Paweł Kukiz na facebooku stwierdził, że rząd znowu chce sięgnąć do kieszeni kierowców. Wtóruje mu Stanisław Tyszka na twitterze. Czy faktycznie czekają nas podwyżki na stacjach paliw?
Jednym z pierwszych kontrowersyjnych poglądów, z których obecna partia rządząca zrezygnowała pod presją społeczną było wprowadzenie nowej opłaty – tzw. opłaty drogowej. Wynosić miała aż 20 gr. na litr benzyny i 37 gr. na litr oleju napędowego. W założeniu pieniądze z tej podwyżki miały być przeznaczone na Fundusz Dróg Samorządowych. Ten z kolei miałby finansować remonty dróg powiatowych i gminnych. Siłą rzeczy, taka kolejna danina wchodząca w skład ceny paliwa nie spotkała się ze szczególnym zrozumieniem ze strony społeczeństwa.
Nic dziwnego, biorąc pod uwagę, że paliwo w Polsce nie jest zbyt tanie a w skład jego ceny wchodzi już opłata paliwowa – zasilająca, między innymi, Krajowy Fundusz Drogowy. Na propozycję partii rządzącej ukuto nawet określenie „benzyna plus”, nawiązując do sztandarowych programów Prawa i Sprawiedliwości: „Rodzina 500 Plus” oraz „Mieszkanie Plus.” Projekt ustawy o Funduszu Dróg Samorządowych został ostatecznie wycofany.
Politycy Kukiz’15 przestrzegają przed nową opłatą, nie wskazując przy tym konkretnego projektu
Uzasadnienie projektu ustawy o zmianie ustawy o biokomponentach i biopaliwach ciekłych oraz niektórych innych ustaw
Art. 7 – zmiana ustawy – Prawo ochrony środowiska
W związku z wyjaśnioną wcześniej intencją wprowadzenia dodatkowej opłaty,wprowadzenie na rynek krajowy paliw silnikowych podlega opłacie emisyjnej. Paliwami silnikowymi podlegającymi opłacie emisyjnej są:
1) benzyny silnikowe o kodach CN 2710 11 45, CN 2710 11 49;
2) oleje napędowe o kodzie CN 2710 19 41
Jak podaje Wirtualna Polska, Paweł Kukiz dzisiaj na swoim profilu na Facebooku ostrzega nas o kolejnej próbie poniesienia ceny paliwa. Tym razem podwyżka miałaby wynieść 10 gr. na każdy litr. Głosowanie w tej sprawie ma się odbyć już w czwartek wieczorem. Stanisław Tyszka z kolei dodaje, że Prawo i Sprawiedliwość najwyraźniej zamierza „dobić kierowców (…), by sfinansować sny premiera Morawieckiego o elektromobilności”. Niestety, liderzy ruchu Kukiz’15 nie przedstawili, o który dokładnie projekt ustawy chodzi. W takim wypadku nie pozostaje nic innego, jak samemu sprawdzić, jakie projekty będą w najbliższych dniach procedowane w sejmie.
Słowa wicemarszałka Sejmu stanowiły pewną wskazówkę. Projekt ustawy o zmianie ustawy o biokomponentach i biopaliwach ciekłych oraz niektórych innych ustaw, jako jedyny z obecnych w harmonogramie prac na ten tydzień, reguluje materię, która nas w tym przypadku interesuje. Dotyczy on w dużej mierze właśnie elektromobilności i tego, w jaki sposób sfinansować ambitne plany rządu w tym zakresie.
Cel projektu określony jest jako „wykonanie prawa Unii Europejskiej.” Jest to w zasadzie prawda – na naszym rządzie ciążą konkretne zobowiązania dotyczące stworzenia konkretnej infrastruktury. To z kolei wymaga przeznaczenia niemałych pieniędzy, których przecież rząd nie wyciągnie z kapelusza. Tym zająć się ma, zgodnie z projektem, Funduszu Niskoemisyjnego Transportu. Brzmi podejrzanie znajomo, prawda?
Bezprawnik jednak znalazł – projekt naprawdę istnieje i wprowadza nową daninę
Projekt zmian w ustawie Prawo ochrony środowiska
Art. 321a. 1. Wprowadzenie na rynek krajowy paliw silnikowych podlega opłacie, zwanej dalej „opłatą emisyjną”.
2. Przez wprowadzenie na rynek krajowy paliw silnikowych, o których mowa w ust. 1, rozumie się czynności podlegające opodatkowaniu podatkiem akcyzowym, których przedmiotem są te paliwa silnikowe
Okazuje się, że zarówno Paweł Kukiz, jak i Stanisław Tyszka mieli rację, choć nie do końca. Fundusz Niskoemisyjnego Transportu nie zapełni się sam. Zrobić to mają przede wszystkim producenci i sprzedawcy paliw. Nastąpi to dzięki wprowadzeniu opłaty emisyjnej. Zgodnie z projektem, zmianie ma ulec również ustawa Prawo ochrony środowiska. To właśnie w tej ustawie znaleźć się mają przepisy ustanawiające nową daninę. Naliczana ma być przy wprowadzeniu na rynek krajowy paliw silnikowych – w tym wypadku benzyny oraz oleju napędowego.
Wbrew temu, co pisał lider Kukiz’15, wynosić ma ona nie 10 gr. na litr a 8. 15% zysków z tego tytułu ma trafić na wspomniany Fundusz Niskoemisyjnego Transportu. Reszta trafi na konto Narodowego Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. Jak podaje portal wysokienapiecie.pl, dodatkowymi źródłami dochodu obydwu funduszy mają, być między innymi, odpisy z akcyzy nałożonej na paliwa oraz opłata zastępcza od producentów paliw za brak odpowiedniego udziału biokomponentów.
Opłata emisyjna a plany rządu odnośnie rozwoju elektromobilności w Polsce
Art. 321f. Stawka opłaty emisyjnej dla:
1) benzyn silnikowych – wynosi 80 zł za 1000 litrów;
2) olejów napędowych – wynosi 80 zł za 1000 litrów.
Jakie skutki dla kierowców ma mieć zaproponowane przez Prawo i Sprawiedliwość rozwiązanie? Zgodnie z wyliczeniami wysokienapiecie.pl, wprowadzenie opłaty emisyjnej może oznaczać wzrost miesięcznych rachunków za paliwo o 2%. Przy czym warto zauważyć, że Ministerstwo Energii jest zdania, że jej wprowadzenie nie wpłynie w ogóle na ceny paliw na stacjach benzynowych. Jak to możliwe? Otóż, według portalu Buissness Insider Polska, Orlen oraz Lotos zadeklarowały, że nie przerzucą kosztów związanych z nową opłatą na klientów. Nie powinno to dziwić, biorąc pod uwagę, że głównym udziałowcem jednego i drugiego przedsiębiorstwa jest Skarb Państwa.
Mimo wszystko, doświadczenie uczy, by pozostawać sceptycznym do rządowych zapowiedzi. Ewentualne zwiększenie cen paliw może oznaczać wzrost cen wszystkich produktów. Wynika to, rzecz jasna, ze wzrostu kosztu ich transportu. Z drugiej strony, konieczność sfinansowania budowy infrastruktury związanej z ustawą o elektromobilności to coś, czego należało się spodziewać. Co więcej, ciężko mieć do rządu pretensję o to, że chce realizować unijną dyrektywę w sprawie rozwoju infrastruktury paliw alternatywnych. Czy tym razem cel uświęci środki?