Jeśli zamawialiście pracę dyplomową, magisterską, inżynierską lub doktorską w internecie to mam złą wiadomość. Jest spora szansa, że przejęła ją małopolska policja, która właśnie rozbiła zorganizowaną grupę przestępczą piszącą prace dla leniwych studentów.
Pisanie pracy magisterskiej za pieniądze
Myśl o zleceniu napisania pracy magisterskiej pojawia się w głowie niejednego studenta stojącego przed tym pierwszym poważnym zadaniem w życiu. Około 90 procent z nich szybko rezygnuje po przekalkulowaniu kosztów i nakładu pracy. Dla około 10 procent przeparafrazowanie książek wypożyczonych z biblioteki okazuje się zadaniem zbyt trudnym do tego stopnia, że za napisanie pracy muszą zapłacić komuś innemu. Jak widać na tym niewielkim procencie osób, które de facto nie powinni w ogóle znaleźć się na uczelni wyższej, można zbudować biznes. Do tego przestępczy biznes. Którego wykrycie śmiało można nazwać chlubą małopolskiej policji.
Kupowanie prac a prawo
O ile nie myli mnie pamięć, ogłoszenia o poszukiwaniu osób chcących dorobić przy redagowaniu prac dyplomowych było w pewnym czasie dość popularne wśród bardziej rozgarniętych studentów. Ten proceder trwał przez kilka lat i wcale nie schodził do studenckiego podziemia, a wręcz przeciwnie. Samo pisanie prac nie jest w końcu przestępstwem, zawsze może ona stać się jedynie pomocą dydaktyczną.
Dlaczego więc w tym przypadku tego typu działalność została uznana za przestępstwo? Prawdopodobnie wszystko przez skale działalności. Jak podaje małopolska policja, sprawa dotyczy ponad 11 tysięcy napisanych prac i ponad 7 mln złotych zysku, ukrywanych w rajach podatkowych. Grupa zajmująca się pisaniem w swojej działalności nie ukrywała, że tworzy prace, od początku do końca, którym docelowo ma zostać przypisane autorstwo innych osób. Popełniała więc przestępstwo przeciwko art. 115 ustawy prawo autorskie — kto przywłaszcza sobie autorstwo albo wprowadza w błąd co do autorstwa całości lub części cudzego utworu.
Prawdopodobnie wraz z ujawnieniem skali przestępstwa następnym krokiem będzie prześledzenie dotychczas złożonych prac, pod którymi podpisali się ich alternatywni autorzy. Miejmy nadzieję, że to zakrojone na szeroką skalę śledztwo nie pozbawi tytułu wielu znanych i zapracowanych osób. Mogłoby okazać się to trochę kłopotliwe.