Trzy godziny światła dziennego w mieszkaniu. To minimum stawiane przez przepisy w Polsce. Brzmi dobrze. Wymóg ma jednak kilka haczyków, dotyczy dwóch dni w roku i tak naprawdę nie ma jasnych wytycznych co do sposobu pomiaru nasłonecznienia.
Rosnące ceny mieszkań, boom budowlany i patodeweloperka
Słońce to życie i radość – może brzmi dość górnolotnie, ale nie da się przecenić wpływu naturalnego oświetlenia na nasze zdrowie. Wszyscy chcielibyśmy mieszkać w przestronnych i słonecznych miejscach. Niestety nasze przepisy nie odzwierciedlają naszych potrzeb. Obecnie budynki mieszkalne w Polsce w dalszym ciągu buduje się na zasadach ustalonych 40 lat temu i chyba nikt nie widzi potrzeby ich zmiany. Efekt? Polskie mieszkania to klitki bez dostępu do światła słonecznego. Za taki stan rzeczy odpowiadają przepisy rozporządzenia dotyczącego warunków technicznych budynków. Zgodnie z ich brzmieniem, każde mieszkanie powinno mieć zapewnione nasłonecznienie w godzinach od 7 do 17 wynoszące co najmniej trzy godziny, ale tylko podczas równonocy, czyli 21 marca i 21 września.
Inaczej mierzy się również nasłonecznienie mieszkań wielopokojowych. W tego rodzaju nieruchomościach nasłonecznienie dotyczy tylko jednego pomieszczenia. Z kolei mieszkania jednopokojowe w ogóle takiego wymogu nie muszą spełniać. Jeszcze odmiennie natomiast wyznaczono czas nasłonecznienia w zabudowie śródmiejskiej. W znajdujących się tam budynkach światło słoneczne musi wpadać do mieszkania jedynie przez 1,5 godziny dziennie.
Gdzie leży problem?
Istotą problemu w spełnieniu powyższych wymogów, który pozwala na dość luźne podejście do tej kwestii, jest nie sama liczba godzin nasłonecznienia, czy czas jego padania, ale jego pomiar i zakres. Przepisy nie precyzują ani sposobu dokonywania pomiarów, ani zakresu oświetlanej powierzchni. Wszystko to prowadzi do pewnych absurdów. Zgodnie z przepisami za nasłonecznione może zostać uznane mieszkanie, w którym światło słonecznie oświetla jedynie fragment parapetu. Nasłonecznienie mieszkania oznacza więc, że światło dosłownie lekko wpada do mieszkania. Problem stanowi również sam sposób dokonywania pomiarów, którego przepisy nie określają, oraz – czas. Nie zostało doprecyzowane czy czas nasłonecznienia powinien być zsumowany, czy chodzi o nasłonecznienie mieszkania w sposób ciągły przez określoną liczbę godzin. Wszystko to rodzi pewne pole do nadużyć. Niestety wykorzystywanych.