Urządzenie transportu osobistego– UTO. Urzędowy walec spłaszczył kolorowy świat deskorolek, hulajnóg, hooverboardów do jednej nazwy. Od teraz wszystkie wymyślne urządzenia mają swoją oficjalną poważną nazwę, a minister infrastruktury Andrzej Adamczyk zapowiada wprowadzenie regulacji. Czy w przyszłości powstaną regulacje wprowadzające obowiązkowe ubezpieczenie OC na minuty?
Koniec dzikiego zachodu na polskich chodnikach
Wraz ze zmianami zapowiedziami przez Adamczyka pomału kończą się czasy, w których szczytem rezolutności było noszenie kasku w trakcie jazdy na hooverboardzie. Deskorolki i podobne jako środek transportu zatoczyły koło. Od jeżdżenia bardziej w sferach wyobraźni, której symbolem niech będzie seria gier komputerowych o jeżdżeniu na deskorolce z Tonym Hawkem, płynnie przeszliśmy do czasów Casyego Neistata. Youtuber po paru miesiącach jeżdżenia na boosted boardzie po ruchliwych ulicach Nowego Jorku zreflektował się, że ogląda go młoda widownia i stał się samozwańczym apostołem noszenie kasku. Obecnie, rozmawiamy już nie o niecywilizowanych skaterach, a o użytkownikach UTO – urządzeń transportu osobistego.
Na razie mamy więc zmiany w prawie o ruchu drogowym. Media regularnie donosiły o kolejnych zderzeniach użytkowników hulajnóg Hive i pokrewnych z pieszymi, więc minister powiedział dość. Zgodnie ze zmianami UTO, w tym hulajnogi elektryczne, mają zostać zrównane z rowerami. To oznacza między innymi możliwość poruszania się po ścieżkach rowerowych i obowiązek użytkowników do poruszania się jezdnią. Z tą główną różnicą, że użytkownik UTO będzie mógł korzystać z chodnika, jeżeli dozwolona prędkość na drodze przekracza 30 km/h. W przypadku rowerów limit wynosi 50 km/h.
Nie jest to więc zmiana rewolucyjna – ot stwierdzenie oczywistej rzeczy, że hulajnogi elektryczne mogą jeździć po ścieżkach, mimo że i tak po nich jeździły. Co do obowiązku poruszania się po jezdni, prawda jest taka, że dotychczasowe przepisy były rzadko egzekwowane, jeżeli chodzi o rowerzystów. Czy inaczej będzie w sprawie hulajnóg? Naprawdę wątpię.
Nie mniej, regulacje te są dość mało restrykcyjne. W innych krajach UTO często mają zakaz poruszania się po chodnikach albo wręcz możliwość ich użytkowania ograniczona jest do terenu prywatnego. Czy UTO wymaga więc dalszych regulacji?
Czy następnym krokiem będzie wprowadzenie obowiązkowego OC dla użytkowników UTO?
Odpowiedź na pytanie, dlaczego rowerzyści (czy analogicznie użytkownicy UTO) nie płacą OC, jeśli chcą być pełnoprawnymi uczestnikami ruchu drogowego, jest prosta. Wprowadzenie powszechnego obowiązku wykupywania ubezpieczenia OC dla rowerzystów, na ten moment, zwyczajnie sprawiłoby, że rowerzyści w większości znikneliby z dróg. Głównym uzasadnieniem dla obowiązku ubezpieczenia dla zmotoryzowanych są „głębokie kieszenie” ubezpieczycieli. System ubezpieczeń obowiązkowych przewiduje, że zawsze znajdą się środki, aby zrekompensować szkodę spowodowaną przez pojazd. Warto przypomnieć, że samochód waży co najmniej około tony i osiąga duże prędkości. W porównaniu do samochodów osobowych wartość szkód, jaką może spowodować rower, nie uzasadnia stworzenia obowiązkowego systemu ubezpieczeń obejmującego wszystkich użytkowników. W większości drobnych stłuczek szkoda może być pokryta z prywatnej kieszeni.
Oczywiście zdarzają się też wypadki poważne, a nawet śmiertelne i nie da się ukryć, że jazda na rowerze czy hulajnodze po chodniku, czy ścieżce zwiększa prawdopodobieństwo ich wystąpienia.
