W środę 16 lutego rozpocznie się proces czterech funkcjonariuszy policji z Poznania. Oskarżono ich między innymi o składanie fałszywych zeznań, upozorowanie kolizji drogowej i tworzenie fałszywych dowodów. Co się stało? Policjanci wrabiali niewinnego kierowcę ciężarówki w uszkodzenie szyby radiowozu. Wszystko na rozkaz przełożonego, który nie mógł znaleźć winnego.
Poznańscy policjanci wrabiali niewinnego kierowcę w uszkodzenie szyby policyjnego auta, bo tak im kazał naczelnik
Obywatele powinni móc mieć zaufanie do osób występujących wobec nich w imieniu państwa. W szczególności dotyczy to przedstawicieli służb mundurowych. Dlatego jedną z najgorszych rzeczy, jakie funkcjonariusz czy urzędnik mogą zrobić w trakcie swojej pracy, to próbować zaszkodzić niewinnemu obywatelowi dla własnych korzyści.
Niestety, od czasu do czasu takie przypadki się zdarzają. Kilka lat temu głośnym echem rozeszła się pewna prowokacja Skarbówki w jednym z warsztatów samochodowych. Kolejnym tego typu przykładem może być zachowanie funkcjonariuszy policji z Poznania, o którym przypomina dziennik Fakt. W tym przypadku nie mieliśmy jednak do czynienia nie z próbą wykazania się przed przełożonymi. Chodziło o coś zupełnie odwrotnego: policjanci wrabiali niewinnego kierowcę ciężarówki w uszkodzenie szyby ich radiowozu dlatego, że zwierzchnik nakazał im „załatwić sprawę”.
Może się tak zdarzyć, że szyba samochodu w trakcie jazdy ulegnie uszkodzeniu. Wystarczy, że uderzy w nią kamyk rozpędzony przez koła pojazdu jadącego z przodu. Takie też uszkodzenie wykrył jeden z policjantów odbierający auto z parkingu. Zgłosił je w tzw. kontrolce pojazdu i tym samym nadał sprawie dalszy bieg. Niestety, nie udało się ustalić który z funkcjonariuszy jeździł policyjnym BMW w momencie, gdy na jego szybie pojawiło się pęknięcie. Nikt najwyraźniej nie był zainteresowany przyznaniem się i byciem obarczonym kosztem naprawy.
Nad sprawą można by pewnie przejść do porządku dziennego, gdyby nie to, że naczelnik poznańskiej drogówki uznał, że winny musi się znaleźć. Za wszelką cenę. Jego podwładni wyjechali więc autem na ulice, by znaleźć potencjalnego „sprawcę”. Padło na kierowcę ciężarówki wiozącego żwir. Tą zatrzymano, jego kierowcę poinformowano, że kamień z naczepy „uszkodził” policyjne auto, wezwano kolegów z drogówki. Być może plan by się udał, gdyby kierowca nie odwołał się do sądu.
Sprawa wydała się dlatego, że w karcie pojazdu znajdowała się już adnotacja o uszkodzeniu
W trakcie wyjaśniania sprawy okazało się, że we wspomnianej kontrolce znalazł się zapis o wcześniejszym uszkodzeniu szyby. Tym samym pojawił się niepodważalny dowód, że policjanci wrabiali niewinnego kierowcę. Co gorsza: na polecenie swojego przełożonego. Czterem funkcjonariuszom postawiono zarzuty. Mowa o przestępstwach fałszywego oskarżenia, tworzenia fałszywych dowodów i upozorowanie zdarzenia ubezpieczeniowego. Naczelnik dodatkowo odpowie za nadużycie władzy.
Nikogo chyba nie zdziwi fakt, że to dość poważne przestępstwa zagrożone karą nawet kilku lat pozbawienia wolności. Fałszywe oskarżenie to przestępstwo z art. 234 kodeksu karnego. Pomawianie drugiej osoby o popełnienie czynu zabronionego, w tym także wykroczenia przed organami powołanymi do ich ścigania jest zagrożone karą do 2 lat pozbawienia wolności.
Tworzenie fałszywych dowodów, lub inne podstępne zabiegi, mające narazić drugą osobę na odpowiedzialność karną lub dyscyplinarną to już do 3 lat więzienia. W tym przypadku, zgodnie z art. 235 kk., sprawcy grożą nawet 3 lata odsiadki. Warto wspomnieć, że karalne jest także działanie podejmowane już w trakcie postępowania. Za składanie fałszywych zeznań grozi kara od 6 miesięcy do 8 lat w więzieniu.
Pozorowanie zdarzenia ubezpieczeniowego można uznać za usiłowanie popełnienia przestępstwa oszustwa. Zgodnie z art. 286 §3 kk., w wypadku mniejszej wagi, sprawca podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2. Wreszcie: nadużycie władzy poprzez przekroczenie uprawnień na szkodę interesu prywatnego jest przestępstwem zagrożonym karą do 3 lat odsiadki.
O losie poznańskich policjantów zdecyduje tamtejszy sąd rejonowy. Proces zacznie się w środę 16 lutego.