Orange zostało oskarżone o propagowanie przemocy, bo w ich reklamie jeden człowiek szykuje się do pobicia drugiego człowieka. To, co jednak zaskakuje, to decyzja Komisji Etyki Reklamy w tej sprawie.
Powiedzieć, że Orange promuje przemoc, to jak nic nie powiedzieć. Dla przykładu ja mam czasem ochotę rozwalić routerem ścianę, bo w trakcie oglądania filmów na YouTube lubi zrywać mi połączenie. Ale żeby propagowało je w reklamach? Tak wynika ze skargi, która wpłynęła do Komisji Etyki Reklamy. Mowa tu o reklamie, w której mężczyzna jadący za ciężarówką ogromnie się irytuje, gdyż kierowca przed nim jedzie strasznie powoli. Wreszcie, gdy samochód ciężarowy zjeżdża na bok, mężczyzna postanawia się z nim rozprawić, wysiada, zakasuje rękawy… i to ma być niby to straszne propagowanie przemocy. Kobieta z nim jadąca przecież nie reaguje. Aha, reklama propaguje mowę nienawiści. Nie wiem czemu, może dlatego, że kierowca samochodu mówi o tym, że powinno się… zakazać ciężarówek?
Jakby tego było mało, arbiter referent wniósł o uznanie reklamy za dyskryminującą, bo pokazuje w negatywnym świetle kierowcę ciężarówki.
Orange propagowanie przemocy
Jak to zwykle bywa, na skargę musiała odpowiedzieć strona oskarżana. I znowu jakiś biedny PR-owiec musiał siedzieć i zastanawiać się, w jakim świecie przyszło się mu urodzić. Tłumaczył więc cierpliwie, że reklama nie zachęca do przemocy, ponieważ kiedy mężczyzna dociera do ciężarówki, godzi się z kierowcą. Że Orange pokazuje, że zbliża do siebie ludzi, których wcześniej coś dzieliło. Znaczy, że te konflikty rozwiązuje. Że agresywna postawa kierowcy została zarysowana jako jednoznacznie negatywna. Tak wynika nawet z reklamy, zobaczcie:
I teraz tak jak chciałabym powiedzieć, że Komisja Etyki skargę oddaliła, tak powiedziałabym prawdę tylko w połowie. Uznali bowiem, że zachowanie kierowcy samochodu jest agresywne, zaś reklama może zachęcać do użycia przemocy oraz narusza dobre obyczaje. Aczkolwiek doszli do wniosku, że ich własny zarzut – dyskryminacji – jest słaby. Ja się z szanowną Komisją nie spieram, ja pragnę jednak zauważyć, iż chyba nastąpiło tu jakieś nieporozumienie. Jeśli ta reklama zachęca do przemocy, to nie wiem już, co musiałby zrobić jej twórca. Kierowca powinien powiedzieć „ach, denerwuje mnie ten człowiek z przodu, te ciężarówki blokują drogę”, a następnie wejść do kabiny spokojnie, zaczynając od „przepraszam pana…”? Chyba jednak w konwencji chodziło o to, by pokazywać pewne kontrasty. Na kontrastach reklamy zbudowano.
Ale i tak nic nie mogą zrobić…
W tym miejscu chcę powiedzieć, że Orange nie musi się martwić. Komisja Etyki Reklamy jedynie opiniuje, nie ma żadnej mocy sprawczej, nie jest organem prawnym. Szkoda tylko, że w przypadku tak absurdalnego zarzutu przychylili się jednak do strony skarżącej. No, ale może oni też mają router od Orange.