Ogrzewanie biomasą zaczyna wypierać pompy ciepła i nie ma się w sumie co dziwić

Energetyka Środowisko Dołącz do dyskusji
Ogrzewanie biomasą zaczyna wypierać pompy ciepła i nie ma się w sumie co dziwić

Wygląda na to, że Polacy mają już dość pomp ciepła. Równocześnie coraz popularniejsze robi się ogrzewanie biomasą. Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej poinformował, że w tym roku aż 50 proc. wniosków w programie Czyste Powietrze dotyczyło właśnie tego rodzaju ogrzewania. Jednym z powodów jest podcięcie przez ustawodawcę skrzydeł fotowoltaice.

Obniżenie kosztów ogrzewania oraz uniknięcie klimatycznych konsekwencji w przyszłości nie jest dzisiaj takie proste

Czym w dzisiejszych czasach najbardziej opłaca się ogrzewać dom? Wbrew pozorom, odpowiedź na to pytanie wcale nie jest taka prosta. Trzeba w końcu brać pod uwagę nie tylko spodziewane koszty inwestycji wraz z niższymi rachunkami po jej ukończeniu. Ważna jest także perspektywa długoterminowa. Nawet jeśli dzisiaj dane źródło ogrzewania uważane jest za ekologiczne, to za jakiś czas Bruksela albo polski rząd mogą zmienić zdanie.

Ogrzewanie węglowe jest skrajnie wręcz nieperspektywiczne. Do tego grona dołączył gaz. W obydwu przypadkach mamy do czynienia ze spalaniem paliw kopalnych, które przyczyniają się do zwiększania emisji CO2. Tym samym jesteśmy na wszelkie sposoby „zachęcani”, by się ich pozbyć. Prawdziwym hitem ostatnich lat były pompy ciepła. Teraz jednak okazuje się, że Polacy się od nich odwracają.

Z danych Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki wodnej jasno wynika, że teraz nowym faworytem Polaków jest ogrzewanie biomasą. Aż 50 proc. wniosków o dofinansowanie w ramach programu Czyste Powietrze w 2024 r. dotyczyło kotłów właśnie na ten surowiec. Delikatna tendencja wzrostowa cały czas się utrzymuje. Kotły na biomasę stanowią 51 proc. wszystkich złożonych wniosków o dotację we wrześniu tego roku. Jakby tego było mało, drugie miejsce zajmują kotły gazowe kondensacyjne. Pompy ciepła są dopiero trzecie.

Nie da się ukryć, że ogrzewanie biomasą ma swoje zalety. Jest relatywnie bezpieczna dla środowiska, bo w wyniku spalania uwalnia się zauważalnie mniej dwutlenku węgla. Tym samym na razie biomasa nie musi się obawiać, że organy Unii Europejskiej postanowią drastycznie ograniczyć jej stosowanie. Co więcej, wciąż mamy do czynienia z paliwem tanim w porównaniu do alternatyw. W sezonie grzewczym tona pelletu jest dzisiaj porównywalna cenowo z węglem kamiennym. Zrębki drzewne i brykiet są już kilkakrotnie tańsze.

Co więcej, kocioł na biomasę służący do ogrzewania domu jest zauważalnie tańszy od instalacji pompy ciepła. Będzie to koszt średnio nieco wyższy od kotła gazowego kondensacyjnego. Cena powinna zamknąć się w granicach kilku do kilkunastu tysięcy złotych.

Ogrzewanie biomasą cieszy się popularnością, bo Polaków rozczarowały pompy ciepła

Nic dziwnego, że ogrzewanie biomasą cieszy się popularnością. Pytanie jednak brzmi: co się stało, że pompy ciepła wypadły z łask Polaków? Ostatni rok przyniósł rozczarowanie całkiem sporej ilości osób, które zdecydowały się na zainwestowanie w ten sposób ogrzewania. Okazało się bowiem, że rachunki za prąd mogą stanowić poważne obciążenie dla budżetu gospodarstwa domowego.

Pompy ciepła nie są idealnym rozwiązaniem dla każdego. Trzeba wziąć poprawkę na położenie geograficzne naszego domu. Im dłuższe i surowsze zimy w naszym regionie, tym dłużej będziemy musieli grzać i tym więcej zapłacimy za prąd. Co więcej, pompa ciepła stanowi cały system urządzeń oraz instalacji. Kluczowym elementem jest dostateczna termoizolacja naszego domu. Straty ciepła również wymuszają bardziej intensywną i mniej wydajną pracę urządzenia.

W grę wchodzi także domowe źródło energii w postaci fotowoltaiki. Założenie jest całkiem proste: pompa ciepła skądś musi brać prąd. Ten z elektrowni jest raczej drogi, więc montuje się panele słoneczne, by przy dogodnych warunkach pogodowych zasilać pompę. Problem w tym, że w sezonie grzewczym o takie warunki bywa trudno. Dlatego jednak prąd musimy także kupować. Wszystko działało całkiem ładnie, dopóki rząd Zjednoczonej Prawicy nie wpadł na pomysł wbicia prosumentom noża w plecy poprzez zmianę zasad rozliczenia wytwarzanej energii. Obecny rząd nie widzi problemu i ani myśli tej reformy odkręcać.

Przypomnijmy: obowiązujące sposoby rozliczeń sprowadzają się do tego, że sprzedajemy elektrowni wyprodukowany przez nas prąd po cenach hurtowych. Nie możemy go sobie „odebrać”, gdy sami potrzebujemy dodatkowej energii. Zamiast tego kupujemy go po normalnej cenie przewidzianej w naszej taryfie. Instalacja off-grid, a więc niepołączona z zewnętrznym dostawcą energii, ma sens jedynie wtedy, gdy mamy bardzo wydajne możliwości zmagazynowania naszej produkcji. To zaś winduje koszty poza granice zdrowego rozsądku.

Tym samym główne wady pomp ciepła w postaci kosztów inwestycji oraz konieczności polegania na energii elektrycznej przysłaniają często korzyści. Polacy więc zaczęli rozglądać się za alternatywami. Ogrzewanie biomasą zawsze nią było. Teraz po prostu ma swoje przysłowiowe pięć minut.