Ale przypomnijmy – rozmowa toczy się o obowiązku wprowadzenia obowiązkowego ubezpieczenia dla każdego. Taki obowiązek musiałby objąć też niedzielnych rowerzystów, w tym osoby, które wyskoczą na rowerze raz na miesiąc nad jezioro i pojadą z dziećmi w co drugą niedzielę miesiąca na basen. Nawet jeżeli ubezpieczenie miałoby kosztować 5 zł miesięcznie, nie wyobrażam sobie, żeby obowiązek ten miał objąć wszystkich. Kontrola tego obowiązku musiałaby się wiązać z powszechnymi kontrolami i mandatami. Na rowerach jeżdżą też dzieci i młodzież. Rowerów nigdzie się nie rejestruje. Wypadki śmiertelne z udziałem rowerzystów i im pokrewnych stanową wciąż niewielki odsetek. Dość wspomnieć, że prawo żadnego europejskiego kraju nie przewiduje obowiązkowego ubezpieczenia OC dla rowerzystów.
Perspektywa może się zmienić, gdy UTO naprawdę staną się powszechnym środkiem transportu
Na ten moment rowerzyści i UTO powodują niewielki odsetek wypadków – ale liczby te na pewno będą rosnąć. Obecnie jedyną możliwością ubezpieczenia dla rowerzysty jest umowa ubezpieczenia OC w życiu prywatnym.
Czy istnieje więc jakieś sensowne rozwiązanie dotyczące ubezpieczenia OC?
Polska Izba Ubezpieczeń patrzy w stronę start-upów ubezpieczeniowych i rozwiązań typu „usage-based insurance”. Nowe rozwiązania w świecie ubezpieczeń często opierają się na ubezpieczeniach, w których opłata ściśle wiąże się z czasem, w którym ochrona jest faktycznie wymagana. Obecnie takie rozwiązania przewiduje ubezpieczenie podróżne Revolut z opcją pay-per-day. Opłata nalicza się w związku z każdym dniem pobytu za granicą. Ubezpieczenie wykorzystuje do namierzenia ubezpieczonego jego telefon. Inną opcją jest Metromile – ubezpieczyciel, który działa w Stanach Zjednoczonych. Zgodnie z ofertą, opłata za ubezpieczenie zależy od ilości przejechanych kilometrów. Odległość mierzy GPS zamontowany w pojeździe.
Powyższe oferty pokazują więc, że świat, w którym funkcjonuje ubezpieczenie OC na minuty, jest możliwy.
W przypadku środków transportu oferowanych w modelu sharing economy, ubezpieczenie mogłoby być wliczone w koszt usługi i „wbudowane” w aplikację operatora. Tak samo, jak w przypadku skuterów czy aut typu Traficar.
Jeżeli chodzi o UTO posiadane prywatnie, w przyszłosci użytkownik mógłby wykupywać ubezpieczenie na czas przejazdu. Rozwiązanie technologiczne co do tego w jaki sposób liczyć czas przejazdu – czy za pomocą telefonu, czy urządzeń wbudowanych w UTO to już pole do popisu dla start-upów ubezpieczeniowych.
Obowiązkowe ubezpieczenie OC na minuty dla użytkowników UTO na ten moment to wciąż odległa przyszłosć
Pierwszym krokiem wydaje się być wprowadzenie obowiązkowego ubezpieczenia OC dla wypożyczalni UTO. Z czasem, gdy UTO na polskich drogach będzie coraz więcej, na pewno pojawią się głosy o potrzebie przemodelowania systemu ubezpieczeń, w tym być może dyskutowane będzie obowiązkowe ubezpieczenie OC na minuty. To wszystko jednak wciąż pozostaje w sferze odległej przyszłości. Polska to nie Warszawa – wypożyczalnie nie funkcjonują w mniejszych miastach, tym bardziej UTO nie są tam powszechnymi środkami transportu. Nie mniej chciałbym dożyć czasów, w których to UTO będą powodowały proporcjonalnie więcej szkód od samochodów. Jednak to będzie musiało równać się z prymatem UTO na polskich drogach jako powszechnego środka transportu. To z kolei oznacza o wiele bezpieczniejszy ruch miejski, w którym ubezpieczenie OC jawi się bardziej jako luksus, a nie konieczność.