Oscarowe filmy na torrentach? Od kilku lat panuje w sieci taka niepisana zasada, że oscarowe nominacje na kilka tygodni przed galą trafiają do sieci, czasem nawet równolegle z premierą kinową. Udało się złapać gagatka odpowiedzialnego za Zjawę.
Te torrentowe wrzutki to nie są filmy w najlepszej jakości, ale jeśli ktoś jest piratem dla zasady albo też ma jakieś traumatyczne przeżycia związane z kinem (jestem skłonna uwierzyć, ta dzisiejsza młodzież…), to jest to dla niego główna metoda, by zapoznać się z nominacjami jeszcze przed rozdaniem statuetek. Zresztą, czasem nawet nominowany film jeszcze nie zdąży przywędrować do polskich kin, a już jest na torrentach.
Oscarowe filmy na torrentach
Proceder ma miejsce od przynajmniej kilku lat i za każdym razem jestem zaskoczona jego skalą. Przed laty podejrzewano, że winnymi wycieków są członkowie Amerykańskiej Akademii Filmowej, którym z wiadomych powodów wysyła się wcześniej kopie filmów, aby mogli podjąć decyzję w zakresie przyznawania statuetek.
W przypadku Zjawy źródło znalazło swoje miejsce o wiele bliżej Leonardo DiCaprio, niż mogłoby się to wydawać. Winnym okazał się William Kyle Morarity, który był pracownikiem 20th Century Fox. Posiadając dostęp do filmu samodzielnie wykonał jego kopię, a następnie dokonał jej (a ponadto także Fistaszków) rozpowszechnienia za pośrednictwem serwisu Pass the Popcorn.
Prawnicy dystrybutora twierdzą, że film za sprawą działania Morarity’ego obejrzało ponad milion osób, powodując straty na poziomie jednego miliona dolarów. Te wyliczenia straty to i tak dość łagodne kalkulacje. I choć krytycy prawa autorskiego twierdzą, że w przypadku piractwa strata po stronie twórców w ogóle się nie pojawia, to w najmniej przychylnym wariancie można by przecież było wskazać nawet 20 milionów dolarów straty, bo tyle spółka zarobiłaby, gdyby wszyscy wspomniani internauci wybrali się do kina. No, ale wiadomo – to jest temat rzeka, a dyskutować można długo.
Fot. tytułowa: Materiały promocyjne filmu Zjawa