Powiedzieć, że Polacy nie lubią paywalli, to jak nic nie powiedzieć. Z drugiej strony ten sposób na monetyzację treści dostępnych w internecie robi się coraz popularniejszy. Nie każdy zdaje sobie sprawę z tego, że omijanie paywalla teoretycznie można uznać nawet za przestępstwo. Sytuacja komplikuje się wtedy, gdy zabezpieczenie praktycznie nie działa.
Chyba nikogo nie zdziwi stwierdzenie, że polscy internauci nie lubią płacić za treści dostępne w internecie
Na dobrą sprawę powinniśmy się przyzwyczaić, że najwięksi wydawcy w polskim internecie stosują paywalle. Oni z kolei powinni się przyzwyczaić do tego, że Polacy nie znoszą tej formy monetyzację treści dostępnych online. Badania opinii publicznej sprzed paru lat potwierdzają, że przeszło 80 proc. internautów uważa, że powinny one pozostać dostępne za darmo. Nie powinno więc dziwić, że znajdą się tacy, którzy aktywnie szukają sposobu na omijanie paywalli.
Trzeba przyznać, że wydawcy raczej tolerują ten stan rzeczy. W każdym razie nie mieliśmy jeszcze w Polsce głośnej sprawy sądowej o omijanie paywalla przez jakiegoś internautę. Warto dodać: sprawy karnej, bo według jednej z interpretacji takie zachowanie stanowi przestępstwo bezprawnego uzyskania informacji. Mowa o art. 267 §1 kodeksu karnego.
Kto bez uprawnienia uzyskuje dostęp do informacji dla niego nieprzeznaczonej, otwierając zamknięte pismo, podłączając się do sieci telekomunikacyjnej lub przełamując albo omijając elektroniczne, magnetyczne, informatyczne lub inne szczególne jej zabezpieczenie, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2.
Większość wydawców na razie skupia się raczej na dwóch metodach radzenia sobie z problemem. Pierwsza to klasyczne oferowanie darmowym użytkownikom raptem fragmentów treści, ewentualnie ograniczonej liczby całych artykułów w jakimś przedziale czasu. Przykłady można by mnożyć. Najczęściej są to portale dzienników lub tygodników papierowych plus Onet. Inni wydawcy stawiają na maksymalne uprzykrzenie korzystania z serwisu tym internautom, którzy nie chcą płacić. W tej drugiej kategorii na wyróżnienie zasługuje YouTube forsujące w ten sposób swoją subskrypcję YouTube Premium.
Co jednak jeśli rzeczywiście postanowiliby zacząć ścigać internautów za każde omijanie paywalla? Nie sposób nie zauważyć, że istnieją różne metody, które należałoby traktować w nieco inny sposób.
Żaden polski sąd jeszcze nie rozstrzygał, jak omijanie paywalla ma się do przestępstwa z art. 267 kk
Przede wszystkim mamy dedykowane oprogramowanie służące do aktywnego obchodzenie zabezpieczeń. Najczęściej będą to różnego rodzaju wtyczki do przeglądarek internetowych. Czy są skuteczne? Tego nie wiem. Spodziewam się jednak, że firmy dostarczające paywalle cały czas udoskonalają swoje produkty. Wyścig zbrojeń na tym polu w dużej mierze przypomina bliźniacze wręcz starcie związane ze zwalczaniem piractwa komputerowego. Zwycięstwo z kreatywnością internautów jest zwykle tymczasowe, podobnie jak skuteczne omijanie paywalla w ten sposób.
Jeżeli jakąś metodę można by rzeczywiście uznać za przestępstwo, to będzie to właśnie wykorzystywanie w tym celu takiego oprogramowania. Mamy w końcu do czynienia z przełamywaniem elektronicznego zabezpieczenia przed dostępem do treści, prawda? Nie do końca.
Nawet w tej jednoznacznej sytuacji można się doszukać pewnego podobieństwa względem korzystania z AdBlocka. To kolejna zmora wydawców, z którą ci już rzeczywiście próbowali walczyć poprzez drogę sądową. Wydawnictwo Axel Springer przegrało w zeszłym roku taką sprawę przed niemieckim sądem. AdBlock pozostaje legalny, a wydawcom pozostaje własne oprogramowanie, które go wykrywa i blokuje. Znowu: pewnymi sukcesami może się pochwalić YouTube.
Trudno byłoby uznać za przestępstwo obchodzenie zabezpieczeń, które są całkowicie nieskuteczne
Wierzcie lub nie, ale omijanie adblocka może nastąpić też całkowicie nieświadomie. Okazuje się bowiem, że zabezpieczenia stosowane przez polskie portale bywają dziurawe jak sito. Często wystarczy wykorzystanie tzw. trybu incognito, by paywall nie był w stanie zidentyfikować nas jako użytkownika, który wyczerpał już swój miesięczny limit. Podobny rezultat możemy uzyskać, zmieniając urządzenie, z którego akurat korzystamy. Trzeba przy tym wspomnieć, że obydwie metody cechuje co najwyżej ograniczona skuteczność.
Nieświadome wykorzystanie wyżej wskazanych metod nie może stanowić przestępstwa z art. 267 kk. Można je bowiem popełnić jedynie umyślnie. Co jednak w sytuacji, gdy ktoś postanowi wypróbować metody wskazane przeze mnie wyżej i te okażą się skuteczne? Trudno tutaj mówić o omijaniu zabezpieczeń, które nie radzą sobie nawet z podstawowymi funkcjami przeglądarki. To trochę jak z otwartymi drzwiami i włamaniem.
Nie sposób także nie zauważyć, że obowiązujące prawo nie nadąża za współczesnymi internetowymi realiami. Poziom rzeczywistej szkodliwości społecznej w tym przypadku jest minimalny. Sama możliwość doszukania się związku pomiędzy omijaniem paywalla a przestępstwem zagrożonym karą pozbawienia wolności stanowi porażkę ustawodawcy.