Utknąłem jakiś czas temu w podróży na dobrych kilka godzin i po miesiącach próśb uległem Allegro – powystawiałem komentarze za zaległe zakupy. Tych jest w ostatnim czasie zresztą więcej, bo i się zakochałem w Allegro Smart.
Szczerze mówiąc idea komentarzy na Allegro podupadła dobrych kilka lat temu. Mam wrażenie, że mało kto przywiązuje już do nich większą wagę. Zresztą, te starsze są sukcesywnie usuwane. I tak oto moje konto z ponad trzema setkami „pozytywów” pomimo kilkunastoletniego stażu wyświetla się jako kompletnie anonimowa śnieżynka (być może miało to nawet wpływ na wycenę, gdy próbowałem ostatnio sprzedać smartfon).
Jakoś tak to wszystko sprawiło, że utraciłem resztki szacunku, nabożeństwa względem instytucji komentarzy. Ale ostatecznie – chyba z nudów – zdecydowałem się ocenić zakupy. 3 gwiazdki za produkt dla Lancerto, bo to jednak trochę niepoważne, by wysłać mi parę rękawiczek, która była dziurawa aż w dwóch różnych miejscach – pomimo całej miłości do ich marynarek, standardy gorsze, niż w lumpeksie. To dalej nie była zła oferta, łącznie zebrała 18/20 możliwych gwiazdek, punktując maksymalnie za obsługę klienta czy czas dostawy. 19/20 dla kawy Davidoff, która jest tania i niezła, ale jednak różni się smakiem i zapachem od tej z Piotra i Pawła. I 18/20 dla jakiegoś tam jeszcze rupiecia, który ostatecznie okazał się rupieciem.
Negatywny komentarz na Allegro na sprzedaż
Co połączyło te wszystkie trzy spośród kilkunastu ocenionych zakupów? Żaden nie miał maksymalnej oceny. Każdy zaowocował telefonem następnego dnia. Kuszono, namawiano, obiecywano. Proponowano rabaty, a w przypadku rupiecia nawet całkowity zwrot pieniędzy. Bylem tylko zgodził się usunąć negatywne komentarze, które nawet trudno nazwać „negatywami” – do oceny zadowolenia z zakupu starałem się po prostu podejść rzetelnie.
I to uświadomiło mi jak bardzo negatywny komentarz dziś na Allegro nic nie znaczy. Dokonując zakupów w serwisie, szczególnie u sprzedawców o renomie, której nie można uznać za powszechnie znaną (a przecież tacy tam przeważają), zwykle zwracam uwagę na największe zastrzeżenia. W szczególności: czy produkt był oryginalny, wysłany z kraju, a obsługa nie robiła trudności np. przy odstąpieniu od umowy.
Skoro próbowano mnie korumpować (bo jak inaczej nazwać propozycję, w której w zamian za skasowanie opinii na temat przebiegu transakcji wprost obiecuje mi się jakieś ulgi lub korzyści) już nawet w przypadku komentarzy – nazwijmy to – umiarkowanie sceptycznych, strach pomyśleć z jaką pasją muszą być filtrowane komentarze negatywne. I jakie padają tam propozycje.
Miejmy to z tyłu głowy, dokonując zakupów na Allegro, że najprawdopodobniej 90 procent wszystkich „negatywów” nigdy nie widzimy na oczy. I miejmy dużo szacunku do tych kilku wybrańców, którzy w imię idei nie dali się skorumpować.