Cóż za bezsensowne „praworóbstwo”. Nowe przepisy o obronie koniecznej nie zmieniają niczego, a tylko potęgują chaos

Gorące tematy Zbrodnia i kara Dołącz do dyskusji (122)
Cóż za bezsensowne „praworóbstwo”. Nowe przepisy o obronie koniecznej nie zmieniają niczego, a tylko potęgują chaos

Jeśli broniąc się przed bezprawnym atakiem wyrządzisz napastnikowi krzywdę – nie popełniasz przestępstwa. Zbigniew Ziobro chce, by przepisy dotyczące tzw. obrony koniecznej zostały zliberalizowane – bo podobno są obecnie niesprawiedliwe dla osób atakowanych. Czy słusznie?

„Obrona konieczna” to tzw. kontratyp – okoliczność, która wyłącza karalność czynu (dzięki czemu można bez problemu dostać zaświadczenie o niekaralności). Na czym to polega? Co do zasady, wyrządzenie komuś krzywdy (np. zranienie) jest przestępstwem lub wykroczeniem. Czy jednak jest sens, aby KAŻDE naruszenie nietykalności cielesnej było karalne? Z pewnością nie – jeśli np. w obronie własnej czy bliskich wyrządzimy krzywdę napastnikowi, to jest zrozumiałe, że osoba zachowująca się w ten sposób powinna być wzięta przez państwo w obronę – i nie iść do więzienia.

Obrona konieczna – o co w tym chodzi?

Obecnie w polskim kodeksie karnym reguluje to art. 25:

§ 1. Nie popełnia przestępstwa, kto w obronie koniecznej odpiera bezpośredni, bezprawny zamach na jakiekolwiek dobro chronione prawem.
§ 2. W razie przekroczenia granic obrony koniecznej, w szczególności gdy sprawca zastosował sposób obrony niewspółmierny do niebezpieczeństwa zamachu, sąd może zastosować nadzwyczajne złagodzenie kary, a nawet odstąpić od jej wymierzenia.
§ 3. Nie podlega karze, kto przekracza granice obrony koniecznej pod wpływem strachu lub wzburzenia usprawiedliwionych okolicznościami zamachu.

Jak każdy przepis, który opisuje pewne kwestie z użyciem pojęć niedookreślonych, jego stosowanie przez sądy było przedmiotem licznych kontrowersji. Podręcznikowy, stosowany na studiach kazus, dotyczy np. tego, czy można w obronie koniecznej posłużyć się bronią palną w stosunku do napastnika uzbrojonego w nóż. Jakby nie patrzeć, można takie zachowanie uznać za „zastosowanie sposobu obrony niewspółmiernego do niebezpieczeństwa”.

Obecny rząd, którego w kwestiach związanych z prawem karnym reprezentuje minister Zbigniew Ziobro, uznał, że obowiązujące przepisy niedostatecznie chronią osoby podejmujące obroną przed napastnikiem. Jak mówi minister sprawiedliwości:

Ktoś, kto podejmuje skuteczną obronę przed napastnikiem musi wiedzieć, że państwo stanie po jego stronie. Prawo do obrony koniecznej musi chronić uczciwych ludzi, a nie bandytę, który dopuszcza się zamachu.

Aby tak się stało, w ocenie rządu konieczna jest nowelizacja kodeksu karnego. Wspomniany artykuł 25 ma zostać wzbogacony o §2a, zgodnie z którym:

Nie podlega karze, kto przekracza granice obrony koniecznej, odpierając zamach polegający na wdarciu się do mieszkania, lokalu, domu albo ogrodzonego terenu przylegającego do mieszkania, lokalu, domu lub odpierając zamach poprzedzony wdarciem się do tych miejsc, chyba że przekroczenie granic obrony koniecznej było rażące.

Nowelizacja, która bardziej miesza, niż poprawia

Innymi słowy, zamiast ogólnych przesłanek ocenianych przez prokuraturę i sąd, ustawodawca zamierza wprowadzić… szczegółowe przesłanki wyłączenia odpowiedzialności karnej, które jednak mogą zostać przez sąd i prokuraturę uznane za nieistotne na podstawie ogólnych przesłanek. W skrócie:

  • jak jest: obrona konieczna jest dozwolona i nie podlega karze nawet, jeśli obrońca przesadził w doborze metod obronnych – wystarczy ustalenie, że działał pod wpływem strachu lub wzburzenia;
  • jak będzie: obrona konieczna jest dozwolona (i tu następuje szczegółowe wyliczenie miejsc, gdzie jest to dozwolone) i nie podlega karze nawet, jeśli obrońca przesadził w doborze metod obronnych – chyba, że przesada w tym zakresie była rażąca.

Jak wynika z tłumaczenia ministra Zbigniewa Ziobry, nowelizacja „ma w sposób jasny i niebudzący wątpliwości dać możliwość ochrony podstawowych wartości porządku społecznego. Wprowadzenie projektowanych zmian podniesie poczucie bezpieczeństwa obywateli, którzy będą mogli odeprzeć atak złoczyńcy bez ponoszenia konsekwencji karnych (…)„. Nie będę ukrywał: ja tego tłumaczenia nie kupuję. Pomijam tu oczywiście PR-owe zabiegi pokazujące, jak dobry rząd ludzkich panów dba o zwykłych obywateli. Nowelizacja tak naprawdę ma charakter kosmetyczny. Nie konstytuuje ona jakiejś nowej instytucji prawnej, „super-obrony koniecznej”, która w ogóle pozwalałaby np. na bezkarne zabicie włamywacza.

W tych kilku akapitach wyjaśnimy dlaczego złodzieje chodzą na włam w czapce

Zamiast tego, mamy kolejny przepis, który mówi to samo: możesz się bronić, ale uważaj, aby środki obrony były adekwatne do zagrożenia, bo inaczej i tak możesz być ukarany przez sąd. Taki przepis znajduje się w kodeksie karnym już od 2010 roku, kiedy wprowadzono, cytowany wyżej, paragraf trzeci. Dodanie paragrafu 2a jedynie nieco skomplikuje pracę sędziów i prokuratorów. Będą oni przecież musieli oceniać, czy dany czyn „nie podlega karze” na podstawie tego czy innego, w gruncie rzeczy tożsamego w treści, przepisu.

Czy takie komplikowanie prawa – już niezbyt prostego w odbiorze dla zwykłego obywatela – jest w ogóle potrzebne? Odpowiedź jest oczywista.