Właściciel sklepu dla biegaczy z warszawskiego Ursynowa wymyślił sobie rekompensatę za Polski Ład. Pomysł jest bardzo prosty: w jego sklepie popierający PiS zapłacą więcej o połowę. Przedsiębiorca powołuje się przy tym na wyrok Trybunału Konstytucyjnego odnośnie odmowy realizacji usługi. Kodeks wykroczeń jest jednak w tej sprawie nieubłagany.
Popierający PiS zapłacą więcej w pewnym sklepie, o ile nie przestaną się obnosić ze swoim światopoglądem
Gazeta Wyborcza poinformowała o dość ciekawym sposobie na radzenie sobie z nieciekawą sytuacją gospodarczą kraju. Warszawski przedsiębiorca Jacek Gardener prowadzi sklep dla biegaczy. Z partią rządzącą mu nie po drodze, chociażby ze względu na odrzucanie przez urzędników wszystkich jego wniosków o objęcie jego firmy ochroną w ramach tarcz antykryzysowych. Do tego należy doliczyć zmiany podatkowe Polskiego Ładu.
Najwyraźniej jednak Gardenera najbardziej irytowali zwolennicy partii rządzącej, zawsze gotowi wynosić Prawo i Sprawiedliwość pod niebiosa. Przyznaje, że w jego sklepie często dochodziło do nieprzyjemnych dyskusji na temat polityki. Przedsiębiorca podkreśla, że nigdy nie ukrywał swoich poglądów politycznych przed klientami. Równocześnie chce po prostu pracować w przyjaznej atmosferze. Uzyskać ten efekt chce w prosty sposób. Ot, popierający PiS zapłacą więcej, o połowę. Tacy klienci powinni zawiadomić o tym fakcie obsługę przed rozpoczęciem zakupów.
Oczywiście najprawdopodobniej chodzi po prostu o to, żeby nazbyt entuzjastyczni zwolennicy Prawa i Sprawiedliwości nie manifestowali tego faktu w sklepie pana Jacka. Któż w końcu zweryfikuje ich poglądy polityczne, do momentu aż sami nie zaczną się z nimi obnosić? Sam przedsiębiorca zresztą przyznaje, że jego gest ma charakter symboliczny. Tutaj właściwie można by zakończyć. Warto jednak zastanowić się, jak do tego typu przypadków odnoszą się przepisy prawa.
Ktoś mógłby uznać, że takie zachowanie to z pewnością jakaś forma dyskryminacji klientów. Przedsiębiorca jest zdania, że działa w granicach prawa, które ustaliło samo PiS. Nawiązuje przy tym do wyroku Trybunału Konstytucyjnego, w którym organ ten uznał, że wymaganie od przedsiębiorcy realizacji usługi niezgodnej z jego sumieniem jest niezgodne z Konstytucją. Wówczas chodziło o sprawę drukarza z Łodzi, który nie chciał zrealizować zamówienia Fundacji LGBT Business Forum.
Rozróżnienie handlu od usług w oparciu o przepisy kodeksu wykroczeń powinno być proste
Czy to jednak aby na pewno takie proste? Owszem, Trybunał Konstytucyjny stwierdził niekonstytucyjność fragmentu art. 138 kodeksu wykroczeń, który penalizował takie zachowanie. To oznacza, że część przepisu odnosząca się do odmowy świadczenia usługi.
Jest jednak pewien haczyk: pozostała część wspomnianego artykułu w dalszym ciągu obowiązuje. Warto więc przyjrzeć się aktualnemu brzmieniu tego przepisu. Być może pozostaje istotna dla przypadku sklepu z Ursynowa?
Kto, zajmując się zawodowo świadczeniem usług, żąda i pobiera za świadczenie zapłatę wyższą od obowiązującej
Tyle tylko, że sklep z artykułami do biegania w żadnym wypadku nie „zajmuje się zawodowo świadczeniem usług”. Sklepy po prostu sprzedają klientom towar, mówimy o przedsiębiorstwie handlu detalicznego. To zaś oznacza, że zastosowanie hipotetycznie miałby tutaj inny przepis kodeksu wykroczeń, art. 135.
Kto, zajmując się sprzedażą towarów w przedsiębiorstwie handlu detalicznego lub w przedsiębiorstwie gastronomicznym, ukrywa przed nabywcą towar przeznaczony do sprzedaży lub umyślnie bez uzasadnionej przyczyny odmawia sprzedaży takiego towaru, podlega karze grzywny.
W tym przypadku czynem zabronionym jest jednak albo otwarta odmowa sprzedaży, albo ukrywanie przed danym klientem towaru przeznaczonego na sprzedaż. Sytuacja, w której popierający PiS zapłacą więcej za towar nie wpisuje się w żadną z tych dwóch przesłanek. To by oznaczało, że przyjęcie takiego kryterium przy ustalaniu ceny może być potencjalnie zgodne z prawem. Literalna wykładnia przepisów rozmija się bowiem niekiedy z praktyką.
Dyskryminacja przez sklep ze względu na światopogląd łamie przepisy ustawy antydyskryminacyjnej
Należałoby wspomnieć o odmiennych interpretacjach przepisów kodeksu wykroczeń. Kilka lat temu opisywaliśmy na łamach Bezprawnika przypadek zakazu wstępu z wózkiem do sklepu. Analogia może być o tyle trafna, że wyznawane poglądy polityczne również stanowią jedno z kryterium potencjalnej dyskryminacji przewijających się w rozmaitych przepisach antydyskryminacyjnych.
Biuro Rzecznika Praw Obywatelskich zainteresowało się wówczas sprawą uznając, że doszło do przypadku dyskryminacji ze względu na płeć i macierzyństwo. Poproszono więc o interwencję policję. Urzędnicy przywołali wówczas właśnie art. 138 kodeksu wykroczeń, jako przesłankę do ukarania sprzedawcy. Sprawa trafiła przed sąd, który wydał wyrok nakładający na przedsiębiorcę grzywnę w wysokości 20 zł.
Problem tylko w tym, że wydano wyrok nakazowy. Warto przypomnieć, że jest to szczególnie uproszczony tryb postępowania, który sprowadza się do złożenia oskarżonemu propozycji kary. Jeżeli ją przyjmie albo zignoruje, to staje się ona z automatu wyrokiem wydanym w pierwszej instancji. Jeśli zaś złoży sprzeciw, to sąd musi przeprowadzić normalną rozprawę, w której oskarżony już dysponuje pełnią prawa do obrony.
Nawet jednak, jeśli nie traktujemy tej kontrowersyjnej instytucji zbyt poważnie, to i tak pozostaje jeden przepis, który można zastosować w przypadku sklepu pana Jacka. Mowa o tzw. ustawie antydyskryminacyjnej. Zgodnie z jej art. 3 pkt 7), należy ją stosować także do usług. Tutaj nie musimy się zastanawiać, czy sklep dla biegaczy takowe świadczy, bo definicja ustawowa wprost odsyła nas do art. 57 Traktatu o funkcjonowaniu Unii Europejskiej. Zgodnie z tym przepisem, usługi obejmują między innymi działalność handlową.
Art. 6 ustawy antydyskryminacyjnej wyraźnie zakazuje nierównego traktowania osób fizycznych w dostępie do usług ze względu na ich światopogląd. Jeżeli więc popierający PiS zapłacą więcej, to przysługuje im prawo do odszkodowania. Postępowanie w tej sprawie będzie toczyło się zgodnie z kodeksem postępowania cywilnego.