Dola Indidis już od 2007 roku walczy o sprawiedliwość dla Jezusa. Uważa, że Tyberiusz, Poncjusz Piłat i Herod są odpowiedzialni za bezprawne ukrzyżowanie Mesjasza, w związku z czym powinni zostać ukarani. W tej sprawie istnieją jednak pewne przeszkody natury praktycznej, których nie sposób ominąć.
Wszystko zaczęło się w 2007 roku od pozwu skierowanego do kenijskiego Sądu Najwyższego. Jak wynika z treści pisma, sprawa dotyczy procesu, wyroku i skazania Jezusa Chrystusa z Nazaretu. Przy jej rozpatrywaniu, pod uwagę wzięte powinny zostać: prawo rzymskie, Biblia, Nowy Testament i Tora. Po stronie powoda występują „przyjaciele Jezusa”, których reprezentuje Dola Indidis, pozwani zaś zostają: Tyberiusz, Poncjusz Piłat i Herod, ale też starszyzna żydowska i żydowscy nauczyciele prawa.
Pozew za zabicie Jezusa Chrystusa
Pozwane zostają również Włochy i Izrael. Jest tak, dlatego że odpowiedzialni za złamanie prawa nie żyją od dwóch tysięcy lat. Konsekwencje, zdaniem prawnika, powinny więc ponieść państwa, w których imieniu wyżej wymienieni działali.
Sprawa została odrzucona przez kenijski sąd. Dola Indidis nie zrezygnował jednak z prowadzenia swojej krucjaty przeciwko oprawcom Jezusa. W 2013 roku kolejny rozdział tej walki rozpoczął się wystosowaniem pisma do Międzynarodowego Trybunału Sprawiedliwości.
„Zwróciłem się do MTS-u, ponieważ za swój obowiązek uważam walkę o sprawiedliwość dla Mesjasza”.
W ten sposób kenijski prawnik tłumaczy swoje postępowanie. Poza tym uważa, że proces, który doprowadził do skazania Jezusa na ukrzyżowanie, został przeprowadzony w sposób niewłaściwy. Jego zdaniem, naruszone zostały podstawowe prawa człowieka. Do najpoważniejszych uchybień, których się dopuszczono, zalicza: kierowanie się politycznymi uprzedzeniami, nieodpowiednie metody przesłuchania, dopuszczenie niewiarygodnych dowodów i zeznań oraz dobór nieadekwatnej do czynu kary.
Gdzie znajdują się dowody tego bezprawia?
Jak mówi Dola Indidis:
„Dowody znajdują się w Biblii. Biblii zaś dyskredytować nie wolno”.
MTS, podobnie jak Sąd Najwyższy Kenii odrzucił sprawę. W tym przypadku jednak podstawowym argumentem, przemawiającym za tym posunięciem jest fakt, że tego typu sprawa nie jest objęta jurysdykcją Trybunału. MTS rozstrzyga spory pomiędzy państwami i tylko państwami. Niemożliwe byłoby więc zajęcie się sprawą innego rodzaju.
Mimo przeszkód Dola Indidis pozostaje nieugięty w wypełnianiu swojej misji. W tym roku ponownie zwrócił się do Międzynarodowego Trybunału Sprawiedliwości. Jak mówi:
„Wiem, że mamy duże szanse na odniesienie sukcesu, bo jest to dobra sprawa. Mam tylko nadzieję, że uda mi się doprowadzić ją do końca”.