Prawo antymonopolowe musi zacząć nadążać? Jak donoszą zachodnie media elektroniczne, Google i Microsoft doszły do porozumienia, zgodnie z którym wzajemnie wycofają wszystkie wzajemne skargi i pozwy. Dotyczy to zarówno zarzutów na gruncie prawa patentowego, jak i antymonopolowego.
Oficjalne oświadczenia obu firm pełne są szlachetnych frazesów o „chęci konkurowania na poziomie produktów, nie procesów sądowych”, to wydaje się, że my – konsumenci – powinniśmy się takich porozumień bać jak ognia.
Czemu tak ważne jest dobre prawo antymonopolowe?
Najnowsze wydarzenia wpasowują się w ciąg wydarzeń, które kończą pięcioletni spór między Google i Microsoftem na polu tzw. „wojny patentowej”, dotyczącej m.in. Xboxa i smartfonów Motoroli (należącej przez jakiś czas do Google). We wrześniu zeszłego roku doszło do przełomowego porozumienia dotyczącego wycofania pozwów o naruszenie praw patentowych, a korporacje zapowiedziały „dalszą współpracę na wielu polach z korzyścią dla naszych klientów”. Z takiej nowomowy oczywiście wiele nie wynika, a o rzeczywistych powodach zaprzestania walki przed urzędami i sądami możemy się jedynie domyślać.
Komisja się interesuje
Co ciekawe, tego samego dnia, kiedy Google i Microsoft poinformowały o swojej wzajemnej sympatii, Komisja Europejska rozszerzyła toczące się przeciwko Google Inc. postępowanie antymonopolowe o spółkę-matkę, czyli Alphabet. Postępowanie to dotyczy nadużywania przez Google pozycji na rynku mobilnych systemów operacyjnych, poprzez zmuszanie producentów telefonów do instalowania aplikacji Google, w tym przeglądarki Google Chrome.
Nie sposób nie zauważyć podobieństwa do sporu sprzed wielu lat między Unią Europejską – reprezentowaną przez Komisję Europejską, organem stojącym na straży przestrzegania prawa antymonopolowego – a Microsoftem. Wtedy też chodziło o przeglądarkę internetową, dołączaną obligatoryjnie do systemów z rodziny Windows. Ostatecznie Microsoft sam zaproponował rozwiązanie problemu – znany wielu internautom ekran wyboru przeglądarki, dostępny od systemu Windows 7. A Internet Explorer już od dawna nie jest liderem rankingu popularności przeglądarek internetowych.
Historia sporów Microsoftu z KE jest fascynującym przykładem, jak dobre i skuteczne prawo potrafi skutecznie przeciwdziałać monopolistycznym zapędom rynkowych gigantów. Wbrew obiegowym opiniom, postępowania antymonopolowe nie są „karaniem za sukces”, lecz dbaniem o rynkową równowagę. Jak pokazuje przykład rozejmu między Google i Microsoftem, firmy nie zawsze chcą i zamierzają ze sobą konkurować – a przynajmniej nie za wszelką cenę. Czasami wygodniejszą i bezpieczniejszą strategią, w szczególności wybieraną przez przedsiębiorstwa posiadającą znaczną część rynku, jest stworzenie takich warunków, w których konkurencja między nimi ma charakter pozorny.
Don’t be evil
Dlatego też w rozwiniętych gospodarczo krajach, w tym Polsce, tworzone są przepisy zabraniające takich porozumień. Jak wynika z polskiej ustawy o ochronie konkurencji i konsumentów:
Zakazane są porozumienia, których celem lub skutkiem jest wyeliminowanie, ograniczenie lub naruszenie w inny sposób konkurencji na rynku właściwym, polegające w szczególności na:
1) ustalaniu, bezpośrednio lub pośrednio, cen i innych warunków zakupu lub sprzedaży towarów;
2) ograniczaniu lub kontrolowaniu produkcji lub zbytu oraz postępu technicznego lub inwestycji;
3) podziale rynków zbytu lub zakupu;
4) stosowaniu w podobnych umowach z osobami trzecimi uciążliwych lub niejednolitych warunków umów, stwarzających tym osobom zróżnicowane warunki konkurencji;
5) uzależnianiu zawarcia umowy od przyjęcia lub spełnienia przez drugą stronę innego świadczenia, niemającego rzeczowego ani zwyczajowego związku z przedmiotem umowy;
6) ograniczaniu dostępu do rynku lub eliminowaniu z rynku przedsiębiorców nieobjętych porozumieniem;
7) uzgadnianiu przez przedsiębiorców przystępujących do przetargu lub przez tych przedsiębiorców i przedsiębiorcę będącego organizatorem przetargu warunków składanych ofert, w szczególności zakresu prac lub ceny
Oczywiście, nie zamierzam tutaj sugerować, że Google wespół z Microsoftem zawarły nielegalne porozumienie i informują o nim w komunikatach prasowych. W końcu, Google ma wpisane w swoje korporacyjne zasady wpisane między innymi hasło „Don’t be evil”. A to oznacza, że użytkownicy ich usług nie muszą się niczego obawiać. Prawda?
Fot. tytułowa: prawo antymonopolowe // pexels