Rafał Trzaskowski to polityk, ale mimo to sprawia wrażenie człowieka przyjaznego i kulturalnego. Tymczasem w Warszawie mówią, że podkupuje ludziom mieszkania. Wydaje mi się jednak, że większość potencjalnych nabywców może spać spokojnie.
Zaintrygowanym powiem tylko tak – coś jest na rzeczy. To co zaraz przeczytacie, nie jest historią wyciągniętą z kapelusza. Żeby jednak zrozumieć lepiej całą sytuację musimy wprowadzić do słownika pojęć słowo: rewitalizacja.
Uchwała rewitalizacyjna
Rada m. st. Warszawy przyjęła w 2022 roku tak zwaną uchwałę rewitalizacyjną, w wyniku której na obszarze objętym rewitalizacją m. st. Warszawa uzyskała prawo pierwokupu wszystkich położonych tam nieruchomości. Obszarem objętym rewitalizacją w stolicy Polski są dzielnice Praga Północ (bez Pelcowizny), Praga Południe i Targówek. W praktyce oznacza to, że ilekroć chcemy kupić mieszkanie własnościowe położone na obszarze tych dzielnic, musimy najpierw poczekać czy zarządzana przez prezydenta Trzaskowskiego Warszawa nie zechce skorzystać z prawa pierwokupu.
Zakładając więc, że kupujemy czteropokojowe mieszkanie na Saskiej Kępie, które zostało wystawione po bardzo okazjonalnej cenie 800 000 złotych, przez mniej więcej miesiąc będziemy drżeli, czy aby na ostatniej prostej sam pan prezydent Warszawy nie zdecyduje się na dokonanie zakupu. Tutaj lekko uspokoję, wedle mojej wiedzy miasto takich rzeczy raczej nie praktykuje – zapewne pozostawia sobie pewne pole manewru, gdyby pojawiły się jakieś nieruchomości niezwykle istotne w przestrzeni miejskiej, ale osobiście jeszcze nie słyszałem, by pan Trzaskowski komuś „podkupił” mieszkanie.
- Czytaj też: Warszawa daje dodatkowe 550 złotych na dzieci
Jest to jednak zasadnicze wyzwanie organizacyjne
Sprzedaż i zakup mieszkania w trzech dzielnicach Warszawy: Pradze Północ, Pradze Południe i na Targówku jest generalnie wydłużona. Nie da się tego załatwić – nawet za gotówkę – podczas jednej wizyty u notariusza. Nie, co do zasady musimy nastawić się na to, że najpierw konieczne będzie zawarcie warunkowej umowy sprzedaży. Następnie notariusz taką umowę wyśle do miasta, miasto się ustosunkuje (lub nie – co będzie równoznacznie z nieskorzystaniem przez miasto z prawa pierwokupu) i dopiero wówczas konieczne będzie stawienie się u notariusza w celu sfinalizowania formalności.
W praktyce oznacza to oczywiście więcej czasu oczekiwania na przeprowadzkę, dodatkowe koszty, dodatkowe formalności. To generalnie stwarza dodatkowe problemy także w transakcjach między znajomymi. Wyobraźmy sobie, że kolega X tak bardzo lubi swojego przyjaciela Y, że postanawia mu sprzedać mieszkanie poniżej jego wartości rynkowej (na przykład, żeby ten drugi łatwiej dostał kredyt). Wyobraźmy sobie teraz, że nagle pojawia się ryzyko tego, że… miasto uzna, że nie może odpuścić sobie takiej okazji i wpłacając niezbędne minimum przejmie nieruchomość!
Tego typu niedogodność potrwa przynajmniej do marca 2024 roku, jednak istnieje ryzyko, że okres ten będzie wydłużany.