Obligacje Skarbu Państwa to sposób na bezpieczne pomnażanie majątku, a przynajmniej zabezpieczenie pieniędzy przed inflacją. Byłaby więc wielka szkoda, gdyby pośrednik zajął nawet 50 proc. ich wartości przed przekazaniem ich spadkobiercom zmarłego inwestora. Wszystko przez specjalną opłatę za przeniesienie własności, jaką obłożone są obligacje w biurze maklerskim PKO BP.
Mechanizm naliczania opłaty od przeniesienia własności w PKO BP w najlepszym wypadku budzi spore wątpliwości
Jeżeli ktoś szuka w Polsce bezpiecznego sposobu na inwestowanie, a nie stać go na zakup mieszkania, to wybiera obligacje Skarbu Państwa. Wciąż są lepiej oprocentowane od lokat w bankach, dotyczą je szczególne gwarancje ze strony państwa. Do tego beneficjenci 800 Plus mogą kupić specjalne obligacje rodzinne charakteryzujące się jeszcze wyższym oprocentowaniem. Wielu drobnym ciułaczom pomogły uchronić pieniądze przed inflacyjną utratą realnej wartości. Jest tylko jeden problem: jeśli inwestor umrze, to w szczególnie niefortunnych okolicznościach jego spadkobiercy mogą otrzymać zaledwie połowę uzbieranych obligacji.
O niepokojącym przypadku opłaty za przeniesienie własności Biurze Maklerskim PKO BP poinformował serwis inwestomat.eu za pomocą swojego konta w serwisie X. Używa przy tym bardzo ostrego języka.
Czas zabrać głos w jednej z najgłośniejszych afer prowizyjnych ostatnich miesięcy. Prawdopodobnie słyszeliście już o tym, że BM PKO BP przy dziedziczeniu rachunków obligacji detalicznych pobiera skandalicznie wysoką opłatę (nawet 50%!) od spadkobierców zmarłego za przeniesienie własności dziedziczonych papierów. Kontaktowałem się z BM PKO BP już kilkukrotnie, otrzymując odpowiedź, że pracują nad zmianą tabeli opłat i nie ukrywam, że liczę na jakieś konkrety, bo na razie otrzymuję same ogólniki.
Teoretycznie ktoś mógłby stwierdzić, że skoro bank pracuje już nad zmianą tabeli opłat, to nie ma problemu. Nie wiadomo jednak, czy w międzyczasie ktoś nie zdążył już w ten sposób ponieść nieproporcjonalnych kosztów. Warto także się zastanowić nad tym, jakiż to mechanizm mógł w ogóle doprowadzić do takiej sytuacji. Cały problem bierze się z tego, że opłata prowizyjna w tym konkretnym przypadku chodzi o moment, w którym jest naliczana.
Czas zabrać głos w jednej z najgłośniejszych afer prowizyjnych ostatnich miesięcy. Prawdopodobnie słyszeliście już o tym, że BM PKO BP przy dziedziczeniu rachunków obligacji detalicznych pobiera skandalicznie wysoką opłatę (nawet 50%!) od spadkobierców zmarłego za przeniesienie… pic.twitter.com/0BNUlaBGpb
— Inwestomat.eu (@Inwestomat_eu) January 15, 2025
Na pierwszy rzut oka nie jest źle. Obligacje w Biurze Maklerskim PKO BP, które zmieniają właściciela, obciążone są opłatą 0,30 proc. swojej wartości przy minimum 50 zł. Problem w tym, że naliczana jest ona od każdej emisji obligacji. Nic nie stoi na przeszkodzie, by Ministerstwo Finansów wypuszczało nową emisję każdego miesiąca. Tym samym każdy nasz odrębny zakup może stanowić osobną pulę, od której Biuro Maklerskie PKO BP pobierze odrębną opłatę.
Jeśli chcesz zostawić po sobie obligacje w biurze maklerskim PKO, to lepiej, żeby były z tej samej emisji
Skąd się w tym wszystkim wzięło aż 50 proc. kosztu? Tak się składa, że wartość jednej obligacji to 100 zł, a więc dwukrotność wysokości samej opłaty. Trzeba przyznać, że tak duże straty czekają inwestorów jedynie w dość specyficznych przypadkach. Trzeba przede wszystkim kupować obligacje często, na przykład co miesiąc po jednej.
Spośród czarnych scenariuszy przedstawionych przez inwestomat.eu najbardziej realistyczny wydaje się ten, w którym ktoś przez sto miesięcy kupował właśnie po jednej obligacji. To trochę ponad 8 lat, a więc mniej niż okres wykupu dwunastoletnich obligacji rodzinnych. W tej sytuacji zgromadzona kwota teoretycznie wynosi 10 000 zł. Jako że każda z nich należy do innej emisji, Biuro Maklerskie PKO BP od każdej z nich pobierze osobną opłatę prowizyjną. Tym samym suma opłat wyniesie aż 5 000 zł.
Nacisk na śmierć inwestora i naliczanie opłaty przy dziedziczeniu jest w tym przypadku zrozumiały. W gruncie rzeczy raczej innego rodzaju przeniesienie własności obligacji raczej nie wchodzi w grę. Nie oznacza to oczywiście, że opisywany mechanizm ogranicza się wyłącznie do tego jednego przypadku. Być może inwestor postanowi sprawić komuś prezent, być może spróbuje przenieść zawartość swojego rachunku do konkurencji z Pekao S.A. Wtedy również zostanie naliczona ta sama opłata na tych samych zasadach.
O banku Pekao wspominam nieprzypadkowo, bo jego biuro maklerskie rozwiązało problem w dużo rozsądniejszy sposób. Również stosuje opłatę za przeniesienie własności w wysokości co najmniej 50 zł, ale nalicza ją raz dla całej transakcji. Podpowiada to jasno, w którym kierunku powinny iść zapowiadane „kompleksowe zmiany w dziedziczeniu” w PKO BP. Po co w końcu wymyślać koło na nowo?