Zgodnie z danymi z Centralnej Ewidencji Emisyjności Budynków, Polacy wciąż najchętniej ogrzewają domy węglem i drewnem. Teoretycznie największy udział w podanym przez CEEB w zestawieniu ma gazowe ogrzewanie domu, jednak sumując kotły na paliwo stałe z podajnikami i bez nich oraz z kominkami, piecami typu koza, czy piecami kaflowymi, okazuje się, że ponad 40% Polaków wciąż ogrzewa domy węglem i drewnem.
Ogrzewanie domu wciąż tradycyjne
Można stwierdzić, że w Polsce najbardziej domyślnym i wciąż najczęściej wybieranym źródłem ciepła (mimo forsowanych zmian) jest węgiel i drewno. Wynika to z zestawienia dostępnego na stronie internetowej Centralnej Ewidencji Emisyjności Budynków. Chociaż w informacji prasowej przeczytamy, że największy udział w ogrzewaniu domu mają gazowe źródła ciepła, to w praktyce wciąż dominuje węgiel.
Na gazowe ogrzewanie domu zdecydowało się 27,92% osób wypełniających deklarację do CEEB. To niebagatelna liczba niespełna 5 milionów gospodarstw domowych. Teoretycznie na drugim miejscu (niespełna 3 miliony gospodarstw domowych i 17,15% wszystkich zgłoszonych źródeł ciepła) to kotły na paliwo stałem z ręcznym lub zasypowym podajnikiem paliwa.
Te liczby jednak mogą wprowadzić w błąd. Otóż w zestawieniu kocioł na paliwo stałe z ręcznym podawaniem paliwa lub z podajnikiem zasypowym jest rozdzielny z kotłem na paliwo stałe z podajnikiem. Mówiąc o ogrzewaniu domu z użyciem węgla lub drewna należy do tej puli doliczyć również piec kaflowy na paliwo stałe (również osobna pozycja), a także kominek, kozę i ogrzewacze powietrza na paliwo stałe. Dopiero zsumowanie tych czterech pozycji da nam pełny obraz sytuacji.
Niech liczby przemówią same za siebie. Piece tradycyjne z ręcznym podawaniem paliwa to 17,15% zgłoszonych źródeł ciepła, piece z podajnikami to 7,95%, kominki, kozy, czy inne podgrzewacze powietrza na paliwo stałe to 9,15%, a piece kaflowe to 6,12%. Oczywiście można by tu było doliczyć również piecokuchnie (4,88%), jednak tutaj sytuacja jest już bardziej skomplikowana. Na rynku dostępne są piecokuchnie węglowe i gazowe, nie sposób więc stwierdzić, jaka część gospodarstw domowych, które zgłosiły piecokuchnie, grzeje w domu węglem.
Polacy wolą sprawdzone rozwiązania
Sumując wymienione wyżej liczby wychodzi, że aż 40,37% źródeł ciepła (prawie 7 milionów) to wciąż klasyczne ogrzewacze powietrza, napędzane węglem lub drewnem (rzadziej pelletem lub biomasą). Polacy niechętnie więc odchodzą od węglowego ogrzewania. Być może jest to spowodowane przyzwyczajeniem, a być może kosztami – wymiana źródła ciepła to dosyć duże wydatki, w dodatku tylko częściowo refundowane przez gminne i rządowe programy wsparcia.
Prawie 60% zgłoszonych źródeł ciepła to jednak inne typy ogrzewania. Króluje tutaj gazowe ogrzewanie domu (27,92%), ogrzewanie elektryczne (17,15%) oraz miejska sieć ciepłownicza (6,21%). W obliczu rosnących cen energii elektrycznej oraz gazu coraz więcej gospodarstw domowych zastanawia się nad powrotem do korzeni, a więc instalacją alternatywnego źródła ciepła, na przykład pieca węglowego.
Zachęcają nas do ogrzewania węglowego
Teoretycznie nie jest to dobry trend. Przyjęło się, że węglowe ogrzewanie domu jest nie tylko nieekologiczne, ale również (według niektórych badań) mało efektywne. Wiąże się również z różnego rodzaju problemami, jak chociażby konieczność utrzymywania ognia, aby zachować w domu pożądaną temperaturę. Polacy bardziej wierzą jednak w węgiel (być może ma to związek z faktem, że teoretycznie w piecu węglowym można spalić wszystko. Gwałtowny wzrost cen można więc obejść, zastępując węgiel innymi paliwami).
Stając przed wyborem ogrzewania domu, szukamy różnych możliwości. Aktualne trendy ekologiczne każą nam postawić na ogrzewanie gazowe albo pompę ciepła. Polityka rządu oraz samorządów również zakłada odejście od ogrzewania węglowego, na rzecz innych źródeł ciepła. Dlatego niesamowicie dziwi fakt, że Polska Grupa Górnicza (w której 100% akcji i 100% głósów na Walnym Zgromadzeniu należy do Skarbu Państwa) udowadnia wyższość ogrzewania węglowego nad innymi źródłami ciepła.
Na stronie internetowej PGG można znaleźć artykuł, w którym reklamowane są atuty węgla. Z częścią z nich trudno się nie zgodzić. Przykładowo PGG wskazuje, że:
Węgiel opałowy w znacznej części produkowany jest w Polsce, a funkcjonowanie globalnego rynku węgla energetycznego pozwala na przyjęcie uzasadnionego założenia, że taniego, wysokojakościowego węgla na rynku nie zabraknie.
Kotły węglowe są relatywnie tanie i nieskomplikowane. Poprawna instalacja i prawidłowe z nich korzystanie dają gwarancję bezpiecznego, efektywnego użytkowania
Co więcej, zdaniem PGG węgiel jest bezkonkurencyjny, jeżeli chodzi o przeliczenie ceny na energię cieplną, a od dłuższego czasu ceny tego surowca są stałe, więc koszt ogrzewania można przewidzieć. Na stronie internetowej cytowane są również hasła w stylu „węgiel w kotłowni się ma, gaz w rurce można mieć”.
W dobie obecnej polityki proekologicznej promowanie węgla jest zastanawiające
Warto zwrócić uwagę, że Polska Grupa Węglowa nie jest firmą prywatną, a spółką, w której 100% udziałów ma skarb państwa. Pozostaje więc pytanie, jak promowanie węgla ma się do obecnej polityki proekologicznej. Oczywiście, PGG istnieje dzięki sprzedaży węgla, być może więc promowanie tego źródła ogrzewania (w oderwaniu od dominujących, proekologicznych trendów) jest przejawem rozsądku.
Zresztą, samo promowanie węgla nic nie zmienia. Wielu Polaków zapewne zdecydowałoby się na bardziej wygodne ogrzewanie gazowe lub elektryczne. Brak dymu i popiołu, brak konieczności dokładania do pieca i czuwania nad temperaturą, to aspekty, które brzmią zachęcająco. Problemem jednak są finanse. Dokąd nie wprowadzimy programów, które pokrywają 100% kosztów wymiany źródeł ciepła, a także nie zagwarantujemy stabilnych cen energii elektrycznej i gazu, piece węglowe w Polsce wciąż będą popularne. I żadne uchwały antysmogowe ani proekologiczne narracje tego nie zmienią.