Ogrodzenia nie powinny stwarzać zagrożenia dla ludzi i zwierząt, ale nie sądzę, by w tej kwestii 40 cm robiło jakąś wielką różnicę
Wydawać by się mogło, że postawienie ogrodzenia dookoła domu nie należy do spraw na tyle ważnych, by zaprzątali sobie nią głowę prawodawcy. W rzeczywistości jest jednak inaczej. Nawet zwykły płot wciąż musi spełniać wymagania wskazane w rozporządzeniu Ministra Infrastruktury w sprawie warunków technicznych, jakim powinny odpowiadać budynki i ich usytuowanie.
Wspominam o tym dlatego, że od 1 stycznia ma wejść w życie nowelizacja rozporządzenia, która potencjalnie zaostrzy wspomniane wymagania w jednym istotnym aspekcie. Chodzi o ewentualne "zabezpieczenia", które właściciele nieruchomości lubią czasem lokować na swoich ogrodzeniach. Niestety w drut kolczasty można się zaplątać, na kolce nabić, a tłuczonym szkłem się pociąć. Ryzyko dotyczy zarówno zwierząt, jak i ludzi. Do tej pory ograniczenia mogliśmy znaleźć w §41 rozporządzenia:
1. Ogrodzenie nie może stwarzać zagrożenia dla bezpieczeństwa ludzi i zwierząt.
2. Umieszczanie na ogrodzeniach, na wysokości mniejszej niż 1,8 m, ostro zakończonych elementów, drutu kolczastego, tłuczonego szkła oraz innych podobnych wyrobów i materiałów jest zabronione.
3. Przepisy ust. 1 i 2 nie dotyczą ogrodzeń wewnętrznych w zakładach karnych i aresztach śledczych.
Nowe brzmienie tego przepisu, przerzuconego w projekcie nowelizacji do §36, nieco te wymagania modyfikuje:
Różnica nie jest oczywiście porażająca. Potencjalnie niebezpieczne zabezpieczenia należy po prostu lokować wyżej o 40 cm. Można dojść do wniosku, że autorzy projektu nowelizacji doszli do wniosku, że Polacy wcale nie kończą się na wysokości 1,8 m i lepiej byłoby, gdyby nie musieli ryzykować nadziania się na jakiś ostry element infrastruktury, jeśli – na przykład – przez przypadek wpadną na płot.
Warto w tym momencie wspomnieć, że nowe wymogi będą dotyczyć wyłącznie ogrodzeń budowanych po ewentualnym wejściu w życie nowelizacji. Nie musimy nagle pozbywać się już zainstalowanego drutu kolczastego albo demontować ostro zakończonego płotu, jeśli nie jest dostatecznie wysoki.
Furtki otwierające się na zewnątrz działki już teraz są niezgodne z przepisami rozporządzenia
Prawdę mówiąc, równie ciekawe są te przepisy, które nie uległy zmianie. W pierwszej kolejności mam na myśli wymóg niestwarzania zagrożenia dla ludzi i zwierząt. Co to właściwie znaczy? Można by w końcu zaryzykować stwierdzenie, że drut kolczasty, ogrodzenie składające się z zaostrzonych prętów, albo tłuczone szkło na murze stanowią takie zagrożenie niezależnie od wysokości, na której się znajdują. Taki jest w końcu ich cel. Chodzi o to, żeby potencjalny włamywacz nawet nie pomyślał o forsowaniu ogrodzenia. Ryzyko zranienia ma go skutecznie odstraszać.
Ktoś mógłby w tym momencie stwierdzić, że przecież nie ma sensu przejmować się potencjalnymi włamywaczami. W zasadzie mógłbym się z takim podejściem zgodzić. Problem w tym, że przekraczać płot mogą zechcieć także osoby niemające złych zamiarów. Być może jakimś dzieciom piłka wylądowała za murem i postanowią ją odzyskać na własną rękę. Osobną sprawą są zwierzęta. Na zabezpieczone różnymi wariacjami na temat kolców albo ostrzy ogrodzenie może nadziać się kot, albo ptak.
Patrząc na sprawę pod tym kątem, moglibyśmy dojść do wniosku, że kolce przeciw ptakom – w dalszym ciągu dostępne bez większego trudu w sklepach – powinny być nielegalne zawsze wtedy, gdy właściciel nieruchomości postanowi zainstalować je na murze. Czym jednak różni się to od zabezpieczonego w ten sposób parapetu? Można śmiało postawić tezę, że prawo jak było dziurawe, tak nim pozostanie także po wejściu w życie nowelizacji.
Wbrew doniesieniom medialnym nie zmieniają się także przepisy dotyczące kierunku otwierania się furtek. Być może przeczytaliście w ostatnim czasie, że nie będzie można montować takich, które otwierają się na zewnątrz. To nieprawda. Taki przepis już w końcu obowiązuje. Mam na myśli §42 obecnego rozporządzenia.
1. Bramy i furtki w ogrodzeniu nie mogą otwierać się na zewnątrz działki.
2. Furtki w ogrodzeniu przy budynkach mieszkalnych wielorodzinnych i budynkach użyteczności publicznej nie mogą utrudniać dostępu do nich osobom niepełnosprawnym poruszającym się na wózkach inwalidzkich.
Owszem, w omawianym przepisie – mającym być nowym §37 – znajdziemy pewne korety:
W tym przypadku mamy więc do czynienia raczej z doprecyzowaniem. Nowelizacja wyjaśnia, co należy rozumieć przez słowo "działki" i uwzględnia, że specjalne potrzeby nie kończą się wyłącznie na wózkach inwalidzkich. Rzecz jasna obydwie zmiany należy uznać za krok we właściwym kierunku. Nie niosą jednak ze sobą jakichś przesadnie dalekosiężnych konsekwencji.