Przyjęło się, że seks jest wyrazem uczuć, a „kupczenie” swoim ciałem jest czymś złym. Trudno z tym poglądem dyskutować, jednak z pewnością nie każdy się z nim zgodzi. Podejście do współżycia jest kwestią indywidualną, a jak pokazuje historia – część prostytutek jest zadowolona ze swojego zawodu i nie chce zmieniać zajęcia. Dlaczego więc nie opodatkować umów dotyczących świadczeń seksualnych?
Nieważność umowy dotyczącej świadczenia usług seksualnych na gruncie prawa cywilnego
Art. 58 kodeksu cywilnego jasno wskazuje, że umowa niezgodna z zasadami współżycia społecznego jest nieważna. Ustawodawca jednak w żaden sposób nie definiuje, czym są zasady współżycia społecznego, ani nie wskazuje źródła, skąd zasady te miałyby być brane. W związku z tym ocena danej umowy często jest kwestią indywidualną. Należy jednak odnieść się do zasad panujących w danym społeczeństwie, norm, zwyczajów, czy aspektów moralnych.
To właśnie ta ostatnia kwestia ma kolosalne znaczenie przy ocenie umów dotyczących świadczeń seksualnych. W naszym społeczeństwie (całkiem zresztą trafnie) przyjmuje się, że ciało jest swojego rodzaju sacrum, a seks jest wyrazem emocji (czasem również to droga do zaspokojenia potrzeb fizycznych, jednak wciąż pozostaje kwestia tego, że nie powinien być przedmiotem handlu). Takie twierdzenie swoją drogą jest dosyć ciekawe, ponieważ prostytucja jest tak stara, jak cywilizacja. Prostytutki zawsze były marginalizowane, jednak sam zawód przetrwał i (przynajmniej w niektórych środowiskach) cieszy się popularnością.
Sprawdź polecane oferty
RRSO 20,77%
Zresztą, słowo „zawód” jest użyte w tym przypadku nieco na wyrost. Usługi seksualne nie są w żaden sposób uregulowane, ponieważ zasadniczo nie powinny być świadczone. Idea jest piękna, jednak to rodzaj utopii – wiele kobiet świadomie decyduje się na prostytucję (i nie mówimy tutaj o sytuacjach patologicznych, kiedy kobieta nie ma innego wyjścia lub jest do prostytucji zmuszana), m.in. ze względu na zarobki. Podejście do kwestii seksu jest sprawą indywidualną (tak jak podejście do tematu aborcji, czy wielu innych tematów światopoglądowych).
Opodatkowanie seksu wszystkim wyszłoby na zdrowie
Mówiąc o opodatkowaniu seksu, należałoby wrócić do definicji zasad współżycia społecznego. Do tej kwestii wielokrotnie odnosił się Sąd Najwyższy, usiłując wyjaśnić, o co dokładnie w tym pojęciu chodzi. Sąd stał na stanowisku, że:
Opodatkowanie seksu zwiększyłoby wpływy do budżetu państwa i zmniejszyło przestępczość
Jak widać, sądy kładą więc nacisk na kwestie uczciwości, a także etyki. Owszem, można stwierdzić, że „sprzedawanie” swojego ciała jest nieetyczne. Jednak część osób stwierdzi inaczej. Jeżeli umowy dotyczące świadczeń seksualnych podlegałyby opodatkowaniu, wpływy do budżetu państwa mogłyby znacznie wzrosnąć. Poprawiłaby się również los wielu prostytutek, które odprowadzałyby pieniądze na świadczenia emerytalne, czy mogły korzystać z opieki zdrowotnej.
Co więcej, część kobiet mogłaby legalnie założyć firmy i świadczyć swoje usługi bez wsparcia typów spod ciemnej gwiazdy (tak, stręczycielstwo wciąż powinno być uznawane za przestępstwo i karane nawet nie więzieniem, a zesłaniem do gułagu). Los wielu osób świadczących takie usługi (przyjęło się uznawanie, że prostytucja to zawód typowo kobiecy, choć w praktyce panowie również trudnią się takim zajęciem) uległby więc znacznej poprawie. Być może dochodzimy znów do dywagacji nieco utopijnych, jednak byłaby szansa, że przestępczość związana właśnie ze stręczycielstwem i złe warunki pracy prostytutek odeszłyby w zapomnienie, albo przynajmniej byłby to problem na mniejszą skalę.
Ciekawa teoria zawarta w indywidualnej interpretacji podatkowej
Obecnie słowo „prostytucja” zyskuje szersze znaczenie. Wszystko za sprawą dostępu do Internetu – część osób trudni się bowiem rozbieraniem przed kamerą. Ciekawym tematem jest opodatkowanie tych właśnie usług (które zasadniczo również należałoby uznać na niezgodne z zasadami współżycia społecznego). Innego zdania jest jednak Izba Skarbowa w Katowicach. Treść Interpretacji indywidualnej z 7 stycznia 2015 roku (IBPP2/443-987/14/IK) jest co najmniej dyskusyjna, jednak z pewnością postępowa i ciekawa. Oto fragmenty stanowiska Izby Skarbowej w Katowicach:
Osoba zwracająca się o wydanie podatkowej interpretacji indywidualnej trudniła się rozbieraniem przed kamerą. Faktycznie, pomiędzy nią a „klientem” nie dochodzi do kontaktu fizycznego, jednak jest to jakaś forma zarobkowania swoim ciałem (czy też sprzedawania swojego ciała, jak powiedziałaby część osób). Izba Skarbowa w Katowicach uznała jednak, że takie usługi podlegają opodatkowaniu, ponieważ nie jest to klasyczna prostytucja. Zdaniem IS, aby mówić o prostytucji, musi dojść do kontaktu fizycznego, tak więc osoby świadczące usługi seksualne online podatki już odprowadzać muszą. Czy bardzo różni się to od klasycznej prostytucji? W ujęciu praktycznym jedynie tym, że nie występuje ryzyko ciąży, a także rozprzestrzeniania się chorób zakaźnych, przenoszonych drogą płciową.