Ostatnio na instagramowym profilu zbyt_mocne pojawiło się nagranie pokazujące wspinanie się po stosach z towarami w Biedronce
Opatruje je adresowany do zagranicznych użytkowników nagłówek „Climbing Poland's toughest Biedronka”.
Stojący za obiektywem człowiek ewidentnie wspina się po paletach, pomagając sobie przy tym kijkiem. Nagranie wywołało lawinę reakcji użytkowników Instagrama.
Jeden z nich wymyślił nawet nazwę dla przedstawionej na nim „góry”, określając ją mianem „Biedrończej Perci”. Według niego to trudny, ale piękny szlak. Filmik ten stanowi ironiczny komentarz do typowej dla dyskontu z owadem w logo „paletozy”.
Sprawdź polecane oferty
RRSO 19,91%
Minimalna wielkość magazynów wydaje się strukturalnie wpisana w politykę Biedronki
Ponieważ nie ma w nich miejsca na wystarczającą liczbę towarów, zajmują one powierzchnię sklepów, blokując dostęp do produktów i swobodne przejście. W tego rodzaju przypadkach sprawdza się powiedzenie „dobrze jest, jak jest dobrze”.
Kiedy jednak brać pod uwagę potencjalnie niebezpieczne sytuacje, jak np. ewakuacja klientów sieci podczas pożaru czy klęski żywiołowej, sprawa przestaje śmieszyć.
Zgodnie z obowiązującym w Polsce prawem alejki w Biedronce nie powinny być zastawione w sposób utrudniający przejście. Jeśli dochodzi do takich sytuacji, oznacza to, że firma może łamać przepisy.
W mediach od dawna pojawiają się doniesienia związane z kontrolą wskazanych dyskontów. Nie spowodowały one jednak żadnych znaczących zmian w skali całej sieci. A na tej podstawie należy wnioskować o sporych zaniedbaniach ze strony służb.
Państwowa Straż Pożarna ma prawo nałożyć mandat na każdy sklep, gdzie alejki są zastawione w sposób uniemożliwiający bezpieczną ewakuację. I jednocześnie zobligowana jest nakazać usunięcie nieprawidłowości.
Ciekawe, jak w szczegółach mogłoby wyglądać zastosowanie się do obowiązujących regulacji przez Biedronkę
Wydaje się, że bez wprowadzenia poważniejszych zmian organizacyjnych pracownicy są w stanie jedynie przenieść na chwilę towar do magazynu, a później z powrotem umieścić go na alejkach.
Rzecz jasna, gdyby strażacy częściej przeprowadzali kontrole, musiałyby znaleźć się realne rozwiązania problemu – takie jak np. zmniejszenie metrażu sklepu kosztem powiększenia zaplecza.
Choć zdobywanie Biedrończej Perci wygląda widowiskowo, śmiech z tego zjawiska tylko tonuje frustrację wielu klientów.
Systemowy problem dostępności i bezpieczeństwa dyskontu z owadem w logo jest przecież poważny. Dopóki nie nastąpią istotne zmiany w logistyce sklepu, dopóty przepisy będą łamane.
Można się dziwić, że firma od dawna ignoruje ten problem, gdy tymczasem jej największy konkurent nie śpi. I już niedługo może wykorzystać swoją przewagę jako sieci zapewniającej przestrzeń do robienia bezpiecznych zakupów. W Lidlu bowiem miejsca jest więcej i jego klienci nie narzekają na podobne trudności.