Niespodziewana lipcowa obniżka stóp procentowych przez Radę Polityki Pieniężnej o 0,25 pkt proc. rozpoczęła dyskusję na temat skali i tempa dalszego łagodzenia polityki monetarnej. Z jednej strony pojawiają się głosy o początku cyklu obniżek; z drugiej - o konieczności zachowania ostrożności przy dalszym cięciu stóp procentowych.

Bardziej optymistyczną dla kredytobiorców wizję przedstawia członek RPP Ludwik Kotecki. W jego ocenie lipcowa decyzja wygląda na początek regularnego cyklu, który może być kontynuowany jeszcze w tym roku. Jak stwierdził w rozmowie z agencją Bloomberg, jeśli napływające dane na to pozwolą, możliwe są dwie kolejne obniżki o 0,25 pkt proc. – we wrześniu lub październiku, a następnie w grudniu. Co więcej, w jego opinii stopy procentowe w 2026 r. mogą spaść o kolejne 100 pb. To by oznaczało, że stopa referencyjna spadnie ostatecznie sporo poniżej 4 proc.

Co przemawia za takim scenariuszem? Przede wszystkim szybko spadająca inflacja, która, zdaniem Koteckiego, już w lipcu na stałe znajdzie się poniżej 3 proc. Dodatkowym argumentem jest wyhamowanie dynamiki wzrostu płac oraz niższy od prognoz wskaźnik PMI, świadczący o słabszej kondycji przemysłu. Tym samym RPP, widząc pozytywne dane, mogłaby pozwolić sobie na kontynuację cięć.

Wypowiedź prezesa NBP Adama Glapińskiego podczas konferencji mającej miejsce już po posiedzeniu RPP, była znacznie bardziej powściągliwa. Określił on lipcową decyzję mianem jedynie „ostrożnego dostosowania”, a nie początku z góry zaplanowanego cyklu. Prezes NBP wskazał na szereg czynników ryzyka, które mogą w przyszłości zatrzymać proces łagodzenia polityki monetarnej. Wśród nich wymienił przede wszystkim „luźną politykę fiskalną” rządu, która generuje presję inflacyjną, a także niepewność związaną z przyszłymi cenami energii oraz niestabilną sytuacją geopolityczną na Bliskim Wschodzie. Adam Glapiński przyznał, że kolejna obniżka we wrześniu jest możliwa, ale uzależnił ją od dalszego rozwoju sytuacji. Jednoznacznie podkreślił również, że rolą NBP nie jest dbanie o sytuację kredytobiorców, a o stabilność cen.

To wszystko pokazuje, że decyzje co do dalszych obniżek nie są jeszcze przesądzone. O ile kierunek wydaje się jasny - w perspektywie kolejnych kwartałów stopy raczej na pewno będą spadać - o tyle tempo i skala tego procesu pozostają pod znakiem zapytania. To, które podejście do obniżki stóp wygra, zadecyduje o wysokości rat kredytów w najbliższych miesiącach. Nie zmienia to jednak faktu, że już w przyszłym roku sytuacja kredytobiorców - zwłaszcza w porównaniu do początku 2025 - powinna znacząco się poprawić.