Trybunał Konstytucyjny odroczył rozpatrywanie wniosku premiera o zbadanie zgodności z Konstytucją RP Traktatu o UE. Po przerwie w posiedzeniu, postanowił dać sobie czas do 15 lipca. Dla wielu prawników to może być pierwszy krok do polexitu.
Pierwszy krok do polexitu
Trybunał Konstytucyjny zwołał dziś posiedzenie by rozpoznać wniosek premiera Morawieckiego o zbadanie zgodności z Konstytucją RP Traktatu o UE. Powodem jest spór o sądownictwo. TSUE orzekł, że nowelizacje ustawy o KRS mogą naruszać prawo unijne. Chodzi o brak możliwości odwoływania się od decyzji KRS. Zobowiązał Polskę do natychmiastowego zawieszenia pracy Izby Dyscyplinarnej, do czasu wydania orzeczenia. W odpowiedzi premier zapytał TK, które prawo jest ważniejsze: Konstytucja RP czy prawo unijne?
Co może TSUE?
Zdaniem przedstawiciela premiera Morawickiego, Krzysztofa Szczuckiego z Rządowego Centrum Legislacji, TSUE poszerzyło swoje kompetencje, naruszając traktaty UE. Prawo europejskie musi być w krajowym porządku prawnym wykładane zgodnie z Konstytucją, a nie Konstytucja wykładana zgodnie z prawem europejskim. Pierwszeństwo, w razie kolizji przepisów, prawo UE ma przed aktami prawnymi w randze ustaw, a nie przed Konstytucją.
W posiedzeniu TK wzięli też udział przedstawiciele prezydenta Andrzeja Dudy. Anna Surówka-Pasek podkreślała, że Konstytucja jest nadrzędna w stosunku do innych źródeł prawa obowiązujących w Polsce, a TK ma prawo badać zgodność z nią traktatów UE. Przedstawicielka prezydenta broniła też, podważanego, w jej ocenie, prawa prezydenta do powoływania sędziów.
O co chodzi?
Cały ten spór sprowadza się bowiem do tego czy sposób wybierania sędziów w Polsce gwarantuje im niezależność. Czy objęli swoje stanowiska jedynie dzięki swoim kompetencjom czy też zawdzięczają je politykom, co zagrażałoby ich niezawisłości. Mogliby w takie sytuacji odczuwać potrzebę odwdzięczenia się i orzekania zgodnie z oczekiwaniem osób, którym zawdzięczają swoje powołanie czy awans.
Zdaniem Rzecznika Praw Obywatelskich Adama Bodnara, który jako jedna ze stron, wziął udział w posiedzeniu przed TK, w kwestii powoływania i zapewnienia niezawisłości sędziom nie ma żadnej kolizji między polską Konstytucją a prawem UE. Premier występując z takim wnioskiem stwarza pozór takiej kolizji. Po co to robi? By móc nie realizować orzeczeń TSUE, tłumacząc to ich niezgodnością z Konstytucją RP. Polska wstępując do UE wiedziała i zaakceptowała, że część uprawnień przeniesie na organy UE. Dziś nic się nie zmieniło.
„Dlatego powstaje pytanie czy chodzi o ochronę konstytucji, czy o utrwalenie rozwiązań, które w konstytucję godzą. Problemy nie tkwią w relacji między porządkiem prawa krajowego a unijnego, a tak naprawdę wewnątrz sądu krajowego” powiedział Adam Bodnar.
To może być początek końca
Trybunał Konstytucyjny odroczył rozpatrywanie wniosku do czwartku. Postanowienie TK ma znaczenie dla każdego z nas. Nie tylko dla prawników. Dziś sąd krajowy, gdy ma wątpliwości zwraca się z pytaniem do TSUE, jak rozumieć prawo unijne. Gdy wyczerpiemy krajową drogę dochodzenia sprawiedliwości, TSUE jest ostatnią deska ratunku. Te orzeczenia istotne są też dla relacji między krajami UE. Dopiero dotknęło nas postanowienie o zabezpieczeniu dotyczące kopalni Turów. Sami czekamy na decyzję TSUE w sprawie odwołania Niemiec od korzystnego na Polski wyroku, dotyczącego gazociągu Opal, lądowej nogi Nord Stream.
Dalsze losy wniosku premiera będą mieć tez wpływ na zatwierdzenie przez KE Krajowego Planu Odbudowy i uruchomienie wypłat miliardów euro.
TK w 2005 roku stwierdził, że jeśli dojdzie do kolizji przepisów UE z krajowymi, wówczas są trzy drogi wyjścia. Dostosować prawo krajowe do unijnego, doprowadzić do zmiany prawa unijnego i wreszcie wystąpić z UE.
„Jeśli TK przyzna wyższość prawa polskiego nad unijnym, igra z ogniem wyprowadzenia Polski z UE” powiedział Bodnar, obawiając się, że to pierwszy krok do polexitu.
„Dzisiejsza decyzja TK nie dotyczy wyższości Konstytucji nad prawem UE, bo ta jest oczywista. Dotyczy wyższości nad prawem Unii wykrzywionej PiS-owskiej wersji konstytucji, w której niezależność sądów to lojalność wobec partii ” skomentował prof. Marcin Matczak.