcjonariuszy po 5.000 złotych. Zasada jest jedna – można nagrywać policjanta, z nagraniem jednak wiele nie zrobimy.
Policjanci również mają swoje prawa – mogą ich dochodzić w drodze pozwu cywilnego
Interwencja policji (czy może raczej zachowanie osób biorących w niej udział) może zakończyć się nie tylko mandatem, wnioskiem o ukaranie, czy też wszczęciem postępowania związanego z popełnieniem przestępstwa (a w konsekwencji często zarzutami i procesem karnym), ale również pozwem cywilnym.
Wszystko za sprawą przepisów o ochronie dóbr osobistych. Tak, policjanci wykonujący swoje obowiązki służbowe (nawet w mundurach, w czasie służby) również podlegają pod przepisy kodeksu cywilnego i również mogą dochodzić ochrony swoich dóbr osobistych, jeżeli te w jakiś sposób zostały naruszone.
A czym są dobra osobiste? Ten termin to zbiór dosyć pojemny, jednak mieści się w nim m.in. wizerunek, czy dobre imię. Tak więc publikacja wizerunku funkcjonariusza, jeszcze w dodatku ze złośliwym opisem, czy nieprawdziwą informacją narusza jego dobre imię i prawo do ochrony wizerunku. Policjant może więc pozwać osobę, która to zrobiła na podstawie przepisów kodeksu cywilnego.
Można nagrywać policjanta, pod warunkiem, że nie zamierzamy opublikować tego nagrania
Wiele osób zastanawia się, czy można nagrywać policjanta (zwłaszcza gdy ten wykonuje swoje obowiązki służbowe, na przykład w trakcie interwencji). Odpowiedź jest prosta – można, jednak jeżeli na tym nagraniu można funkcjonariusza w jakikolwiek sposób zidentyfikować (nie tylko przez pokazanie twarzy, ale również na przykład imiennika), nagranie takie nigdy nie powinno ujrzeć światła dziennego.
Tutaj nie ma żadnego odstępstwa od zasad, dotyczących każdego innego człowieka. Jeżeli uczestnicy się w danym zdarzeniu, czy rozmowie, można ją utrwalić – zarówno w swojej pamięci, jak i na różnego rodzaju nośnikach. Można z takiego zdarzenia napisać notatkę (czy też opisać go w pamiętniku), ale można również wykorzystać do tego urządzenia rejestrujące dźwięk i/lub obraz. Jednak o ile o przebiegu zdarzenia możemy komuś opowiedzieć, to nie możemy już pokazać mu filmików, czy też nagrań.
Nagrania, na których zarejestrowany jest przebieg policyjnej interwencji, mogą więc posłużyć, jako zabezpieczenie (na wypadek nieprawidłowości), gdyż np. sąd może dopuścić dowód z takich nagrań. Nie można ich jednak rozpowszechniać, zwłaszcza w celu szkalowania interweniujących policjantów, czy też całej formacji.
Sprawa z Elbląga wcale nie jest odosobniona
Niestety, wiele osób zapomina, że można nagrywać policjanta tylko szanując przepisy o ochronie dóbr osobistych. Funkcjonariusz wcale nie jest odczłowieczony, a wykonując swoje obowiązki służbowe, nie tylko podlega takiej ochronie prawnej, jak każdy przeciętny obywatel (a więc jego dobra osobiste, w tym wizerunek i dobre imię są chronione), co ma wręcz rozszerzony katalog ochrony (to m.in. przepisy o naruszeniu nietykalności cielesnej funkcjonariusza itp.).
W Elblągu naruszenie dóbr osobistych dwóch policjantów miało swój finał w sądzie. To jednak nie jest odosobniony przypadek. Takie sprawy cyklicznie trafiają na sądowe wokandy i sądy nie mają wyrozumiałości dla osób, które bezrefleksyjnie pokazują twarze, czy imienniki funkcjonariuszy na służbie. Jak podkreśla Komenda Miejska Policji w Elblągu:
Publikowanie wizerunku interweniujących funkcjonariuszy bez ich zgody oraz pomawianie i oczernianie ich w internecie. 13 grudnia zapadł wyrok sądu w sprawie nagranego fragmentu interwencji policjantów. Sytuacja miała miejsce na targowisku miejskim w Elblągu. W efekcie na funkcjonariuszy KMP Elbląg wylała się fala hejtu. Post niemający nic wspólnego z prawdą godził w policyjną służbę. Sąd Rejonowy w Elblągu 13 grudnia 2024 r. orzekł od osoby publikującej nagranie na rzecz funkcjonariuszy kwoty 5000 złotych wraz z odsetkami.
Takie sytuacja jak opisana powyżej nie powinny mieć miejsca. Nagrania nigdy nie powinny służyć do szerzenia hejtu. Jeżeli już powstają, powinny być traktowane, jako swojego rodzaju gwarancja bezpieczeństwa, w przypadku dalszych problemów, czy dowód potencjalnych nieprawidłowości. Nieprawidłowości te jednak nie mogą być bezrefleksyjnie opublikowane w sieci, gdyż publikujący może narazić się na odpowiedzialność – w tym przypadku cywilną.